W Polsce niemal od zawsze brakuje pieniędzy. Na wszystko. Każda dziedzina naszego życia cierpi na niedofinasowanie. Budżet polskiego państwa nie zna pojęcia nadwyżka, a deficyt budżetowy stał się permanentną cechą konstrukcji wszystkich dotychczasowych budżetów III Rzeczpospolitej. Największym problemem staje się tylko jego wysokość. Zrównoważenie przychodów i wydatków wydaje się być czysto abstrakcyjnym pojęciem, a ministrowie finansów łamią sobie głowy jak znaleźć pieniądze na coraz większe potrzeby związane z funkcjonowaniem państwa. Pieniędzy brakuje także samorządom, które swoje budżety opierają na dochodach ograniczonych wskaźnikami, współczynnikami i innymi parametrami wymyślonymi przez ministerstwo finansów. Na uporczywy, chroniczny wręcz brak pieniędzy cierpią też polscy obywatele, dla których wysokość indywidualnych dochodów jest w zdecydowanej większości niewystarczająca. Właściwe ułożenie proporcji dochodów i wydatków polskiego państwa w powiązaniu ze wzrostem dochodów obywateli wydaje się problemem nie do rozwiązania. Pazerny w powszechnym mniemaniu fiskus wystarczająco dotkliwie drenuje już nasze kieszenie i zwiększenie tych obciążeń nie wchodzi w rachubę. Z drugiej zaś strony obywatele oczekują zwiększenia wydatków państwa na ochronę zdrowia, pomoc społeczną, walkę z bezrobociem, edukację i infrastrukturę. Ktoś kto rozwiąże tę przysłowiową kwadraturę koła zasłuży niewątpliwie na co najmniej pomnik ufundowany z własnej inicjatywy przez polskie społeczeństwo. Pierwsze kroki na tej drodze stawia aktualny minister finansów, zgłaszając projekt zmian przepisów podatkowych, które mają zapobiegać nadużyciom i unikaniu płacenia podatków w Polsce przez firmy.
Problem dotyczy przedsiębiorstw, które ukrywają za granicą swoje dochody. Firmy zakładają fikcyjne spółki, najczęściej w tzw. rajach podatkowych, przerzucając tam część swojej działalności. Unikają w ten sposób płacenia podatków w naszym kraju, płacąc je w innych państwach, gdzie stawki są niższe lub nie płacą ich wcale. Ten proceder rozpowszechnił się na wiele firm, stał się niejako wyznacznikiem sprawności organizacyjnej i menadżerskiej biznesmenów. Robią to zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, chociaż ocena moralna i etyczna takich działań jest jednoznaczna. Zwykli podatnicy nie mają szans na takie rozwiązanie, a firmy nie korzystające z takich metod stają się niekonkurencyjne na rynku. Projekt rządu zakłada opodatkowanie takiej działalności, jeśli fiskus stwierdzi, że powiązania kapitałowe spółek polskich i zagranicznych sprowadzają się tylko do unikania płacenia podatków w Polsce. Wyprowadzanie dochodów firm z Polski za granicę przestanie się opłacać, a budżet państwa ma zyskać dochody, które do tej pory wyprowadzano poza nasz kraj. Łączy się z tym również wprowadzenie klauzuli obejścia prawa, która pozwoli na opodatkowanie podatników, którzy celowo i świadomie tworzą konstrukcję prawną, by uniknąć zapłaty podatku bądź obniżyć jego kwotę. Te przepisy rząd usiłował wprowdzić do ordynacji podatkowej już wcześniej, ale Trybunał Konstytucyjny uznał je za niezgodne z konstytucją. Tym razem przepisy mają być bardziej precyzyjne, a zaskarżenie ich nieskuteczne. Rząd wykonał drugie podejście do ważnego z punktu widzenia interesów państwa problemu. Jest szansa, że będzie to udana próba udaremnienia szarego procederu i zwiększenia wpływów budżetowych.
Ponad 90% dochodów polskiego budżetu pochodzi z podatków. Z tych właśnie dochodów realizowane są zadania o charakterze ogólnospołecznym. Dzięki wpływom z podatków państwo może utrzymywać szkolnictwo, służbę zdrowia, armię, policję, straż pożarną, samorządy terytorialne i wiele innych dziedzin niezbędnych do prawidłowego działania. To właśnie z podatków rewaloryzowane są renty i emerytury, wypłacane są pensje pracownikom zatrudnionym w tak zwanej strefie budżetowej. Często nie zdajemy sobie sprawy, posyłajac dzieci do szkoły, czy korzystając z bezpłatnej służby zdrowia lub wykupując w aptece leki ze zmniejszoną odpłatnościa, że jest to możliwe dzięki odprowadzanym przez nas podatkom. Państwo zbiera pieniądze, żeby później oddać je społeczeństwu w postaci świadczeń, za które nie musimy już płacić. Poprzez ściąganie podatków, państwo realizuje również funkcję redystrybucyjną, finansując z tych środków świadczenia dla osób, które podatków nie płacą ze względu na brak zatrudnienia lub niskie dochody, niepodlegające opodatkowaniu. Państwo może wydać tyle, ile uda mu się pozyskać z podatków. Im mniejsze wpływy z podatków, tym większe problemy z prawidłowym funkcjonowaniem państwa. W Polsce od dawna mamy z tym kłopot, stąd też odczuwalne przez całe społeczeństwo niedogodności. Na ile jest to problem niedostatecznej ściągalności podatków, złego prawa czy też nieprawidłowego rozdziału pozyskanych z tych źródeł pieniędzy, od lat toczy się zażarta dyskusja. To główny argument używany w politycznych bojach, od których tak naprawdę nie przybywa pieniędzy w kasie państwa. Jedno natomiast jest pewne, że w Polsce, od czasów transformacji ustrojowej w 1989 roku, żadnemu rządowi nie udało się wprowadzić efektywnego systemu podatkowego gwarantującego właściwe, proporcjonalne i akceptowalne przez wszystkich zasady.
Projekt rządowy, autorstwa ministra finansów wydaje się być działaniem w dobrym kierunku. Uszczelnienie systemu podatkowego powinno przynieść większe wpływy do kasy państwa. Powodzenie tego przedsięwziecia nie załatwia jednak zasadniczego problemu, jaki trawi od lat polskiego fiskusa. Ten problem to niestabilne, zagmatwane, niezrozumiałe, podlegające dowolnej interpretacji przepisy podatkowe, niedostosowana do aktualnych realiów życia gospodarczego ordynacja podatkowa, nadmierne obciążenia lub niezrozumiałe zwolnienia i ulgi dla niektórych grup podatników, przewlekłe procedury oraz wiele innych budzących sprzeciw rozwiązań prawnych. Ucieczka w szarą strefę jest dla wielu podmiotów warunkiem przetrwania na polskim rynku, a zjawisko to w ostatnich latach coraz bardziej się nasila. Tylko kompleksowa reforma polskiego systemu podatkowego i jego maksymalne uproszczenie jest szansą na zwiększenie wpływów do budżetu państwa. Przy założeniu, że reformatorzy nie zapomną o starej i sprawdzonej zasadzie, że państwo jest bogate bogactwem swoich obywateli. Nadmierny fiskalizm, upatrujący zwiększenie wpływów z kieszeni obywateli nie naprawi finansów państwa. Należy mieć nadzieję, że reformatorzy o tym nie zapomną.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Powiatu Ostrowieckiego
Ostrowiec Św. 21.3.2014r.
Napisz komentarz
Komentarze