Nasze polityczne życie zbliża się do takiego momentu, że na wszystkich spada odpowiedzialność za przyszłość i zdrowie psychiczne całego polskiego społeczeństwa. Tak, nie waham się użyć takiego górnolotnego sformułowania. Szkody, jakie wyrządzają Polakom polityczni celebryci, bo tak ich trzeba chyba określić, są bezsporne. Zostaliśmy wszyscy wciągnięci w ten polityczny teatr, stając się mimowolnymi uczestnikami konfliktu, który toczy się na szczytach władzy. Przejmujemy sposób myślenia i tok rozumowania najostrzejszych nawet dyskutantów, kibicując jednej albo drugiej stronie zaciekłego politycznego sporu, który tak naprawdę nie dotyczy spraw dla Polski i Polaków najważniejszych. Nie kłócimy się o prywatyzację, reformę służby zdrowia, poziom bezrobocia, naprawę stanu finansów publicznych i inne ważne dla naszego codziennego życia sprawy. Debatę publiczną zdominowały tematy zastępcze, ze szczególnym uwzględnieniem co kto powiedział i kto komu bardziej dołożył. Żądne sensacji media pokazują nam to wszystko w czasie największej oglądalności i na pierwszych stronach gazet. Tak jakby w Polsce nie było poważnych problemów i nie działo się nic więcej co mogłoby społeczeństwo zainteresować.
Polacy mają prawo oczekiwać od pełniących najwyższe państwowe funkcje, że będą odpowiedzialni za swoje słowa i emocje. Mają prawo oczekiwać tego również od opozycji. Czy to kampania prezydencka, czy kolejna rocznica smoleńskiej tragedii, nic nie usprawiedliwia formułowania oskarżeń, snucia teorii spiskowych, podważania demokratycznego porządku, budowania niechęci do swojego państwa. W tych trudnych dla naszego kraju i całego świata czasach powinniśmy wzmacniać w społeczeństwie poczucie wspólnoty i odpowiedzialności za swój kraj. Zwłaszcza w obliczu konfliktu na Ukrainie i innych zagrożeń dla bezpieczeństwa Polski. Destrukcyjna, konfrontacyjna argumentacja i retoryka znajduje poklask części polskiego społeczeństwa, czego jaskrawym przykładem jest zakłócanie wystąpień prezydenta Komorowskiego podczas prowadzonej przez niego kampanii wyborczej. Atmosfera konfrontacji i nienawiści wytworzona przez zwalczające się polityczne obozy prowadzi do zachowań skrajnych i niebezpiecznych nad którymi łatwo utracić kontrolę. Cała klasa polityczna musi to sobie uświadomić i wyciągnąć z tej sytuacji wnioski. Powinniśmy za wszelką cenę uniknąć dalszego podsycania złych emocji. Powściągliwość w reakcjach, powstrzymanie się od rewanżu za najbardziej nawet brutalne słowa, powinno stać się obowiązującą regułą w politycznym dyskursie.
Jestem przekonany, że większość Polaków z ulgą przyjęłaby zakończenie tych kompromitujących przepychanek. Bo tak naprawdę wytworzone „na górze” podziały i konfrontacyjny styl prowadzenia kampanii wyborczej nie zawsze znajdują odzwierciedlenie na szczeblu lokalnej polityki. Emocjonujemy się „wojną na górze”, a w samorządach, w rozwiązywaniu codziennych problemów miejskiej czy powiatowej społeczności mamy wiele przykładów racjonalnej i dobrej współpracy wydawałoby się na pozór zwaśnionych na śmierć i życie ugrupowań. W Ostrowcu Św. udało się te dobre relacje zbudować, pomimo różnic, które nas dzielą i współpracować nad rozwiązaniami dobrymi dla miasta i powiatu. Znane jest powiedzenie, że „przykład idzie z góry”. Rzeczywistość podpowiada, że czasami dzieje się dokładnie odwrotnie.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Powiatu ostrowieckiego
Ostrowiec Św. 18.4.2015r.
Napisz komentarz
Komentarze