Dziewiętnastoletni Roman z Ukrainy uwielbia śpiewać. Na granicę ukraińsko-polską jego wraz z trójką rodzeństwa przywiózł tata, który sam wrócił, aby walczyć o swój kraj. Roman cierpi na porażenie mózgowe. