Utrwalił się w naszym społeczeństwie stereotyp, że polityk to osoba nie budząca zaufania, nastawiona na osobisty sukces, dla której zdobycie i utrzymanie władzy jest celem nadrzędnym. Wizerunek polityka uwikłanego w różne gierki i manipulującego innymi przylgnął w ostatnich latach do całej polskiej klasy politycznej, niezależnie od ugrupowania. Duża w tym zasługa samych polityków, którzy moim zdaniem zapracowują na tę opinię. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich, ale każdy kto w politycznym tyglu funkcjonuje musi się liczyć z tym, że poniesie zbiorową odpowiedzialność nawet za niepopełnine przez siebie błędy.
Bo tak naprawdę polityków znamy przeważnie z telewizyjnych i radiowych przekazów oraz prasowych relacji. Wiemy jak się zachowują i wypowiadają, jak wyglądają i co mówią. O bezpośredni, osobisty kontakt z politykiem na co dzień raczej trudno. Trzeba się postarać, wykazać inicjatywę, aby móc z politykiem porozmawiać. Natomiast większość naszych ocen jest formułowana na podstawie tego co podadzą nam media, które jak wiadomo w zdecydowanej większości nastawione są na sensację. Lapsus językowy, niekonwencjonalne zachowanie, nieprzemyślana wypowiedź są natychmiast podchwytywane i przekazywane nam jako przykład nietaktownego zachowania, aroganckiej postawy, niekompetencji lub nawet śmieszności. Tak, polityk w naszej polskiej rzeczywistości został obdarty zupełnie z autorytetu i szacunku, coraz częściej jest traktowany z przymrużeniem oka i pobłażliwością. Albo z niechęcią i wyraźnie okazywaną rezerwą.
Niektórzy politycy na taką opinię sobie zasłużyli. Znamy przecież wiele przykładów karygodnego zachowania ludzi, którzy pełnią funkcje publiczne z naszego wyboru. Nie licujące z przyjętymi normami etycznymi i moralnymi postępowanie przedstawicieli władzy budzą w nas niesmak, dezaprobatę i niechęć. Popularne w nieodległych przecież tak bardzo czasach wyrażenie o „parlamentarnych słowach” znamionujące wyszukaną i elegancką formę wypowiedzi, może stać się niedługo synonimem kłótliwości, złośliwości, a nawet chamstwa. W ostatnich latach możemy coraz częściej obserwować zachowania oraz słuchać wypowiedzi, które z kulturą i elementarną przyzwoitością nie mają nic wspólnego. Politycy zadają sobie nawzajem ciosy, często poniżej pasa, ku uciesze dużej grupy ludzi mających podobny, mało ambitny pogląd na kształtowanie relacji międzyludzkich. Zamiast dawać przykład dobrych, pozytywnych zachowań, prezentują często agresję, lekceważenie innych, inwektywy, insynuacje i pomówienia. Powszechnie znane są także przykłady nielicujących z godnością i odpowiedzialnością zachowań osób pełniących publiczne funkcje. Będący tego konsekwencją polityczny dyskurs nie ma nic wspólnego z merytoryczną wymianą zdań i poglądów na ważny temat. Jest tylko dobrym pretekstem do dokopania politycznemu przeciwnikowi. Prowadzi to w konsekwencji do ogólnego społecznego przyzwolenia na podobne zachowania w naszym najbliższym otoczeniu, bo przecież „przykład idzie z góry”. Szkody w mentalności Polaków i deprecjacja autorytetów w przypadku jeśli ta sytuacja szybko nie zmieni się, będą nie do odrobienia. Upadek obyczajów, wszechobecne cwaniactwo i agresja mogą na stałe zagościć w naszym życiu publicznym. Tym bardziej jest to niebezpieczne, że autorzy i główni aktorzy takich przedstawień znajdują dość szeroki poklask i poparcie części społeczeństwa. Powoli też przyzwyczajamy się do takiego stylu naszej klasy politycznej, negatywne, obronne reakcje są coraz słabsze, a ostrze krytyki stępione przez ogólne przyzwolenie na taki sposób uprawiania polityki.
Polityka to nie jest zabawa w piaskownicy. Dość powszechny jest pogląd, że polityczny cel można osiągnąć tylko poprzez brak skrupułów, nieuczciwą grę, postępując w sposób brutalny, bezpardonowy i zakłamany. Według tej teorii polityk kierujący się zasadami moralnymi i zwykłą, ludzką przyzwoitością jest skazany na porażkę. Czy rzeczywiście tak jest? Czy nie da się funkcjonować w polityce będąc wiernym pozytywnym wartościom i humanistycznym ideom? Czy przyzwoitość i polityka to pojęcia wzajemnie wykluczające się?
Bo co to jest tak naprawdę przyzwoitość ? Najkrócej mówiąc, jest to pewne minimum moralne, którego przestrzegać powinien każdy, nie tylko zajmujący się polityką. Nie można dzielić przyzwoitości na polityczną i jakaś inną, czy dla innych. Przyzwoitość jest jedna i powinna być nieodłączną cechą każdego człowieka. Przyzwoitość to uczciwość, prawdomówność, dotrzymywanie słowa, poszanowanie cudzej własności, szacunek dla drugiego człowieka, odpowiedzialność za słowo mówione i pisane. Wykonywany zawód, status społeczny czy wykształcenie nie może nikogo zwalniać z przestrzegania tych niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa zasad. Ale czy wszyscy, tak ochoczo krytykujący na co dzień polską klasę polityczną są wolni od przypadłości, które w niektórych sytuacjach mogłyby być uznane za nieprzyzwoite ? Bo przecież sprzedaż przeterminowanych towarów w sklepie jako w pełni wartościowych, niesolidność rzemieślnika, prawnika, lekarza, urzędnika jest takim samym przejawem braku przyzwoitości co przykłady napiętnowane powyżej.
Każdy z nas ma wewnętrzne poczucie przyzwoitości. Nie może być ono koniunkturalne, wyrachowane, zależne od sytuacji w jakiej się znajdujemy. Inaczej będziemy oceniać postępowanie innych, jeśli sami sobie odpowiemy na pytanie jacy jesteśmy. Przyjęte normy przyzwoitych zachowań będą miały sens, kiedy naturalnie staną się elementem naszego codziennego życia. Kiedy będziemy reagować na chamstwo, prostactwo, nieuczciwość i obłudę wokół nas. Nie może to wynikać z naszego asekuranctwa lub swoiście pojętej interesowności. Bo przyzwoitość wymuszona, nakazana prawem nie jest prawdziwa i wcale nie czyni nas lepszymi. Ona musi wynikać z naszego sposobu patrzenia na życie i na innych ludzi. Bycie przyzwoitym się opłaca, wcześniej czy później przekonamy się o tym. Zarówno w codziennym życiu, jak i w polityce, po jednej oraz po drugiej stronie życiowej i politycznej barykady.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej
Powiatu Ostrowieckiego
Ostrowiec Św. 9.5.2014r.
Napisz komentarz
Komentarze