Żyjemy w czasach, w których wolność słowa, swoboda głoszenia poglądów, wolność prasy osiągnęły najwyższy stopień tolerancji i społecznej aprobaty. Czy rzeczywiście wszyscy akceptują bezkrytycznie i bezrefleksyjnie ten stan rzeczy ? Przykłady procesów karnych toczących się przed polskimi sądami, dotyczących zniesławienia, oszczerstwa, kłamstwa czy obrazy uczuć religijnych wyraźnie przeczą tej tezie. Coraz częściej uświadamiamy sobie, że gwarantowanej przez konstytucję wolności, w tym wolności słowa nie należy rozumieć dosłownie. Wolność słowa jest ogromną wartością, bez niej nie byłoby demokratycznego, wolnego i suwerennego państwa. Wolność słowa nie oznacza jednak przyzwolenia na świadome kłamstwo, obrażanie innych, naruszanie czyjejś godności. Wolność słowa ma swoje granice. Każdy ma prawo korzystać ze swojej wolności w taki sposób, aby nie naruszać praw i wolności innych osób. .Ustawodawca, dając nam prawo do swobody wypowiedzi jednocześnie odwołał się do naszego sumienia, poczucia etyki, kultury i zwykłej przyzwoitości. To my sami powinniśmy wiedzieć jak z tej danej nam wolności korzystać. Bo słowo ma wielką siłę oddziaływania. Może człowieka skrzywdzić, pomówić, zniesławić i oczernić. Użyte w nieucziwych zamiarach, może poniżyć, naruszyć podmiotowość i nietykalność konkretnej osoby. Zachowania, gesty, słowa mogą obrazić wiele osób, wyznających pewien system wartości, reprezentujących odmienną narodowość czy mających inny kolor skóry. Ktoś, kto nie potrafi wyznaczyć sobie subtelnej granicy między swoją wolnością, a wolnością drugiego człowieka nie rozumie co znaczy poszanowanie praw i przyrodzona, naturalna godność innych ludzi.
Niewątpliwie do osób, których zachowanie można uznać za kontrowersyjne trzeba zaliczyć Adama Darskiego, występującego pod scenicznym pseudonimem Nergal, lidera zespołu Behemoth. Podczas koncertu w Gdyni, w 2007 roku nazwał Biblię kłamliwą księgą, następnie podarł ją i rozrzucił wyrwane kartki wśród licznie zebranej publiczności. W uzasadnieniu swojego postępowania Nergal powołał się na konstytucyjną wolność słowa, uznając swoje zachowanie za rodzaj artystycznego przekazu, swoistej formy sztuki wpisanej w stylistykę muzyki granej przez jego zespół. Sąd pierwszej instancji podzielił argumentację oskarżonego, nie dopatrując się w czynie Nergala obrazy uczuć religijnych i znieważenia przedmiotu czci religijnej, jakim z pewnością jest Biblia. Sąd w Gdyni uznał, że Nergalowi nie można przypisać bezpośredniego zamiaru obrażenia kogokolwiek i uniewinnił artystę. Od wyroku odwołał się prokurator, a Sąd Okręgowy, przed przystąpieniem do rozpoznania sprawy zwrócił się do Sądu Najwyższego z zapytaniem prawnym o interpreatację artykułu kodeksu karnego dotyczącego obrazy uczuć religijnych.
Wątpliwość sędziego Sądu Okręgowego w Gdańsku była jak najbardziej uzasadniona. W Polsce coraz częściej dochodzi do zachowań, które powodują oburzenie i bulwersują znaczną część polskiego społeczeństwa. Najbardziej wrażliwą sferą jest religia. Nieważne jaka, bo nie chodzi tutaj tylko o katolicyzm, ale o obszar uczuć wyznawców innych religii również. Gwarancją poszanowania ich praw, jest przestrzeganie norm prawnych ujętych w systemie prawnym naszego państwa. Dopóki w polskim kodeksie karnym będzie istniał przepis o obrazie uczuć religijnych, dopóty obywatel będzie mógł korzystać z ochrony prawnej swoich poglądów i przekonań. A więc należy liczyć się z tym, że granice wolności wypowiedzi w tej sferze będą istnieć.
Ten pogląd podzielił w swojej uchwale Sąd Najwyższy uznając, że przestępstwo obrazy uczuć religijnych można popełnić zarówno w zamiarze bezpośrednim (świadomie chcąc obrazić), jak i w zamiarze ewentualnym (sprawca nie ma takich intencji, ale może przewidzieć i godzi się na to, że swoim postępowaniem może obrazić). Sądy w Polsce dostały wyraźną i precyzyjną wykładnię przepisu, na podstawie którego bedą mogły rozstrzygnąć, czy doszło do obrazy uczuć religijnych. W przypadku Nergala zasadniczym pytaniem będzie, czy granice artystycznego przekazu i związanej z tym wolności artystycznej wypowiedzi uzasadniały użycie środków, które obraziły uczucia innych. To niełatwe zadanie, zwłaszcza, że granice sztuki, prowokacji artystycznej często dotykają delikatnej sfery religijnych uczuć, które również trudno zmierzyć. Fakt, że w tym konkretnym przypadku Nergal podarł Biblię, a nie na przykład Koran lub Torę, w moim odczuciu może być przesłanką do uznania tego czynu za przekroczenie granic artystycznej prowokacji. Jego działanie było skierowane przeciwko jednemu wyznaniu, a nie religii jako takiej. Brak konsekwencji, czy świadomy wybór obliczony na wywołanie skandalu, który przyczynia się do popularności artysty ? Ostatecznie zadecyduje o tym sąd, ale niezależnie od wyroku pytanie o granice wolności słowa pozostanie otwarte.
W zachowaniu niektórych często bierze górę swoiście pojęta egoistyczna postawa, przekraczająca w jaskrawy sposób normy społecznego współżycia. A przecież funkcjonowanie w demokratycznym społeczeństwie, korzystanie z praw jakie nam wszystkim przysługują łączy się z koniecznością odpowiedzialności, również za słowa, które wypowiadamy. Żadne zakazy prawne nie spowodują, że jakieś słowa nie padną. To my sami powinniśmy kierować się empatią i wyczuciem, kulturą i odpowiedzialnością, korzystając z wolności i możliwości życia w demokratycznym kraju.
Ostrowiec Św. 3.11.2012r. Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Powiatu Ostrowieckiego
Napisz komentarz
Komentarze