Jest szansa na ogólnonarodową dyskusję i aktywne włączenie Polaków w proces legislacyjny rozpoczęty w ubiegłym tygodniu przez Senat. Propozycja wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych z pewnością przykryje medialny szum związany z „aferą taśmową”, sporem o in vitro czy związki partnerskie. Czas na zgłoszenie tej inicjatywy, senatorowie PiS wybrali z właściwym sobie politycznym wyczuciem. Dokładnie w momencie, gdy trwa ważna dyskusja na temat nieprawidłowości i nagannych praktyk w sferze zarządzania państwowymi funduszami i agencjami, gdy konsekwencje podania się do dymisji ministra rolnictwa Marka Sawickiego mogą okazać się dużym problemem dla koalicyjnego PSL. Pomysł senatorów PiS ma szanse na skuteczne odwrócenie uwagi polskiego społeczeństwa od spraw, które z punktu widzenia opozycji powinny stanowić dla niej swoiste „paliwo” w walce o głosy wyborców. PiS wybrało walkę z akoholem sprzedawanym w sklepach na stacjach benzynowych, co wydaje się być pomysłem delikatnie mówiąc niezbyt fortunnym.
Senacka Komisja Praw Człowieka, Samorządności i Petycji, głosem swojego przewodniczącego, senatora PiS Michała Seweryńskiegp zakomunikowała, że podejmie inicjatywę legislacyjną w sprawie wprowadzenia zakazu sprzedaży napojów alkoholowych na stacjach benzynowych. Ta zapowiedź jest wyrazem troski inicjatorów wprowadzenia zakazu, o zdrowie i trzeźwość polskiego społeczeństwa. Senatorowie PiS uważają, że sprzedawanie napojów alkoholowych na stacjach benzynowych jest sprzeczne z polityką ograniczonego dostępu do alkoholu, a sama inicjatywa zakazu odpowiada na obywatelską petycję w tej sprawie. Kontakt ze społeczeństwem oraz umiejętność wsłuchiwania się w oczekiwania i potrzeby wyborców to ważne elementy funkcjonowania każdego ugrupowania politycznego. Potrzeby elektoratu bywają jednak często bardzo rozbieżne, począwszy od niezadowolenia ze swojej protezy zębowej do oczekiwania wprowadzenia różnych zakazów, w tym zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Parlamentarzyści PiS są niezwykle wrażliwi na postulaty swoich wyborców, co znajduje praktyczny wyraz w niezliczonych interpelacjach poselskich, wnioskach, wystąpieniach i ustawodawczych inicjatywach. Niezależnie od tego, czy dotyczy to niewygodnej zębowej protezy niezadowolonego z rządów Tuska wyborcy, czy też wychowania w trzeźwości Polaków.
Daleki jestem od bagatelizowania problemu alkoholizmu, który w Polsce nigdy nie był i nadal niestety nie jest problemem marginalnym. Państwo traci co rok miliardy złotych na pokrycie skutków nadużywania alkoholu. To pieniądze wydane na leczenie alkoholików, ofiary wypadków spowodowanych pod wpływem alkoholu, pomoc rodzinom dotkniętym tym problemem, profilaktykę przeciwalkoholową, pokrycie strat związanych z niższą wydajnością pracy czy bezrobociem. Szacuje się, że wydatki państwa na niwelowanie skutków nadużywania alkoholu, pięciokrotnie przewyższają wpływy uzyskiwane z jego sprzedaży. Alkoholizm, to problem nie tylko społeczny, ale również ekonomiczny, wywierający wpływ na kondycję całej gospodarki. Nie od dziś o tym wiadomo. W przeszłości podejmowano wiele prób wprowadzenia zakazów jego sprzedaży i konsumpcji, spodziewając się korzystnych dla społeczeństwa i państwa efektów. Wszystkie były nieudane i przyniosły odwrotny od zamierzonego przez ustawodawców skutek.
