Prawo i Sprawiedliwość 25 proc., Platforma Obywatelska 24 proc., Sojusz Lewicy Demokratycznej – 8 proc., Polskie Stronnictwo Ludowe – 5 proc.. Taki sondaż przedwyborczy opublikował CBOS w połowie stycznia. Już tydzień później z badania przeprowadzonego przez firmę TNS Polska wynika, że gdyby wybory parlamentarne odbyły się w styczniu 2014 roku do Sejmu weszłyby: PiS z wynikiem 32 proc., PO – 22 proc. oraz SLD z 10 proc. głosów. Według tego ostatniego sondażu poniżej progu wyborczego znalazło się PSL z 4 proc. poparciem. Nie wiem, czy większość Polaków poważnie traktuje takie informacje, drukowane często na pierwszych stronach najpoczytniejszych polskich dzienników i prezentowane w popularnych stacjach telewizyjnych. Jestem przekonany, że większość z nas z pewnością je czyta i ogląda, odnosząc się do tego zjawiska raczej sceptycznie.
Sondaż to badanie opinii publicznej, który ma na celu ustalenie i jak największe uprawdopodobnienie preferencji danej grupy ludności. Jest to badanie statystyczne, a więc nie odzwierciedla pełnego obrazu, wskazuje tylko przybliżony wynik. Może dotyczyć wielu dziedzin naszego życia, ale najczęściej jest stosowany w badaniach marketingowych, np. przy wprowadzaniu nowego produktu na rynek konsumencki i w okresach poprzedzających wybory. Mamy wtedy do czynienia z sondażem politycznym, badającym nasze preferencje i poglądy oraz skłonność do głosowania na określonych kandydatów lub na polityczne ugrupowania.
Przeprowadzaniem sondaży, a więc badaniami opinii publicznej zajmuje się w Polsce kilka specjalistycznych ośrodków, takich jak OBOP, CBOS, Homo Homini, Millward Brown SMG/KRC Poland. Są to firmy prywatne, niezależne od ośrodków władzy, deklarujące apolityczność, rzetelność i samodzielność przeprowadzanych badań. Żyją ze zleceń na swoje badania, zamawianych przez duże koncerny przemysłowe, firmy handlowe oraz w dużej części przez redakcje gazet, telewizji i partie polityczne. Zlecanie przeprowadzenia sondaży stało się już nieodzowną częścią każdej strategii działania, również tej politycznej. Swego rodzaju uzależnienie od sondaży daje się zauważyć w każdych decyzyjnych gremiach, a powoływanie się na ich wyniki jest często argumentem na przeforsowanie nawet najbardziej niepopularnej tezy lub karkołomnego zamierzenia. Z różnym skutkiem, bo jak wiemy bezkrytyczne ufanie wynikom sondaży może prowadzić do katastrofalnych efektów. Przekonało się już o tym cały szereg firm i niejedna partia polityczna. Bo każde badanie jest obarczone ryzykiem, a w przypadku sondaży politycznych ryzyko to wzrasta wprost proporcjonalnie do okresu w jakim jest przeprowadzane i jaką metodę badawczą zastosowano.
Wybranie przez ośrodek badawczy odpowiedniej metody, ma determinujący wpływ na wynik każdego sondażu. Społeczeństwo zapoznając się z wynikami badania, w zdecydowanej większości nie zastanawia się nad tym, jak dobrano pytania dla respondentów, co lub kogo pominięto, jaki okres jest porównywany i jaka grupa jego przedstawicieli została objęta badaniem. Widzimy tylko końcowy efekt, przedstawiony nam na użytek zamawiającego sondaż. Efekt, który ma odnieść określony skutek, docierając do naszej świadomości ma ukształtować w nas przekonanie, że taka właśnie jest otaczająca nas rzeczywistość. Firmy przeprowadzające badania z reguły posługują się próbą losowo – adresową w domach respondentów lub próbą telefoniczną. Wybierana jest reprezentatywna grupa Polaków, zróżnicowana pod względem wieku, wykształcenia, miejsca zamieszkania, płci czy nawet stanu cywilnego. Liczy ona najczęściej około 1000 osób i to oni anonimowo odpowiadają na pytania zadawane przez ankieterów. Po zebraniu tych opinii i opracowaniu danych otrzymujemy odpowiedź na pytania interesujące zamawiającego. Za cały ten proces zamawiający musi firmie oczywiście słono zapłacić, bo badania są kosztowne, bardzo często wykonywane pod presją naglącego czasu.
Nie mamy powodu sądzić, że firmy trudniące się w Polsce przeprowadzaniem badań sondażowych są nieprofesjonalne lub nierzetelne. Działają w warunkach konkurencji rynkowej i nie mogą pozwolić sobie na koniunkturalne działania lub narazić się na zarzut tendencyjności lub braku obiektywizmu. Tym bardziej na zarzut przeprowadzenia sondażu na polityczne zamówienie. Takie wyniki zostałyby szybko zweryfikowane przez konkurencję i taka firma natychmiast straciłaby wiarygodność, co w tej branży jest sprawą podstawową. Nie można jednak zapominać o wyjątkowej specyfice takich badań. Nie wszyscy respondenci udzielają szczerych odpowiedzi na zadawane pytania, ich opinie często mają charakter deklaratywny, pokazują pewien trend, a nie rzeczywiste decyzje. Stąd też różnice występujące między wynikami sondaży, a konkretnymi efektami zweryfikowanymi przez życie.
Daleki jestem od stwierdzenia, że sondaże kreują rzeczywistość. Wyznawcy „teorii spiskowej”nazywają firmy przeprowadzające badania piątą władzą. To nieprawda. Sondaże wrosły już w otaczający nas świat, istnieją i nic nie jest w stanie tego zjawiska socjologicznego zatrzymać. Można powiedzieć, że jest na sondaże coraz większe zapotrzebowanie i to zarówno po stronie zamawiających, jak i po stronie odbiorców. Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, abyśmy zachowali do nich odpowiedni dystans i nie poddali się ich nieodpartemu urokowi. Wszystkim nam z pewnością wyjdzie to na dobre.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej
Powiatu Ostrowieckiego
Ostrowiec Św. 1.2.2014r.
Napisz komentarz
Komentarze