Okazuje się, że politycy też mają swoje ulubione zabawki. Ostatnio do miana najpopularniejszych zaliczono kalkulator i zapałki. Nie są to z pewnością najnowocześniejsze osiągnięcia współczesnej myśli technologicznej prosto z Doliny Krzemowej w Kalifornii, ale w Polsce uchodzą w niektórych kręgach za popularne. Pod polskie strzechy, z determinacją godną lepszej sprawy, próbuje wprowadzić je prezes największej opozycyjnej partii Jarosław Kaczyński. Nie wiadomo na jak długo porzucił ulubione dotychczas zapałki, na rzecz kalkulatora. Najdziwniejsze jednak, że ten pożyteczny skądinąd przedmiot został użyty do ekonomicznej zabawy, ponieważ trudno inaczej nazwać propozycje naprawy Rzeczypospolitej zgłoszone przez PiS.
Do tej pory zabawa zapałkami mająca "podpalić Polskę" i wywrócić porządek polityczny i społeczny w naszym kraju nie przyniosła oczekiwanych przez opozycję efektów. Wykorzystywanie katastrofy smoleńskiej do politycznych celów, marsze z pochodniami, oczernianie demokratycznie wybranych władz, w tym prezydenta i premiera, oskarżenia o zdradę, malwersacje i wysługiwanie się obcym, snucie spiskowych teorii to "dokonania" polityków opozycyjnej partii w ostatnim okresie. Cały ten polityczny ogień nie doprowadził do pożaru, jaki zamierzali wzniecić. Na chwilę więc odłożyli zapałki, aby zaprezentować, a właściwie sprezentować polskiemu społeczeństwu obietnice, które mają sprawić, "żeby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej".
Nie inaczej, tylko takim właśnie, znanym z naszej socjalistycznej, siermiężnej przeszłości hasłem można w skrócie ocenić propozycje złożone przez PiS, jako receptę na rozwiązanie polskich problemów. Klasyczny populizm, gra na emocjach ludzi najbardziej dotkniętych przez kryzys, traktowanie większości Polaków jak ekonomicznych ignorantów to najdelikatniejsze określenia, jakie cisną się na usta po zapoznaniu się z tym "gospodarczym programem". Prezes Kaczyński ma dla każdego coś miłego. Ulgi dla emerytów, ulgi dla przedsiębiorców, ulgi dla rodzin, cofnięcie decyzji o wydłużeniu wieku emerytalnego, a zarazem podwojenie wysokości emerytur, reforma szkolnictwa, zmiany zasad udzielania urlopów macierzyńskich i wychowawczych, odliczanie od dochodu wydatków na prywatne leczenie, remonty i sprzątanie to przecież miłe dla każdego ucha zapowiedzi. Nie wiem, jakim kalkulatorem posługiwali się przygotowujący ten program autorzy, ale ilość cyfr na wyświetlaczu, jaka jest potrzebna do zobrazowania kosztów sfinansowania tych propozycji wykorzystana została maksymalnie. Jeśli dodamy do tego propozycję likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia i zamiar finansowania leczenia z budżetu centralnego, ponowne przesunięcie wieku szkolnego dzieci z sześciu do siedmiu lat oraz zupełnie rodem z PRL - u pomysł przywrócenia książeczek mieszkaniowych, to mamy pakiet, którego nawet w najśmielszych snach większość Polaków nie oczekiwała. Prezes zaskoczył wszystkich swoją szczodrością i obietnicą lepszego życia od zaraz. Jak tylko dojdzie do władzy. W tych upominkach dla narodu brakuje mi jeszcze darmowych wczasów i sanatoriów dla wszystkich, obowiązku podjęcia pracy po skończeniu edukacji pod groźba grzywny, ustalanych centralnie cen detalicznych i obietnicy wybudowania trzech milionów mieszkań. Wielu czułoby się wtedy w pełni usatysfakcjonowanych.
Opozycja w państwie demokratycznym jest trwałym i niezbędnym elementem życia politycznego. Jestem w stanie wiele zrozumieć w zachowaniach opozycji, zmierzającej do zdobycia władzy. Krytyka rządzących polegająca na recenzowaniu i komentowaniu decyzji rządu oraz poszczególnych resortów, patrzenie na ręce partii rządzącej i wytykanie jej błędów, ujawnianie afer, kontrolowanie władzy to zrozumiałe i w pełni uprawnione działania opozycyjnych ugrupowań. Posiadanie własnego programu gospodarczego, alternatywnego do realizowanego przez rządzących to również jeden z zasadniczych elementów charakteryzujących partię opozycyjną. Ale z pewnością rolą opozycji w demokratycznym państwie nie jest świadoma destrukcja, destabilizacja systemu demokratycznego, podważanie autorytetu rządzących w oczach społeczeństwa i na arenie międzynarodowej. Cel, jakim jest zdobycie władzy nie może uświęcać środków, jakimi opozycja chce tę władzę przejąć. Odpowiedzialność za kraj, za przyszłość jego obywateli powinna być nadrzędną przesłanką we wszystkich opozycyjnych przedsięwzięciach. Partia odrzucająca te elementarne zasady, nie przekona do siebie wyborców.
Propozycje gospodarcze PiS, gdyby wprowadzić je w życie doprowadziłyby finanse publiczne do katastrofy. Koszty sięgnęłyby kwoty ponad 62 miliardów złotych w 2013 roku. Proponowany przez tę partię podatek od supermarketów i instytucji finansowych, który mógłby przynieść około 8 miliardów złotych nie wystarczy do sfinansowania tego programu. Prezes Kaczyński powiedział Polakom rzeczy miłe, ale niestety nie dodał, że to nierealne i w aktualnej sytuacji gospodarczej grożące konsekwencjami dla polskiego społeczeństwa nieobliczalnymi. Prezes doskonale zdaje sobie sprawę, że realizacja tego programu to samobójstwo ekonomiczne Polski. Świadomie nie dotknął w swoim programie kwestii związanych z likwidacją przywilejów różnych korporacji i grup pracowniczych, które kosztują polskie państwo miliardy złotych, nie zająknął się na temat koniecznych zmian w kodeksie pracy oraz w systemie emerytalnym i podatkowym rolników. To mogłoby zburzyć sielankową wizję świetlanej przyszłości, jaką roztoczył przed Polakami licząc na ich naiwność i nieznajomość ekonomicznych realiów. Czas najwyższy, aby autorzy takich programów przestali bawić się nie tylko zapałkami i kalkulatorem, ale również przestali grać na emocjach większości polskiego społeczeństwa.
Ostrowiec Św. 14.09.2012r. Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Powiatu Ostrowieckiego
Napisz komentarz
Komentarze