Wybór premiera polskiego rządu Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej zaskoczył wszystkich. Co by teraz (post factum) nie mówili różnej maści politycy, obserwatorzy i komentatorzy sceny politycznej w Polsce, że przewidywali, rozważali lub dopuszczali taką możliwość, żaden z nich na poważnie takiego rozwoju sytuacji nie brał pod uwagę. Utwierdzał ich zresztą w tym bardzo skutecznie sam premier, niejednokrotnie mówiąc, że nigdzie się nie wybiera. Niby mówiło się o kandydaturze Donalda Tuska oraz Radosława Sikorskiego na szefa unijnej dyplomacji, ale informacje te traktowano u nas jako element wewnętrznej polityki Platformy Obywatelskiej mającej poprawić spadające notowania partii po opublikowaniu podsłuchanych rozmów polityków. Stąd też wiadomość o nominacji premiera polskiego rządu na Prezydenta Europy spadła na wszystkich jak „grom z jasnego nieba”. Zaskoczeni i nieprzygotowani na taką okoliczność byli wszyscy, a najbardziej jak się wydaje przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości z Jarosławem Kaczyńskim na czele.
PiS nie był kompletnie przygotowany na nową rzeczywistość polityczną w Polsce, jaka powstała po ogłoszeniu nominacji. Świadczy o tym całkowita bezradność czołowych polityków tej partii pytanych przez dziennikarzy o komentarz do tego wydarzenia. Zwykle elokwentni, wygadani i złotouści, kończący każdą swoją wypowiedź totalną krytyką Donalda Tuska (syndrom „wina Tuska”), tym razem miotali się w wypowiedziach. Nie wiedzieli, czy powinni być dumni, że Polska jako kraj i Polacy jako naród odnieśli niezaprzeczalny sukces, czy też pozostać przy dawnej, krytycznej retoryce. Oficjalna wykładnia, jak należy komentować nie istniała, a sam prezes Kaczyński przez dłuższy czas milczał w tej sprawie. Nikt nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności za oficjalne stanowisko PiS dopóki guru się nie odezwie. A jak już się odezwał, to wszystkim politykom Prawa i Sprawiedliwości języki się rozwiązały. Wyraźnie jednak widać, że swada i wigor nie te same co jeszcze kilka dni wcześniej, a ton i sposób wypowiedzi znamionują pewną pustkę, której politycy PiS nie potrafią wypełnić.
Główny wróg, tarcza, ikona negatywnej polityki PiS w ostatnich 7 latach odszedł z krajowej sceny politycznej. Do tego odszedł w chwale i przy widocznych oznakach uznania płynących z całego swiata. To dobra, wspaniała wiadomość dla Polski, ale zła, niewygodna i niebezpieczna dla PiS. Cała strategia pisowskiej propagandy ostatnich lat legła w gruzach z chwilą wyboru premiera Tuska na Prezydenta UE. To dla prezesa Kaczyńskiego i całego PiS sytuacja dyskomfortowa. Tym bardziej, że niespodziewana i nowa rzeczywistość w Polsce „po Tusku” trudna jest dziś do zdefiniowania. PiS przez całe lata funkcjonował w retoryce obwiniania premiera polskiego rządu za wszystko co zdarzyło się w naszym kraju. To był wróg numer jeden wśród wszystkich, którzy nie podzielali pisowskich poglądów. Nieudacznik, leń, zdrajca, wróg chrześcijaństwa, sługa Putina, morderca oraz wiele innych inwektyw i epitetów zostało wypowiedzianych pod adresem Donalda Tuska w ciągu kilku ostatnich lat. Pisowska propaganda opierała się na zasadzie totalnej negacji premiera i rządu, który reprezentował. Powtarzane codziennie przez polityków PiS negatywne, krytyczne i wręcz wrogie opinie i komentarze miały na celu utrwalenie negatywnego wizerunku premiera i tym samym kompromitowanie całej formacji