Wydaje się, że nie ma w Polsce nic bardziej pospolitego i powszechnego od jabłka. Ten owoc towarzyszy nam od zawsze, ale na co dzień prawie nie dostrzegamy jego istnienia. Dostępność i powszechność występowania jabłek w naszym kraju spowodowały, że mamy do nich obojętny stosunek. Sięgamy po nie kiedy przyjdzie nam na to ochota i nie odczuwamy ich braku. Przeciwnie, odnosimy wrażenie, że jest ich w Polsce taka obfitość, że się marnują. Mamy nawet problem z ich przetworzeniem i należytym wykorzystaniem.
Nasze swojskie jabłko nigdy dotąd nie miało dla nas wyjątkowego znaczenia. Zżyliśmy się z nim, traktując je z obojętnością, od czasu do czasu przypominając sobie o jego korzystnych właściwościach zdrowotnych. Okazuje się jednak, że w ostatnich tygodniach jabłko stało się najpopularniejszym produktem nie tylko w Polsce i wcale nie dlatego, że raptem zasmakowaliśmy w tych popularnych owocach. Oczy polskiej i światowej opinii publicznej zwróciły się na jabłka za sprawą polityki. Embargo na dostawy produktów rolnych, w tym jabłek z Polski na rynek rosyjski ogłoszone przez władze Rosji spowodowało nagłośnienie powstałego problemu i wzrost zainteresowania możliwymi sposobami jego rozwiązania.
Nie ulega wątpliwości, że sankcje Rosji najbardziej uderzyły w interesy polskich producentów rolnych. Przede wszystkim sadowników, którzy większość swojej produkcji kierowali na rynek rosyjski. To dla nich bardzo wymierne straty, szczególnie dla wysokotowarowych, specjalistycznych gospodarstw nastawionych na eksport swoich produktów. Koszty rosyjskiego embarga szacuje się na kilka miliardów złotych, nie licząc skutków zachwiania produkcji, które mogą mieć negatywne konsekwencje dopiero w następnych latach. To straty również dla mieszkańców naszego regionu, głównie mieszkańców powiatów sandomierskiego i opatowskiego, gdzie produkcja owoców i warzyw na eksport stanowi duży udział w ich dochodach. Znalezienie szybkiego, dobrego, satysfakcjonującego i przede wszystkim łagodzącego straty rozwiązania jest wyzwaniem dla Ministerstwa Rolnictwa i rządu. Zadanie trudne, lecz wykonalne biorąc pod uwagę także deklaracje Unii Europejskiej w sprawie rekompensat i aktywność resortu rolnictwa w poszukiwaniu nowych rynków zbytu dla polskich produktów rolnych.
Podjęcie działań przez uprawnione i powołane do tego instytucje jest naturalne i powinno przynieść dobry rezultat. Jednak rosyjskie embargo na polskie jabłka przyniosło jeszcze jeden, dość nieoczekiwany efekt. To niespotykany w ostatnich latach przejaw ogólnospołecznej solidarności w naszym kraju. Uderzenie Rosji w nasz sztandarowy produkt eksportowy spowodowało w naszym społeczeństwie reakcję, której mało kto się spodziewał. Ogólnopolska akcja „jedz jabłka na złość Putinowi” odbiła się szerokim echem na całym świecie. Nie tylko Polacy dowiedzieli się, że Polska jest największym w Europie producentem jabłek i największym w świecie ich eksporterem. Polskie jabłka wygrywają z innymi jakością i walorami smakowymi. Nasz potencjał produkcyjny i eksportowy jest ogromny, organizacyjnie i logistycznie również jesteśmy w światowej czołówce. Dlatego też całe zamieszanie z rosyjskim embargiem na polskie jabłka może paradoksalnie pomóc polskim producentom. Takiej reklamy w świecie polski produkt nie miał jak dotąd nigdy. Do tego darmowej. Wszystkie światowe telewizje i gazety, portale internetowe i radiowe rozgłośnie poinformowały o solidarnościowej akcji jedzenia jabłek w reakcji na polityczną retorsję. Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że zainteresowanie polskimi jabłkami może wzrosnąć w innych rejonach świata, uniezależniając nas od rosyjskiego rynku. To od nas zależy teraz jak wykorzystamy te pięć minut dla swoich interesów. Niewątpliwie ogólnonarodowa akcja zwiększenia spożycia jabłek w Polsce również złagodzi, przynajmniej w początkowym okresie problemy ze zbytem, ale w dłuższej perspektywie nie załatwi nam rozwiązania problemu. Najważniejsze jednak, że Polacy w tej trudnej chwili wykazali społeczną wrażliwośc i solidarność. Jak zwykle zresztą w obliczu zewnętrznego zagrożenia. Z przesłaniem „co nas nie zabije, to nas wzmocni” przyjęliśmy rosyjskie embargo pokazując sobie i innym, że jednak potrafimy się zjednoczyć wokół ważnego, ogólnonarodowego celu.
Nie wszyscy jednak w Polsce widzą to w ten sposób i odpowiedzialnie, w duchu solidarnościowego pojednania wokół wspólnej sprawy działają. Politycy PiS z właściwą dla tej partii premedytacją wykorzystują tę sytuację, aby dokopać rządowi, a w szczególności ministrowi Sawickiemu, że nie przygotował Polski na rosyjskie embargo. Publicznie użalają się nad losem polskich rolników wskazując winnych, zarzucając rządowi bierność i niekompetencję. Szczytem hipokryzji jest zarzucanie rządowi, że nic nie robi dla Ukrainy, a z drugiej strony obarczanie go za koszty embarga, które dotykają polskich rolników. Pretensje, jakie zgłaszało PiS do premiera i ministra spraw zagranicznych o zbyt małe zaangażowanie w wydarzenia na kijowskim Majdanie, nie przeszkadzają teraz przedstawicielom PiS w krytykowaniu postawy przyjętej przez rząd. A to przecież liderów PiS można było najczęściej spotkać w centrum ukraińskich wydarzeń, a antyrosyjskie wypowiedzi cytowane w rosyjskiej prasie nie pozostawiały złudzeń co do ich konfrontacyjnych intencji. PiS dalej gra na nastrojach społecznych licząc, że wszyscy mają krótką pamięć, a każda okazja jest dobra, aby zdyskredytować rządzących. Nawet ta zagrażająca żywotnym polskim interesom. PiS dużo mówi o solidarności, ale wychodzi na to, że rozumie ją inaczej niż większość polskiego społeczeństwa.
Wobec zagrożenia bezpieczeństwa Polski potrzebna nam jest przede wszystkim społeczna solidarność. Nie wolno wykorzystywać konfliktu, który trwa niedaleko od naszych granic, którego konsekwencje zaczynamy odczuwać na własnej skórze do rozgrywania partyjnych interesów. Wspólny front wobec imerialistycznych poczynań Rosji powinien być polską racją stanu. Reakcja polskiego społeczeństwa na sankcje rosyjskie pokazuje, że w obliczu zagrożenia potrafimy być razem, niezależnie od wyznawanych politycznych poglądów. Okazało się, że nie wszyscy to tak pojmują, a decyzja Rosji o niekupowaniu polskich jabłek jest dla największej partii opozycyjnej idącej po władzę pretekstem do napaści na rząd. Trudno mi to zrozumieć, ale sądzę, że nie tylko ja mam z tym problem.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Powiatu Ostrowieckiego
Ostrowiec Św. 16.8.2014r.
Napisz komentarz
Komentarze