Burzliwą dyskusję na temat jakości powietrza w tym cieszącym się ogromną popularnością wśród turystów mieście wywołał turysta z Warszawy Benjamin Łuczyński, który przyjechał do miasta „Ojca Mateusza” na kilka dni i po stwierdzeniu, że powietrze tu nie jest czyste, zaskarżył do sądu administracyjnego miejscową uchwałę nakazującą pobieranie 2 złotych za każdą dobę spędzoną w Sandomierzu. Turysta argumentował, że jest to postępowanie nie fair w sytuacji, gdy smog ze starych silników samochodowych czy równie wiekowych palenisk jest wyczuwalny bez większych trudności. Zgodnie z obowiązującymi przepisami opłatę zwana klimatyczną mogą pobierać miejscowości, które mają walory krajobrazowe i klimatyczne jednocześnie. A zatem smog w sandomierskim powietrzu wyklucza to miasto z grona uprawnionych do pobierania opłaty klimatycznej.
Sandomierscy radni są zdania, iż w ich mieście powietrze jest czyste, jednak postanowili zawiesić wykonywanie uchwały o pobieraniu opłaty turystycznej przynajmniej do momentu rozstrzygnięcia sprawy przez sąd. Pozwoli to uniknąć dodatkowych obciążeń budżetu miasta w przypadku, gdy rozstrzygnięcie sądu byłoby dla Sandomierza niekorzystne i jego władze musiałyby wypłacać skarżącym odszkodowania. Na wycofaniu się z pobierania opłaty klimatycznej – jeśli decyzja taka zostanie utrzymana - miasto straci około 80 tysięcy złotych rocznie, które dotychczas przekazywane były na rewitalizację terenów zielonych.
Sandomierz nie jest jedynym miastem, w którym sąd ma orzec, czy pobieranie opłaty klimatycznej ma uzasadnienie. Wkrótce rozstrzygnie się, czy turyści będą płacić za pobyt w Szczyrku i Toruniu.
Napisz komentarz
Komentarze