Czy było warto ?
Znów przychodzi nam upamiętniać rocznicę polskiej martyrologii. W 68. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, w wielu polskich miastach, nie tylko w Warszawie zawyły syreny. O 17.00, w godzinę "W" zatrzymał się ruch na warszawskich ulicach,. Wspomnienie tamtych tragicznych wydarzeń stało się udziałem większości kierowców samochodów, przechodniów spieszących do domu po pracy, młodzieży i dzieci beztrosko korzystających z trwających właśnie wakacji. Hołd oddany powstańcom, wyrażony przez współczesnych w sposób tak bardzo patriotyczny i spontaniczny zarazem, jest dowodem na to, że pamięć o tamtych dniach wciąż jest żywa. W oficjalnych uroczystościach w stolicy z udziałem Prezydenta Bronisława Komorowskiego oraz prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz–Waltz wzięło udział wielu kombatantów, świadków i uczestników powstania. Chociaż upłynęło już tyle lat, są oni prawdziwym świadectwem tamtych wydarzeń, ostatnią, żywą skarbnicą historii, którą współcześni coraz częściej oceniają niejednoznacznie.
Wiedza o Powstaniu Warszawskim dopiero od niedawna przebija się do świadomości większości Polaków. Przez cały okres PRL-u mówiło się o powstaniu niewiele, a jeśli już to przez pryzmat komunistycznej propagandy. Jeszcze mniej o powstaniu wiedziała światowa opinia publiczna, często myląc i utożsamiając je z powstaniem w warszawskim getcie. Bohaterski zryw mieszkańców okupowanej Warszawy nie ma precedensu w historii świata. To przykład patriotyzmu, heroizmu i umiłowania wolności, jakże inaczej postrzeganej w tamtych czasach. Dzisiaj trudno to nam zrozumieć. W sierpniu 1944 roku powstańcy żadnych dylematów nie mieli. Ważna była walka ze znienawidzonym wrogiem, liczyła się chęć zwycięstwa i wyzwolenie stolicy. Niestety, klęska powstania została okupiona straszliwą hekatombą ofiar. W walce zginęło około 16 tysięcy powstańców, ale największe żniwo śmierć zebrała wśród cywilów. Liczbę zabitych w powstaniu szacuje się na 200 tysięcy. To niewyobrażalna ofiara życia, którą Polacy złożyli na ołtarzu wolności.
Coraz częściej do świadomości opinii publicznej trafiają wypowiedzi burzące ukształtowany do tej pory obraz Powstania Warszawskiego. Z każdą kolejną rocznicą wątpliwości dotyczące okoliczności jego wywołania, celu jaki miało osiągnąć, a przede wszystkim skutków jakie ze sobą niosła decyzja o rozpoczęciu walk, pojawiają się w wielu publikacjach i komentarzach. Przedstawiany dotychczas monumentalny obraz powstania zaczyna być kwestionowany z punktu widzenia konsekwencji jakie ono przyniosło. Liczba ofiar wśród ludności cywilnej i fizyczna zagłada miasta jest w tych wypowiedziach podstawowym argumentem, którym posługują się krytycy powstania. Według nich, żadne okoliczności nie powinny skłonić ówczesnych przywódców podziemnego państwa polskiego i rządu londyńskiego do podjęcia decyzji o rozpoczęciu powstania. Niektórzy piszą wręcz o politycznej awanturze, wywołanej na użytek aliantów i stalinowskiego Związku Radzieckiego, która z góry była skazana na niepowodzenie oraz przyniosła niepowetowane do dzisiaj straty, głównie wśród mieszkańców stolicy. Natomiast na 50 miliardów dolarów wyceniane są dzisiaj straty, jakie Warszawa poniosła w wyniku walk i będącej konsekwencją powstania decyzji Hitlera o zrównaniu miasta z ziemią.
Należy zgodzić się z brytyjskim historykiem, wybitnym znawcą historii Polski Normanem Davisem, że Powstanie Warszawskie nie jest wydarzeniem dającym szczególne powody do polskiego, narodowego triumfalizmu. Niewątpliwie, powstanie zakończyło się narodową klęską i bezmiarem ludzkiej tragedii. Nie przyniosło Polsce również żadnych korzyści politycznych, na które podejmując decyzję o rozpoczęciu walk z pewnością liczono. Oceniając powstanie dzisiaj wiemy o wiele więcej, badacze historycznych archiwów mają dostęp do wiedzy, której nie mieli w 1944 roku ówcześni decydenci. Z dzisiejszego punktu widzenia wyraźnie widać jakie błędy popełniono i jakich pomyłek można było uniknąć. Ale nawet teraz trzeba zgodzić się z tezą, że w tamtej sytuacji politycznej było ono nieuchronne. Tragiczne skutki powstania upoważniają nas z pewnością do stawiania pytań o sens jego wywołania, czy powinno do niego dojść. Nie dają jednak nikomu prawa do deprecjonowania i podważania pamięci walczących w powstaniu, zwykłych powstańców, żołnierzy i ich dowódców. Oni nie kalkulowali, stając na barykadach Woli, broniąc Śródmieścia czy Starego Miasta.
Najsmutniejszy jednak, w dniach które wymagają ciszy, zadumy, wyrażanej przez mieszkańców Warszawy podczas obchodów kolejnych rocznic jest coraz bardziej widoczny, polityczny wymiar tych uroczystości. Od kilku lat obchody rocznicy powstania są zakłócane przez grupy ludzi, dla których wymiar tej wielkiej tragedii ludzkiej, hołd składany bohaterom nie liczy się wcale. Opętani aktualną sytuacją polityczną, sfrustrowani odsunięciem od władzy, uzurpujący sobie prawo do nazywania siebie prawdziwymi patriotami dają upust swojej nienawiści, zamiast godnie uczcić wydarzenia sprzed 68 lat. Gwizdy i buczenie nad powstańczymi mogiłami podczas oficjalnych przemówień i składania wieńców przez władze państwowe są tego wstydliwym dowodem. To konsekwencja polityki odmawiającej demokratycznie wybranym władzom prawa do reprezentowania społecznej większości. To pokłosie wygłaszanych publicznie opinii o przypadkowości wyboru Prezydenta Rzeczpospolitej i zbrodniczym charakterze koalicyjnego rządu. Pomimo tego, że są w mniejszości, ich głos słychać donośnie. Kto ma interes w tym, żeby świat dowiedział się, że Polacy nie potrafią w zgodzie uczcić jednej z największych narodowych tragedii. Komu na tym zależy i po co to wszystko ? Walka polityczna nie usprawiedliwia każdej metody zwalczania swojego przeciwnika. Najwyższy czas, aby dotarło to do tych, którzy z ludzkich tragedii uczynili swój polityczny oręż.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Powiatu Ostrowieckiego
Ostrowiec Św. 3.8.2012r.
Napisz komentarz
Komentarze