Polsko – węgierska przyjaźń znajdująca swoje odzwierciedlenie w znanym wszystkim porzekadle datuje się od kilku wieków. Wzajemna sympatia naszych narodów, choć tak naprawdę językowo i kulturowo bardzo odległych od siebie, znalazła potwierdzenie w historii obu krajów. Już od czasów królowej Kingi, poprzez króla Stefana Batorego i generała Józefa Bema związki Polski i Węgier na przestrzeni wieków były bardzo bliskie. Wspólne też były dążenia niepodległościowe naszych krajów i wzajemna pomoc, choćby w okresie okupacji niemieckiej, kiedy to wielu uchodźców z Polski znalazło schronienie i pomoc właśnie na Węgrzech. Dziś oba państwa próbują znaleźć wspólną płaszczyznę porozumienia, dbając przede wszystkim o własne interesy. Współpraca w ramach Grupy Wyszehradzkiej, jak i w Unii Europejskiej napotyka jednak na spore trudności, czego wyrazem są raczej napięte stosunki między naszymi krajami, pomimo deklarowanej oficjalnie poprawności we wzajemnych relacjach.
Ubiegłotygodniowa wizyta premiera Węgier w Polsce jest na to najlepszym dowodem. Viktor Orban został w Warszwie przyjęty raczej chłodno, z wyraźnie wyartykułowaną przez stronę polską rezerwą co do polityki Węgier prezentowanej w ostatnim okresie. Krytyka Orbana nie dotyczy jednak jego polityki wewnętrznej, tak źle przyjmowanej przez Unię Europejską, ale zarzuty dotyczą przede wszystkim wyłamywaniu się Węgier ze wspólnej polityki europejskiej wobec Rosji. Według zgodnej opinii większości państw UE, Węgry zapraszając do siebie prezydenta Putina i podpisując z nim kontrakty gospodarcze rozbijają jedność Unii Europejskiej. Działanie premiera Orbana umożliwia wbicie rosyjskiego klina w politykę, jaką usiłuje wypracować Unia wobec Rosji w kontekście jej roli w konflikcie na Ukrainie. Węgry, pomimo składanych deklaracji o potępieniu Rosji, prowadzą swoją własną politykę, osłabiając i tak nieporadne zresztą działania UE podejmowane w celu rozwiązania ukraińskiego konfliktu.
Zaskakującym wydarzeniem wizyty węgierskiego premiera w Polsce było to, że z Viktorem Orbanem nie chciał spotkać się jego największy chyba admirator Jarosław Kaczyński. Jeszcze nie tak dawno stawiany za wzór do naśladowania Orban stał się dla Kaczyńskiego persona non grata. Jak się okazuje przyjaźń Kaczyńskiego „na pstrym koniu jeździ”, a każda okazja odróżnienia się od polityki polskiego rządu jest dla J.K. nie do pogardzenia.
Jakby nie oceniać polityki Viktora Orbana, to z punktu widzenia ineresów Polski i całej UE nie można jej pochwalić. Swoimi działaniami premier Węgier zwraca jednak uwagę na wiele innych kwestii, które niestety dla zamożnych krajów UE nie wydają się ważne. Bo jednośc Unii Europejskiej to nie tylko wspólna polityka energetyczna, ale także zrównoważony poziom życia jej członków, wyrównanie płacy minimalnej, wspólna, solidarna reakcja na sankcje nałożone przez Rosję dotykające tylko niektóre kraje Unii, czy też odejście od koncepcji „Europy dwóch prędkości”. Viktor Orban mniej lub bardziej świadomie pokazuje jaka jest dzisiejsza Unia Europejska, gdzie jedność i wspólna polityka nie dla każdego znaczy to samo.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Powiatu Ostrowieckiego
Ostrowiec Św. 21.02.2015r.
Napisz komentarz
Komentarze