W czasach, kiedy system demokratyczny stawiał dopiero pierwsze kroki jedyną formą przekonania do siebie wyborców było bezpośrednie spotkanie z nimi. Grecka agora czy rzymskie zgromadzenie obywateli dawały możliwość prezentacji kandydatów i przedstawienia swoich programów. W późniejszych czasach, to wyborczy wiec był najpopularniejszą formą dotarcia do wyborców. Na rynkach i placach miast gromadziły się niejednokrotnie setki tysięcy ludzi, do których ze swadą przemawiali kandydaci na ważne urzędy. Politycy charyzmatyczni, dobrzy mówcy, obdarzeni talentem politycznym liderzy potrafili nawiązać kontakt z tłumem i przekonać go do swoich racji.
W takiej formie agitacji wyborczej nie było miejsca na brudną kampanię wyborczą, pomówienia, haki, bezpodstawne oskarżenia, kłamstwa i manipulacje. Nawet jeśli były, to poprzez ograniczenia techniczne nie miały szans przebić się do świadomości większej grupy wyborców. Wraz z rozwojem cywilizacji, postępem technicznym, wynalazkami typu radio, telewizja, internet, każde słowo wypowiedziane za lub przeciw konkretnemu kandydatowi dociera w jednej chwili do milionów ludzi i ma niesamowitą siłę rażenia.
W ostatnich czasach przestrzeń do prowadzenia brudnej, nieuczciwej kampanii wyborczej znacznie się rozszerzyła. Sztaby wyborcze kandydatów korzystają z każdej możliwej okazji i formy prowadzenia agitacji wyborczej. Konwencje, reklama, ulotki, plakaty mają służyć zjednaniu sobie zwolenników i osiągnięcie konkretnego, doraźnego celu, jakim jest zwycięstwo kandydata w wyborach. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby była to pozytywnna kampania, walka na programy i argumenty, propozycje i alternatywne rozwiązania. Niestety, u nas coraz częściej kampania wyborcza przybiera formę destrukcji, negacji wszystkiego co nas otacza, dewastacji dotychczasowych osiągnięć kraju, świadomego działania mającego na celu zamieszanie w ludzkich sumieniach i poglądach. Strategia ukierunkowana na zniszczenie przeciwnika zaczyna dominować w polskich kampaniach wyborczych.
Szczególnie podłą formą niszczenia przeciwników politycznych jest kłamliwe, perfidne i przebiegłe podawanie fałszywych informacji o kontrkandydacie. Ma na celu zdyskredytowanie przeciwnika w oczach opinii publicznej i odebranie mu głosów w wyborach. Słynny „dziadek z Wehrmachtu”, który odwrócił losy prezydenckiej kampanii wyborczej w 2005 roku jest tu najlepszym przykładem. Zachęceni skutecznością takich niecnych i oszukańczych działań sztabowcy nie ustają w wysiłkach, aby w obecnie trwającej kampanii prezydenckiej zastosować podobny mechanizm. Świadkami tego jesteśmy na co dzień, a w obfitości informacji i dezinformacji na ten temat zaczynamy się gubić.
Kampania, jaką obserwujemy dzisiaj to plebiscyt na tego kto jest gorszy, a nie prezentacja kandydatów, z których powinniśmy wybrać najlepszego. To odwrócenie o 180 stopni przyjętej w świecie demokratycznym hierarchii wartości i poszanowania zarówno kandydatów jak i wyborców. Niczego tu nie zmienią sądy, które w ciągu 24 godzin rozpatrują skargi w trybie wyborczym i nakazują sprostowania, nic nie dadzą wysiłki pomówionych starających się wyjaśnić sytuację, w którą zostali wmanewrowani. Insynuacje, oszczerstwa i perfidne kłamstwa dominują w tej kampanii i to niestety nie koniec spektaklu jaki fundują nam sztaby wyborcze i sami kandydaci. Im bliżej wyborów może być tylko gorzej. Czy tę spiralę negatywnej kampanii można zatrzymać? Tylko wtedy, kiedy my, wyborcy przestaniemy być podatni na taką pseudoagitację. Tylko wtedy, gdy przestaniemy się kierować w swoich wyborach podsuwaną nam codziennie nieszczerą, kłamliwą narracją, a polityczni hochsztaplerzy przekonają się, że ich wysiłki nie trafiają na podatny grunt.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej
Powiatu ostrowieckiego
Ostrowiec Św. 4.4.2015r.
Napisz komentarz
Komentarze