Nie dojechali z pomocą

Kierowca ambulansu przechodzi okresowe badania zarówno psychotechniczne jak i lekarskie w wojewodzkim osrodku medycyny pracy .inaczej nie otrzyma uprawnienia do kierowania pojazdami uprzywilejowanymi.Ambulansy roznie ważą ze wzgldu na przeznaczenie tj ilosc ekwipunku do ratowania życia .Polecam jednak dla naśladowców "kubicy" wycieczke 40 kilometrową busem z tylnym napedem najlepiej nie zaladaowanym w zimę niech bedzie to sprinter czy dla rajdowców stary tylnonapedowy transit szczegolnie po słabo lub wogóle nie odsniezonych drogach .Wina spółdzielni jest ewidentna w przypadku zdarzenia na rosochach, zresztą nawet w lato nie raz widziałem przypadki ze nie można dojechac "pod klatkę" bo jakiś debil zastawił przejazd między blokami a inny przejazd spółdzielna zastawiła donićami czy jak nazwać te betonowe coś kolo bloku np 42. Drażni mnie jedynie fakt że karetki w ostrowcu są takie głośne (kiedy jadą na sygnale) naprwwdę ludzie w tym mieście są aż tak głusi ? współczuje ludziom mieszkający w okolicach ul. focha

Wynieść na rękach, a to dobre, Czego sam nie podszedłeś do nich i nie zaproponowałeś że pomożesz bo jesteś silny i się nie wywracasz na lodzie????? Smieszny człowiek z rosoch.

Tylko ta druga karetka jak byś nie zauważył też nie mogła ruszyć z trawnika, w środku z chorą było dwóch ratowników wiec pacjentka była cały czas pod opieką. Telefony wokół karetki były po to by jak najszybciej przyjechała pomoc. Co ja ci będę tłumaczył jak ty wiesz wszystko najlepiej, prawda. Czego nie podeszłeś do tych panów co pomagali wypchnąć drugą karetkę? To co może nadal powiesz że porażka była?? Bo ja uważam że zawiniła spółdzielnia bo lodowisko było na chodnikach co uniemożliwiało chodzenie a już nie mówię o jeździe, ale co ty możesz o tym wiedzieć teoretyku powalony. Pewnie stałeś w oknie i się przyglądałeś jak inni próbują pomóc. Co do chorej to nas tajemnica obowiązuje ale pacjentka cały czas była pod opieką, i nie była w stanie zagrożenia życia, po kilku godzinach wróciła do domu. Pewnie zaraz napiszesz że my tylko potrafimy jeździć za szybko i po za tym nic nie umiemy. Poczekaj kiedyś będziesz potrzebował naszej pomocy.

do "gg" - nie prowadzę dialogu z osobami publicznie przeklinającymi.Nie toleruję chamstwa. Tu niestety robię wyjątek - jesteś widać jedną z tych osób "ratujących" chorych,których zadaniem jest jak najszybszy przewóz chorego do szpitala.Tamtego dnia i w tamtym miejscu,transport chorych, skompromitował się niesamowicie.Chorą osobę na noszach ulokowano w ambulansie - ten wskuyek oblodzonego chodnika zsunął się na trawnik i na nim pozostał ponad godzinę.Drugi ambulans pojeździł w kółko po osiedlowym trawniku,nie wiadomo w jakim celu,i odjechał nie zabierając chorej osoby.Dopiero trzecia karetka zabrała tą nieszczęsną osobę i odjechała.Ja pretensje mam o to,że mężczyźni w uniformach bardziej zajęci byli rozmowami przez telefon komórkowy niż myślą o swej misji z jaką przyjechali,a więc o transporcie chorego.Przecież tą osobę można było przenieść na rękach do drugiej karetki a nie czekać na przyjazd tej trzeciej !! Wtedy zrozumiałbym,że zależy wam na właściwej akcji ratunkowej.Przyznaj sam "nie-debilu",że zawaliliście sprawę. Mam nadzieję,że chora osoba wytrzymała ten błyskawiczny transport ,gdzie podobno liczy się każda minuta.No ale skoro ty wyrażasz się jak to okazałeś, to nie dziwi mnie ignorancja ostrowieckich ratowników medycznych.

BRAWO Pani K. Wreszcie ktoś coś mądrego napisał a nie same spekulacje i zawiść. Każdego dnia narażają własne zdrowie i życie, bo mają kontakt z różnymi substancjami, wirusami, (hiv, wzw, gruźlica) również jadąc a czasem nie do uzasadnionego wezwania. Dam przykład. Dzwoni pan i krzyczy: Szybko przyjeżdżajcie bo babcia nie przytomna, szybko. Podaje adres, karetka wyjeżdza , jedzie szybko, narażając siebie i sprzęt, personel. Do jeżdzają na miejsce wpadają do mieszkania z całym ciężkim sprzętem, mijają siedzącą przy stole staruszkę. Rozglądają się w drugim pokoju, nikogo nie ma, pytają gdzie ta nieprzytomna. A babcia przy stole odpowiada: A bo panie doktorze od rana taka jakaś nieprzytomna jestem. - ot taki sobie przykład który się powtarza kilka razy dziennie.

