Wyścig już się rozpoczyna. A właściwie już się rozpoczął. Zbliżające się wielkimi krokami wybory samorządowe 2014 coraz częściej stają się okazją do różnego rodzaju działań i przedsięwzięć mających na celu zainteresowanie wyborców tym wydarzeniem. Sezon ogórkowy już za nami , ale to przede wszystkim media rozpoczęły już swoistą kampanię wyborczą, organizując różnego rodzaju sondy typu; „na kogo głosowałbyś, gdyby wybory odbyły się dzisiaj?”. Do wyborów jeszcze dwa miesiące, a w prasie i w internecie trwa głosowanie na kandydatów różnych opcji, z których niejeden dowiaduje się dopiero z takiej sondy, że kandyduje, chociaż wcześniej nikt z nim na ten temat nie rozmawiał. Trwa również ocena aktualnych samorządowców. Kliknięcie w ekran komputera lub wysłanie smsa ma poinformować wyborców, jak przez ostatnie cztery lata wypełniali swój mandat radnego, wójta, burmistrza lub prezydenta. Internet i telefon komórkowy są dziś potężnym narzędziem w kształtowaniu opinii i wydawaniu ocen. Fakt, że to uproszczona bardzo i mało obiektywna forma podsumowania czteroletniej pracy samorządowców nikogo nie interesuje. Potęga prasy, telewizji i internetu jest niewyobrażalna, kreowana przez nich rzeczywistość ma coraz większe znaczenie, a w przypadku polityki i polityków jest to znaczenie często decydujące o sukcesie lub niepowodzeniu kandydatów na publiczne funkcje.
Wyborcy siłą są wciągani w przedwyborcze spekulacje i przepychanki. Ta tematyka żyje już własnym życiem w mediach i do wyborów będzie wałkowana na różne sposoby. Z pewnością będziemy świadkami jednej z ciekawszych kampanii wyborczych ostatnich lat. Nie tej z plakatami wyborczymi, bannerami, spotami w telewizji i na wielkich billboardach, bo to może odbywać się tylko w terminie określonym przez Państwową Komisję Wyborczą, ale na łamach prasy, w internecie, w postaci dyskusji, artykułów, wywiadów, sond przedwyborczych, obchodzonych świąt i rocznic, przecinania wstęg, wręczania odznaczeń, czatów internetowych i innych okazji do prezentowania nam kandydatów do samorządowych funkcji. Modne ostatnio słowo „lans”, czyli przedstawianie własnej osoby w najkorzystniejszym świetle i nie unikanie żadnej okazji aby to wszystkim pokazać, będzie z pewnością przyswojone i wcielone w życie przez wielu potencjalnych chętnych na fotel prezydenta, burmistrza lub radnego. Takie „podprogowe” działanie na wyborców może okazać się skuteczniejsze od zmasowanej kampanii wyborczej przeprowadzonej tuż przed wyborami. Znawcy tematu mówią, że większość wyborców idzie do urny wyborczej z dokonanym już we własnej głowie wyborem, ukształtowanym dużo wcześniej i nie ma na to wpływu większy lub mniejszy plakat wyborczy lub to co mówił kandydat w kampanii. Przesunięcie akcentów z prawdziwej kampanii wyborczej na permanentną kampanię na długo przed wyborami staje się faktem.
W szranki wyborcze wstępują nie tylko przedstawiciele działających partii politycznych, ale również członkowie różnych lokalnych stowarzyszeń i grup zawiązanych tylko z okazji i na potrzeby wyborów. Zdecydowanie wzrosła liczba komitetów wyborczych zajerestrowanych przez pojedyncze osoby. Ujawniają się miejscowi liderzy, byli i aktualni posłowie oraz rozpoznawalni w środowiskach zawodowych ludzie, mający ambicje zdyskontowania swojej popularności związanej z wykonywanym przez siebie zawodem i ubiegają się o mandat w wyborach na radnego, wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. W wyborach samorządowych bardzo często nazwisko i miejscowa popularność decydują o sukcesie wyborczym. W mniejszym stopniu liczą się poglądy kandydata, a tym samym lista, z której dany kandydat startuje. W partiach politycznych, kandydaci którzy znaleźli się na listach wyborczych nie są przypadkowi. O umieszczeniu na liście decyduje tu nie tylko nawet najbardziej znane nazwisko, ale również system wartości jaki dany kandydat wyznaje oraz poglądy z jakimi się utożsamia. To bardzo cenna informacja dla wyborcy, w przeciwieństwie do list różnych komitetów, które wystawiają kandydatów o trudnych do zweryfikowania poglądach i tym samym nie sposób przewidzieć, jak i w czyim tak naprawdę interesie będą działać jeśli zostaną wybrani. Przewaga partii politycznej nad różnego rodzaju stowarzyszeniami i komitetami wyborców startującymi w wyborach samorządowych polega na tym, że partia polityczna ma konkretną myśl i ideę, skupia ludzi podobnie myślących i zorganizowanych wokół swojego programu. Stowarzyszenie lub komitet zawiązane na potrzeby wyborów mają tylko jeden cel, którym jest zdobycie władzy, a reszta nie ma większego znaczenia. Oczywiście, reprezentowanie mieszkańców jest nadrzędnym celem wszystkich kandydatów, ale teza o wyższości ugrupowań spoza partii jest wysoce nieuprawniona. W wyborach samorządowych nie ma kandydatów apolitycznych. Wszyscy, nawet ci deklarujący swoją apolityczność są związani z polityką. Sam fakt udziału w wyborach jest aktem politycznym, niezależnie od tego, czy kandydat startuje z listy partii politycznej, czy z komitetu wyborczego utworzonego tuż przed wyborami lub działającego stowarzyszenia. Nazwa nie ma tu większego znaczenia. Celem wszystkich kandydujących jest zdobycie władzy. A władza to polityka. Nazywanie tego inaczej jest bałamuceniem wyborców.
Meta rozpoczynającego się wyścigu to 16 listopada bieżącego roku. To w tym dniu społeczeństwo zadecyduje, komu zaufa i powierzy sprawowanie władzy na następne cztery lata. Kto będzie najlepszym reprezentantem interesów mieszkańców wsi, gminy, miasta czy powiatu. Nie szyldy partyjne będą decydujące w tych wyborach, tylko ludzie których znamy, osoby które sprawdziły się w wielu sferach działalności publicznej, godne naszego zaufania, otwarte na potrzeby ludzi i rozumiejący ich problemy. Przede wszystkim umiejący te problemy z korzyścią dla społeczeństwa rozwiązywać. Żeby wygrać nie wystarczy być tylko anty PiSem, anty Peowcem lub anty TOSem. Wyjście poza ten schemat jest o wiele trudniejsze i nieosiągalne dla wielu aspirujących do sprawowania samorządowych funkcji.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Powiatu Ostrowieckiego
Ostrowiec Św. 13.9.2014r.
Napisz komentarz
Komentarze