Sądzę, że nie jestem odosobniony w swoich odczuciach. Zastanawiam się, jak bardzo jeszcze można popsuć polskie życie publiczne, zdeprecjonować rolę parlamentu i innych organów władzy, zdeptać autorytety, odmówić demokratycznie wybranym prawa do sprawowania władzy. Zacietrzewienie, grubiaństwo, zwykłe chamstwo, nieuczciwość i kłamstwa mieszają się ze śmiesznością, dyletanctwem i niekompetencją. W tej toczonej na oczach Polaków pseudodyskusji, nie jest ważna merytoryczna strona podejmowanych zagadnień. Największy nacisk jest położony przede wszystkim na tak zwany „atrakcyjny” dla widza i słuchacza przekaz. Im bardziej pikantny w słowie i formie, im bardziej szokujący społeczeństwo, tym lepiej dla głównych autorów (aktorów) tych przedsięwzięć. Zdeptanie przeciwnika, poniżenie w oczach opinii publicznej, oskarżenie o złe intencje i niecne czyny, insynuacje, a nawet groźby stają się dla wielu swoistym rodzajem codziennej rozrywki. Ta słowna szermierka, pomimo oczywistej bezsensowności i szkodliwości, trwa nadal. Happeningowe konferencje prasowe polityków, lekceważący stosunek do najważniejszych dla społeczeństwa debat, mają miejsce także na sali plenarnej polskiego Sejmu. Okazuje się, że głównym polem tej bezpardonowej, współczesnej walki politycznej w Polsce stał się budynek parlamentu i internet. Już niedługo mogą nim być również ulice polskich miast. Wyprowadzenie ludzi na ulice i rewolucyjne nastawienie organizatorów nie wróży nic dobrego. Na podstawie kolportowanych plakatów i internetowych wpisów należy oczekiwać, że język publicznej debaty mocno się zaostrzy. Ku szczególnemu z pewnością zadowoleniu wszystkich stacji telewizyjnych i tytułów prasowych, które dodatkowo podgrzeją i tak gorącą atmosferę.
To co zaprezentował ostatnio w Sejmie prezes PiS Jarosław Kaczyński, czyli znany chyba wszystkim występ z tabletem, tylko potwierdza, że poziom polskiego parlamentaryzmu sięgnął najniższych notowań. Żenujący obrazek, ukazujący lekceważący stosunek do najwyższego organu władzy, przedstawiciela największej partii opozycyjnej, byłego premiera polskiego rządu, przywołuje znane z historii incydenty z udziałem Gabriela Janowskiego i Andrzeja Leppera. Poziom publicznej debaty w Sejmie na temat niezmiernie ważny dla Polaków, został sprowadzony do atmosfery żartów i śmieszności. Potem już nic nie było ważne i istotne. Tablet skutecznie przysłonił merytoryczne wystapienie prezesa i odpowiedź premiera. Pomijając już sensowność złożenia przez PiS wniosku o konstruktywne wotum nieufności, od początku skazanego na niepowodzenie, odegranie spektaklu rodem z podupadłego teatru, świadczy o tym, jak największa opozycyjna partia traktuje sejmowe procedury i regulaminy, jak ważne są dla niej prawo i demokracja. Za pomocą technicznego zabiegu i przy wykorzystaniu demokratycznych procedur przeprowadzono w Sejmie socjotechniczny wiec, służący tylko jednej partii. Trzygodzinne wystąpienie prezesa Kaczyńskiego, pełne nieścisłości i naginania faktów do ściśle przyjętej tezy, okraszone osobistymi wycieczkami wobec premiera Tuska, było godne partyjnej nasiadówki, a nie poważnej, zgodnej ze standardami politycznej sejmowej debaty. Ktoś powiedział, że każdy debatuje, jak umie, ale dlaczego my musimy tego słuchac i na to patrzeć ?
Nie da się również obojętnie przejść obok twórczości internautów, podejmowanej na licznych internetowych forach. Żyjemy w demokratycznym kraju i każdy ma prawo do wolnych, niczym nieskrępowanych wypowiedzi na każdy temat. Nie znaczy to jednak, że ukryty za pseudonimem użytkownik internetu może obrażać, oskarżać, pomawiać, oczerniać i podważać uczciwość innych ludzi. Tak się przeważnie składa, że adresatami najbardziej, nazwijmy to, kontrowersyjnych wpisów są osoby publiczne. Znane z imienia i nazwiska, obecne na co dzień w życiu publicznym są szczególnie narażone na atak nie tylko zwykłych zawistników i frustratów, ale również na zorganizowane akcje politycznych przeciwników. Anonimowość, którą umożliwia internet, wyzwala w niektórych chyba atawistyczną wręcz potrzebę dokopania ludziom, którzy mieli odwagę poddać się społecznej weryfikacji w demokratycznych wyborach i pełnią dziś władzę. Jakąkolwiek władzę, bo w założeniu najbardziej aktywnych internautów, każdy przedstawiciel władzy to kombinator, złodziej i karierowicz. Można się takim postawom nie dziwić, wszak przykład takiego kształtowania opinii idzie z góry. Brak hamulców, „po trupach do celu”, cel uświęca środki itd. itp., to postawy prezentowane od pewnego czasu przez ludzi, którzy powinni być elitą narodu, z których w codziennym życiu powinniśmy brać przykład. Skutecznie nas tego oduczyli, pozbawili wzorów i wzorców, relatywizując takie pojęcia jak kultura, etyka, moralność, uczciwość czy po prostu normalność. Dziś normą jest wzajemna niechęć, nienawiść i nieżyczliwość. Żeby było jasne, te cechy można przypisać wszystkim uczestnikom polskiej sceny politycznej, nie tylko tym, którzy najczęściej w praktyce je stosują.
Czy jesteśmy skazani na takie zachowania w życiu publicznym i jak długo jesteśmy w stanie je tolerowac ? Mam wrażenie, że polskie społeczeństwo przywykło już do takiego stanu rzeczy i granica tolerancji dla wielu postaw i zachowań wyraźnie się przesunęła. Dziś akceptujemy to, co jeszcze kilka lub kilkanaście lat temu uznalibyśmy za obrazoburcze i nie do przyjęcia. Poprzeczka dobrego tonu i kultury życia publicznego znacznie się obniżyła. Mniejsze wymagania wobec osób publicznych, to także mniejsze wymagania wobec siebie i swojego otoczenia. Takie wnioski nie wróżą dobrze na przyszłość, tym bardziej, że wywołanych szkód nie da się łatwo usunąć. Zawsze jednak można podjąć próbę zmiany tego co złe. Najlepiej w pierwszej kolejności zacząć od siebie.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Powiatu Ostrowieckiego
Ostrowiec Św. 16.3.2013r.
Napisz komentarz
Komentarze