politycznej, którą reprezentował. Taktyka PiS zaczęła przynosić w ostatnim czasie rezultaty. Notowania premiera, kiedyś wysokie zaczęły spadać i zbliżyły się w kategorii nieufności do osób publicznych do wyników osiąganych przez prezesa Kaczyńskiego. Kłamstwa powtarzane wielokrotnie zaczynały funkcjonować w społeczeństwie jako prawdopodobne lub prawdziwe opinie. Tę znaną socjotechniczną metodę PiS stosował wobec premiera z premedytacją i godną większej sprawy konsekwencją. Obrzucał błotem i obrzydzał Polakom premiera, dążąc do uzyskania w ten sposób doraźnych korzyści politycznych dla swojej partii. Nie zwracając uwagi i nie zawracając sobie głowy negatywnymi skutkami takiej publicznej narracji, która w głowach Polaków wywołała chaos, niechęć do demokratycznie wybranej władzy oraz antagonizowała różne grupy społeczne w naszym kraju. Szkody społeczne wywołane taką polityką PiS bedą trudne do odrobienia ale nie niemożliwe. Sprzyjać temu będzie niewątpliwie wybór Donalda Tuska na najważniejsze unijne stanowisko, co samo w sobie, w jednej chwili obróciło w popiół cały, kilkuletni wysiłek Jarosława Kaczyńskiego i jego zwolenników.
Wybór polskiego premiera na funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej pokazał wszystkim Polakom, że tak poniewierany i krytykowany w Polsce premier jest w Europie uznawany za jednego z najlepszych. Nie tylko osobiste zalety Donalda Tuska stanowiły kryterium jego wyboru na to eksponowane stanowisko. Siedmioletnie rządzenie takim krajem jak Polska, uniknięcie kryzysu ekonomicznego, wprowadzenie kilku ważnych, strategicznych reform, modernizacja kraju i sprawne wydawanie unijnych pieniędzy miały decydujący wpływ na rezutat głosowania. 27 przywódców krajów Unii Europejskiej nie mogło się pomylić uznając osiągnięcia naszego premiera i wybierając go na to stanowisko. Z pewnością zaś mylił się przez ostatnie kilka lat Jarosław Kaczyński, uznając premiera polskiego rządu za najgorszego w historii, przy okazji opluwając go przy każdej nadarzającej się okazji. Wiarygodność prezesa i całego PiS jest w tym kontekście mocno zachwiana, tak jak cały przekaz tej partii kierowany do polskiego społeczeństwa.
PiS straciło wroga, którym karmiło się całe lata. Donald Tusk wyjeżdżając do Brukseli schodzi z celownika PiS i zostawia tę partię z magazynkami pełnymi nabojów, którymi PiS nie będzie już mogło do niego strzelać. Można też z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że nieobecność premiera Tuska w krajowej polityce to największa strata dla Prawa i Sprawiedliwości. Największa chyba jednak dla Jarosława Kaczyńskiego, który stracił bezpowrotnie szansę na pokonanie lidera PO, z którym od siedmiu lat permanentnie przegrywał wszystkie wybory. Premier Tusk schodzi ze sceny politycznej jako bezapelacyjny zwycięzca, odbierając jednocześnie szanse rewanżu prezesowi Kaczyńskiemu. Osieroceni działacze z prezesem na czele będą zmuszeni nauczyć się żyć bez Tuska. Jak znam życie, ta pustka nie będzie trwać wiecznie. PiS z pewnością znajdzie sobie innego wroga, bo przecież pokłady nienawiści do wszystkiego co nie pisowskie muszą znaleźć swoje ujście. Jedno jest jednak przesądzone; adresatem tych negatywnych emocji na krajowym podwórku nie będzie już Donald Tusk, szef Rady Europejskiej, Prezydent UE.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy ObywatelskiejRP
Powiatu Ostrowieckiego
Ostrowiec Św. 6.9.2014
Napisz komentarz
Komentarze