Najbardziej znanym w historii przypadkiem zakazu sprzedaży i produkcji alkoholu jest prohibicja wprowadzona w latach dwudziestych ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych. Ten „szlachetny eksperyment” jak nazwano poprawkę do konstytucji Stanów Zjednoczonych zakończył się totalną porażką. Niewiele jest w historii tego kraju przedsięwzięć zakończonych kompletną klapą, ale to właśnie prohibicja okazała się niepowodzeniem i wywarła negatywny wpływ na wiele aspektów amerykańskiego życia. Spowodowała rozwój bimbrownictwa, przemytu i przestępczości związanej z nielegalną produkcją i spożyciem alkoholu. Czarny rynek sprzedaży alkoholu opanowała mafia, czerpiąc ogromne zyski z tego procederu. Społeczeństwo i państwo amerykańskie nie odniosło żadnych korzyści, a niewątpliwą społeczną stratą był wyraźnie nadszarpnięty szacunek dla amerykańskiego prawa, które w kontekście wprowadzonego zakazu było łamane praktycznie przez wszystkich obywateli. Natomiast znany Polakom z autopsji, z czasów realnego socjalizmu przykład wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu przed godziną 13.00 nie wymaga chyba specjalnego komentarza. Ten sam efekt przyniosła reglamentacja sprzedaży alkoholu i kartkowy przydział na każdego dorosłego obywatela. Wszystkie tego rodzaju administracyjne „usprawnienia” kończyły się z reguły zwiększeniem spożycia alkoholu i powodowały wzrost przestępczości, zubażając budżet państwa, napychając jednoczesnie kieszenie wszelkiej maści hochsztaplerom, meliniarzom i kombinatorom.
Dlaczego zakaz sprzedaży alkoholu miałby dotyczyć tylko stacji benzynowych, nie do końca wyjaśnia logika rozumowania pomysłodawców. Zakładając, że chodzi o uchronienie tankujących paliwo kierowców przed dostępnością kupna alkoholu w miejscu tankowania zupełnie nie przekonuje. Kierując się tą logiką, należałoby zakazać sprzedaży alkoholu w sklepach przy wszystkich drogach, po których poruszają się zmotoryzowani lub zakazać sprzedaży w centrach handlowych, do których z reguły udajemy się samochodem. Nie bez znaczenia dla ułomności tego pomysłu jest też ryzyko wzrostu cen paliwa na stacjach benzynowych, bo przecież właściciele stacji będą zmuszeni zrekompensować sobie straty związane z wycofaniem napojów alkoholowych z prowadzonych przez siebie sklepów. W większości przypadków utarg ze sprzedaży alkoholu stanowi znaczną część miesięcznego dochodu stacji. Natomiast związek sprzedaży napojów alkoholowych na stacjach benzynowych z trzeźwością kierowców oraz wzrostem ilości wypadków drogowych jest iluzoryczny i nigdzie na świecie nie został udowodniony.
Jak uczy historia, zakazy niczego nie załatwiają, powodują z reguły większe problemy i społeczne koszty przestrzegania rygorystycznych, często nieżyciowych przepisów. Rozwiązanie problemów alkoholowych części polskiego społeczeństwa nie zależy od dostępności alkoholu na stacjach benzynowych. Ważna jest profilaktyka i propagowanie odpowiedniej kultury życia i picia. Na przestrzeni ostatnich lat wiele się w tej dziedzinie zmieniło na lepsze. Powrót do zakazów i ręcznego sterowania znanego z minionych czasów nikomu nie jest potrzebny Podejmujmy inicjatywy wprowadzające mechanizmy pozytywnych zachowań społecznych, których brakuje w wielu dziedzinach. Wychowujmy, a nie zakazujmy. To zawsze przynosi lepszy efekt.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Powiatu Ostrowieckiego
Ostrowiec Św. 20.07.2012 r.
Napisz komentarz
Komentarze