Odwykliśmy nieco od chodzenia do lokali wyborczych. Ulice naszych miast, słupy ogłoszeniowe, płoty i drzewa już dawno nie gościły materiałów wyborczych kandydatów w jakichkolwiek wyborach. Plakaty, ulotki i bannery na prawie dwa lata zniknęły z przestrzeni publicznej. Ostatnie wybory odbyły się jesienią 2011 roku, kiedy to wybieraliśmy posłów i senatorów do polskiego parlamentu. Okres względnego spokoju przebiegł jednak błyskawicznie. Dziś jesteśmy niemal w przeddzień wyborów do Parlamentu Europejskiego, na finiszu kampanii wyborczej, w czasie szczytu wyborczej agitacji, kumulacji prezentowanych sondaży i największej aktywności kandydatów. Do piątku, do północy kandydaci mają jeszcze czas na przekonanie do siebie elektoratu, na dotarcie ze swoim programem do jak największej liczby potencjalnych wyborców. Później przyjdzie już tylko oczekiwać na wyniki wyborów, które z pewnością nie wszystkich usatysfakcjonują. Zarówno tych co kandydowali, jak i tych, którzy oddali swoje głosy w wyborach.
Tegoroczna kampania nie różni się z pozoru od znanych nam wcześniejszych batalii o Europarlament. Naturalnie jest inna od wyborów samorządowych czy nawet parlamentarnych. Startuje w niej zdecydowanie mniej kandydatów, a walka wyborcza rozgrywa się na poziomie partii politycznych, które wystawiły najlepszych swoich reprezentantów. Najlepszych, których uznano za godnych występowania na europejskim forum, znających języki obce, obytych w świecie, znających zagadnienia i problematykę europejską. Ta znajomość nie we wszystkich przypadkach potwierdziła się, bo jak widać w telewizji nie każdy kandydat prezentuje wystarczający poziom wiedzy o europejskich sprawach. Nie wszystkim wyborcom to jednak przeszkadza, często sympatia do ugrupowania lub inne, mniej merytoryczne kryteria decydują o wyborze tego, a nie innego kandydata. Wiedza, kompetencje, dotychczasowy dorobek, życiorys, poglądy, doświadczenie i umiejętności powinny decydować o wyborze człowieka, który będzie nas reprezentował w Parlamencie Europejskim. Takich ludzi w Strassburgu i Brukseli Polska potrzebuje. Czy stać nas na dokonanie takiego wyboru? Czy przy wyborczej urnie zagłosujemy świadomie, dając wyraz przekonaniu, że nasz kandydat będzie dobrze reprezentował interesy naszego województwa, regionu, kraju?
Każde wybory mają swoich faworytów. Rozpoznawalne, znane z mediów nazwisko to więcej niż połowa sukcesu. Sztabowcy z komitetów wyborczych doskonale o tym wiedzą układając odpowiednio listy wyborcze. Skłonność społeczeństwa do dość powierzchownej oceny kandydatów jest powszechnie znana. Nie jest to zresztą przypadłość tylko polskich wyborców. Tak jest również w innych krajach. Niestety, nie najlepiej to o nas świadczy. Oceniając kandydata częściej dostrzegamy to, że dużo, ładnie i składnie mówi, nie zastanawiajac się co tak naprawdę mówi. Nasza zdolność percepcji, zrozumienia i oceny kompetencji kandydata nie wydaje się być w wystarczający sposób wykorzystywana. Nie potrafimy także zidentyfikować związku, powiązania naszych interesów z głosem oddanym na konkretnego kandydata. Bardzo często głosujemy na osoby, które z naszym miastem, regionem nie mają nic wspólnego. Żyją i mieszkają w innej części Polski, a zabiegają o głosy wyborców zupełnie z innego okręgu. Potem, o istnieniu wyborców dzięki którym zdobyli mandat zapominają. Nie ma się też co temu za bardzo dziwić, bo po pierwsze mają daleko, a po drugie nie znają problemów mieszkańców regionu z którego zostali wybrani. O wyborcach przypominają sobie dopiero w trakcie kolejnej kampanii licząc na ponowny wybór. Przedstawiając swój program wyborczy i zabiegając o głosy wyznają sformułowaną kiedyć przez znanego polityka znanej partii tezę, że „ciemny lud to kupi”. Takich przykładów można w naszym, świętokrzyskim regionie podać co najmniej kilka. Również przykłady przejścia do innych partii po zdobyciu mandatu. Nie jest to moim zdaniem najlepsza rekomendacja do ubiegania się o mandat w niedzielnych wyborach.
Dla większości polskiego społeczeństwa wybory do Parlamentu Europejskiego jawią się dość egzotycznie. Większości z nas nie bardzo interesuje, kto będzie reprezentował nasz region, Polskę w tym elitarnym gremium. Nie bardzo widzimy przełożenie naszych indywidualnych, lokalnych spraw na kompetencje i decyzje największego europejskiego organu ustawodawczego. Wiedza przeciętnego obywatela w tych sprawach jest więcej niż mizerna, a kandydaci do Europarlamentu, nawet w kampanii wyborczej wcale jej nam nie przybliżają. Kampania wyborcza toczy się bardziej wokół polskich problemów, sympatii i antypatii partyjnych liderów, osobistych ataków oraz wyciąganiu na światło dzienne materiałów mających kompromitować konkretnych kandydatów lub całe polityczne formacje. Niewiele mówi się o Europie, roli polskiej reprezentacji w Parlamencie Europejskim, polskich narodowych interesach z tym związanych, o polskiej racji stanu w kontekście uczestnictwa w tworzeniu europejskiej rzeczywistości. Bo przecież w niedzielę wybierzemy ludzi, którzy będą naszymi przedstawicielami w Europie, mają dbać o polskie żywotne interesy w Unii Europejskiej złożonej z 28 państw. To od nich też będzie zależeć nasze bezpieczeństwo, ekonomiczne powodzenie, rola jaką Polska będzie spełniać w Europie. Musimy wybrać ludzi, którzy będą potrafić wznieść się ponad partyjne podziały i uprzedzenia, będą dbać o najważniejsze interesy naszego kraju. Przeniesienie na europejski grunt polskich fobii, kłótni, całego tego naszego politycznego piekiełka nie da Polsce silnej pozycji w Unii. Tylko kompetentna, gotowa do wzniesienia się ponad krajowe, polityczne podziały reprezentacja polskich europarlamentarzystów ma szanse skutecznie zadbać o polskie interesy, o dobro i pomyślność polskiego społeczeństwa.
O ostatecznym wyniku wyborów może przesądzić niska frekwencja. W wyborach do Parlamentu Europejskiego jest w Polsce niższa o połowę w stosunku do średniej europejskiej. Niespełna 25% Polaków poszło do urn w 2009 roku. To jeden z najniższych wskaźników w Europie. Dla porównania frekwencja w Polsce w wyborach parlamentarnych i samorządowych wyraźnie przekracza 40%, a w wyborach prezydenckich nawet 50%. Obudźmy się, idźmy na wybory w najbliższą niedzielę. Zagłosujmy za silną Polską w bezpiecznej Europie.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Powiatu Ostrowieckiego
Ostrowiec Św. 17.5.2014r.
Napisz komentarz
Komentarze