4 czerwca 2013 roku upłynął w Polsce tak jakoś zwyczajnie. Gdyby nie kilka artykułów w gazetach i krótkie wzmianki w serwisach informacyjnych radia i telewizji, 24 rocznica pierwszych w powojennej historii Polski, częściowo wolnych wyborów przeszłaby praktycznie niezauważona. Nawet toast „za wolnośc” wzniesiony w tym dniu na Placu Konstytucji w Warszawie przez prezydenta Komorowskiego nie zmienił przygnębiającego wrażenia, jakie można odnieść obserwując Polaków świętujących rocznicę końca komunizmu w Polsce i zakończenia jałtańskiego ładu w Europie. Kilkaset osób zgromadzonych na placu, w tym obecność Tadeusza Mazowieckiego, Henryka Wujca i Andrzeja Wielowieyskiego to niewiele znaczące wydarzenie upamiętniające rocznicę, która w polskiej historii ma tak doniosłe i ważne znaczenie.
Wszyscy pamiętający lata poprzedzające 1989 rok doskonale wiedzą, że tylko najwięksi, niepoprawni optymiści wierzyli, że za ich życia komunizm upadnie. Dla większości polskiego społeczeństwa obecność Polski za żelazną kurtyną wydawała się zjawiskiem trwałym i nieodwracalnym. Zaryglowani w pojałtańskim układzie zgotowanym nam przez wielkie mocarstwa, wmontowani w wojskowy Układ Warszawski i Radę Wzajemnej Pomocy Gospodarczej, z zapisanym w Konstytucji sojuszem z potężnym ZSRR, odgrodzeni od świata berlińskim murem i z kilkusettysięcznym kontyngentem wojsk radzieckich na naszej ziemi, nie widzieliśmy szans na powrót do Europy. Zachód wydawał się tylko marzeniem, które nie miało szans się spełnić. Nawet powstanie „Solidarności” nie było postrzegane w społeczeństwie jako opozycja wobec komunistycznej władzy. To był przede wszystkim ruch związkowy, upominający się o niezależność organizacyjną i poprawę warunków pracy i płacy polskich robotników. Dopiero później, wykorzystując doświadczenia stanu wojennego oraz dostrzegając rozkład i słabość ówczesnej władzy, przywódcy związkowi zdali sobie sprawę z tego, że ten system można reformować również politycznie, a nawet go obalić. Tak właśnie się stało, a data 4 czerwca 1989 roku, dzień wyborów do Sejmu Kontraktowego była początkiem końca sprawowania władzy przez komunistów w Polsce. Władzy, która została Polakom narzucona, z którą nigdy tak naprawdę się nie pogodziliśmy, która wmawiała nam, że żyjemy w kraju wolnym, demokratycznym i suwerennym. Sojusz ze Związkiem Radzieckim i innymi, bratnimi krajami socjalistycznymi miał być gwarancją naszego bezpieczeństwa oraz gospodarczego powodzenia.
4 czerwca 1989 roku Polacy podjęli próbę zmiany tamtego systemu. Frekwencja wyborcza tamtego dnia to ponad 62%, co w polskich warunkach, szczególnie w odniesieniu do czasów współczesnych, jest zjawiskiem wyjątkowym. Ten plebiscyt, bo tak można też te wybory postrzegać, obóz bedący w opozycji wobec ówczesnej władzy rozstrzygnął jednoznacznie na swoją korzyść. Uzyskał 100% miejsc, które podlegały w pełni demokratycznym wyborom, na mocy przedwyborczego porozumienia opozycji z władzą. Poska stała się pierwszym państwem z tak zwanego bloku wschodniego, w którym przedstawiciele demokratycznej opozycji uzyskali realny wpływ na władzę. To zwycięstwo obaliło epokę komunizmu w Polsce, a Polacy bez rozlewu krwi odzyskali niepodległość.
Tamte wydarzenia sprzed 24 lat są niewątpliwie jednymi z najbardziej doniosłych i ważnych w historii Polski. Historycy twierdzą, że to właśnie ten dzień należy uznać za datę upadku systemu komunistycznego w całej Europie. Przyjmowany za symboliczny, dzień zburzenia muru berlińskiego w listopadzie tego samego roku, był tylko konsekwencją zmian, jakie 4 czerwca zaszły w Polsce. Dzięki Polsce i Polakom obudziły się pozostałe narody Europy, zaczęły się zmiany w Czechach, na Węgrzech, w Rumunii i NRD. Tego procesu nie dało się już zatrzymać, Europa wygląda dziś inaczej, a Polska w tej Europie zajmuje ważne miejsce , do którego zawsze aspirowała. Dlaczego zatem nie potrafimy się cieszyć, nie doceniamy zwycięstwa, które przyniosło nam wolność ? Czy dlatego, że przyszło bezkrwawo, nie oddaliśmy jak to w naszej historii przeważnie było, daniny krwi najlepszych naszych synów i córek? Czy dlatego, że w tym dniu nie możemy pochylać się nad grobami poległych, zapalać zniczy, celebrować żałoby i smutku? Dlatego, że nie jest to rocznica kolejnej naszej narodowej klęski?
Nie potrafimy świętować naszych zwycięstw. Nie było ich w dziejach Polski wiele, być może dlatego, gdzieś w genach mamy zakodowane, że łatwiej nam, w odróżnieniu od innych narodów pamiętać trudne dla nas wydarzenia z naszej historii. Nie możemy o nich zapominać, czcić zmarłych bohaterów nieszczęść, które dotknęły Polskę. Ta rocznica jednak, jak żadna inna, nadaje się do tego, żeby Polacy zaczęli wreszcie patrzeć także w przyszłość, świętowali ten dzień z radością i szacunkiem dla żyjących jeszcze bohaterów tamtych wydarzeń. Zmiany, które były efektem czerwcowych wyborów 1989 roku opłaciły się Polsce i Polakom. Powinniśmy być z nich dumni, czerpać satysfakcję i zadowolenie, że żyjemy w kraju wolnym, niepodległym, otwartym na świat. Pomimo różnic, jakie dzielą Polaków w ocenie ostatnich lat, cieszmy się wolnością, świętujmy zwycięstwo.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Powiatu Ostrowieckiego
Ostrowiec Św. 7.6.2013r.
Napisz komentarz
Komentarze