Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Okazuje się, że to znane powiedzenie można odnieść do wielu sytuacji i zdarzeń. Nie tylko prozaicznych, spotykanych na co dzień w naszym życiu, ale także do zagadnień poważnego kalibru, do których z pewnością trzeba zaliczyć mechanizmy stosowane w gospodarce. Ekonomia to nauka nie do końca poznana i opisana, w dużej mierze opierająca się na prognozach i przewidywaniach, opisująca i analizująca szczegółowo zjawiska, które już wystąpiły. Natomiast trafność prognoz ekonomicznych, pomimo zaprzężenia do tej dziedziny nauki wielu potężnych instytucji naukowych jest nadal obarczona dużym marginesem błędu. Pomyłki w prognozach ekonomistów zdarzają się bardzo często, co może być dowodem na to, że życie gospodarcze jest niezwykle skomplikowane i nieprzewidywalne. Postępująca w błyskawicznym tempie globalizacja światowej gospodarki również nie wpływa na trafność ekonomicznych prognoz. Coraz bardziej zauważalne zjawisko dużej wrażliwości i niewspółmiernych do zagrożeń reakcji na wydarzenia zarówno w sferze gospodarczej, jak i politycznej nie przyczyniają się do stabilności światowej gospodarki. Przysłowiowy efekt motyla jest w stanie zachwiać koniunkturą na wielu rynkach, grzebiąc nawet najlepsze plany, zamierzenia i przewidywania największych ekonomistów.
Polska gospodarka nie jest wolna od tych zagrożeń. Jesteśmy od kilkunastu lat wmontowani w system światowej gospodarki. Korzystamy, ale też jesteśmy narażeni na wszystkie koniunkturalne zmiany, jakie zachodzą na rynkach krajów, z którymi nasza gospodarka nie jest nawet ściśle powiązana. Światowy kryzys gospodarczy dotknął również boleśnie nasz kraj, co możemy obserwować szczególnie w tym roku, kiedy to skutki globalnej dekoniunktury wywarły niekorzystny wpływ na polską gospodarkę. Sytuacja wymaga odpowiedzialnych i konkretnych działań ministra finansów i rządu w celu powstrzymania niekorzystnych zjawisk. Zadanie to tym bardziej trudne ponieważ stan polskich finansów publicznych nie jest najlepszy. Zresztą nigdy nie był. Po 1989 roku wszystkie polskie rządy borykały się z dużym budżetowym deficytem, nawet w okresach dobrej gospodarczej koniunktury na świecie. Młoda, rozwijająca się polska gospodarka jest narażona w szczególny sposób na wahania i zmiany ekonomicznych cyklów, stąd też polskie rządy często stawały przed koniecznością rewizji przyjętych planów rozwojowych. Nie inaczej jest też w tym roku, kiedy to zaszła konieczność nowelizacji budżetu państwa i uchwalenia przepisów zawieszających obowiązywanie pierwszego, 50% progu ostrożnościowego, zapisanego w ustawie o finansach publicznych.
Przygotowany w ubiegłym roku, w czasie niepewności z powodu kryzysu budżet państwa na rok 2013 okazał się zbyt optymistyczny. W trakcie jego realizacji okazało się, że wpływy do budżetu są mniejsze od przewidywanych. Polacy obawiając się o swoje miejsca pracy i przyszłość mniej pieniędzy zaczęli przeznaczać na bieżącą konsumpcję. To właśnie popyt wewnętrzny był motorem wzrostu polskiej gospodarki w ostatnich latach. Zmniejszenie tego popytu to mniejsze podatki wpływajace do budżetu państwa. Swoje zrobiła też niższa od przewidywanej inflacja. Wszystkie te okoliczności sprawiły, że na realizacje niezbędych, zapisanych w budżecie wydatków zabraknie 24 mld złotych. Rząd postanowił je znaleźć zwiększając budżetowy deficyt o 16 mld oraz dokonując ograniczenia wydatków w poszczególnych resortach o 8 mld złotych. Dla zrealizowania tego zamysłu konieczne było zawieszenie pierwszego, z trzech zapisanych w ustawie o finansach publicznych progu ostrożnościowego. Bez zmiany tego przepisu nie byłaby możliwa nowelizacja budżetu, a konsekwencje takiego stanu rzeczy odczuliby wszyscy Polacy.
Alternatywą było podniesienie podatków, przede wszystkim VAT i akcyzy oraz głebokie cięcia w wielu ważnych segmentach polskiej gospodarki. Spowodowałoby to dalsze ograniczenie konsumpcji i inwestycji, co tylko dodatkowo zaszkodziłoby gospodarce. Katastroficzne prognozy polityków opozycji o katastrofie finansowej i krachu gospodarczym Polski można nazwać jedynie pobożnymi życzeniami. Nie od dziś wiadomo, że dla tych ludzi im gorzej w Polsce, tym lepiej dla nich. Przede wszystkim dla ich zamierzeń przejęcia władzy w Polsce. Tymczasem rynki finansowe przyjęły decyzje Sejmu spokojnie. Notowania złotego i polskich obligacji nie zmieniły się. Również tak bardzo wrażliwa na wszelkie zmiany warszawska giełda papierów wartościowych nie zanotowała gwałtownych reakcji. Ekonomiści, dla których takie decyzje z zasady nie mogą się podobać, ze zrozumieniem przyjęli propozycje rządu uznając, że w tej sytuacji rząd nie miał innego wyjścia, jak przyjęcie takich właśnie rozwiązań. Trudnych i ryzykownych, ale w warunkach kryzysowych niezbędnych i co najważniejsze obojętnych dla kieszeni polskiego podatnika.
Zmiany nie dotkną rent i emerytów, nie będa miały także znaczenia dla naszych oszczędności i depozytów. Zwiększenie deficytu połączone z rozsądnym ograniczeniem wydatków państwa w dziedzinach, które nie będą dolegliwe dla Polaków, wydaje się na ten trudny moment najlepszym pomysłem. Tym bardziej, że widać już pewne oznaki gospodarczego ożywienia w gospodarce, co powinno przełożyć się na większe dochody państwa w drugiej połowie roku. Nie mniej ważne jest również to, że Sejm zawiesił obowiązywanie pierwszego, 50% progu ostrożnościowego na okres do końca bieżącego roku, a nie zniósł go definitywnie, co w przekazach medialnych i ogólnym krzyku polityków opozycji nie zostało w jasny sposób zaakcentowane. To zabieg niezbędny na obecny trudny czas, natomiast zasady ostrożnościowe, dodajmy bardzo wyśrubowane w porównaniu z innymi państwami, przyjęte przez polskie ustawodawsto będą dalej obowiązywać. Rząd zaproponuje również dodatkowe zabezpieczenia w ustawie o finansach publicznych, wprowadzające nową regułę ograniczającą wydatki sektora finansów publicznych. Przewiduje ona ograniczanie wydatków w okresie dobrej koniunktury po to, by ograniczać je trochę mniej w okresie spowolnienia gospodarczego. To dobre rozwiązanie i dodatkowe zabezpieczenie polskich finansów. Ale jak znam życie, uchwalenie tej nowelizacji napotka w Sejmie zdecydowany sprzeciw wiadomej opozycji, dla której wszystko co robi rząd jest okazją do krytyki i przedstawiania katastroficznych przepowiedni. Ale nie ma tego złego...
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Powiatu Ostrowieckiego
Ostrowiec Św. 9.7.2013r.
Napisz komentarz
Komentarze