Proponuję zatrudnić się w pogotowiu ratunkowym usiąść za kierownicą... dostajesz kod 1 czyli na sygnale, hasło wyjazdu zakrztuszone dziecko 1 rok wsiadasz do karetki i jedziesz zgodnie z przepisami...czas dojazdu do dzieciaka wydłuża się... w trakcie gdy jedziesz na wezwanie dzieciak zatrzymuje sie oddechowo...przyjezdzasz na miejsce dziecko jest już dłuższy czas niedotlenione...robisz wszystko co w Twojej mocy- uzywasz sprzętu jaki posiadasz...wykorzystujesz swoją wiedzę itp... dziecko umiera!!! Wtedy oskarżają Cie że zbyt pózno przyjechala karetka...nastepnie twierdza ze to wina zespołu, kierowcy itp ...trzeba sie zastanowić co Wy tu wypisujecie. Łatwo oceniać innych...nawet sobie nie zdajecie sprawy ze zespoly ratownicwa medycznego narazają kazdego dyżuru dla Was waszych rodzin własne życie. Dopóki nie zobaczycie pracy od wewnątrz pogotowia to nie wypisujcie głupot... w tej pracy liczą się sekundy, nie naszego zycia tylko innych. Oczywiście nalezy także wziąć pod uwage bezpieczeństwo zespołu, z rozsądkiem. Ta praca jest poświęceniem dla społeczeństwa.

Najprościej ukarać i oczernić kierowcę. A ci co biorą kasę za utrzymanie dróg i chodników siedzą bezpieczni. W normalnym kraju za spowodowanie takiego zagrożenia jak na chodnikach i tam na bałtowskiej już dawno by siedział. Bo to ewidentna wina zarządzających i tych co wylali w tym miescu wodę i nie zabezpieczyli tego miejsca i sprzątnęli po sobie pozostawiając miejsce bezpiecznycm dla ruchy. Już od wypadku karetki w tym miejscu wczoraj były dwa zdarzenia. JEdno do południa samochód wpada w poślizg w tym samym miejscu i ląduje na poboczu i popołudniem trzy auta również w tym samym miejscu i na szczęście że latarnię wcześniej zdjęła karetka bo jeden z samochodów właśnie tam zakończył jazdę. Więc pytanie jeszcze raz czyja wina? Paula ma rację, weźcie wsiadajcie w swoje maszyny i jedźcie tam na bałtowską i pokażcie na co was stać i jak się zachowacie w takiej sytuacji.

Do gap z rosoch. Skoro byłeś na rosochach koło bloku 84 to widziałeś jaka sytuacja była. Jak miała karetka wyjechać skoro trawnik oblodzony i chodnik też?? Trzeba było debilu wsiąść i spróbować jechać, Sam pomyśl skoro trzy karetki miały problem to chyba nie wina kierowcy a drogi i lodu jaki tam był. Jak byś zauważył to nawet ratownicy mieli problem z ustaniem na nogach gdy przekładali chorą i strażacy też nawet w ich bojowych bytach, Na lód nie ma rady. Skoro spółdzielnia zajebała sprawę to dlaczego wieszasz psy na kierowcach trzech uziemionych karetek, dla mnie stanęli na wysokości zadania, wezwali posiłki, z lekarzem żeby zająć się chorą, i straż żeby uwolnić samochody z pułapki jaką zafundowała spółdzielnia. Mądralo a co powiesz tym wszystkim osobą co glebe zaliczyli na tym samym chodniku zaraz obok karetek? Trzy osoby tylko w tym czasie leżały na ziemi. Pierdolnij się kolego w głowę.

Dlaczego zawsze najwiecej do powiedzenia maja ci, ktorzy nie maja pojecia o pracy kierowcy karetki a juz na pewno o tamej sytuacji. Najlepiej krytykowac i zwalic wine na kierowce to najprostrze rozwiazanie. A moze najpierw sami sie przejada to droga tak jakby mialo od tego przejazdu zalezec czyjes zycie a pozniej niech opowiedza o swoich przezyciach. Darku najwazniejsze ze my wiemy jak bylo a reszta niech pisze co chce bo chyba takie pisanie bzdur nadaje sens ich istnieniu.

niedostosowanie predkosci do warunkow???????ludzie nawet 30 na godzine w niektorych miejscach jest niedo zatrzymania wiec propocuje zesc na ziemie i wziac za dupe zarzadce drogi!!!bloto posniegowe i lod niestety nawet jadacemu bardzo ostroznie sprawiaja nie alda problem do zatrzymania!!!!!!!!!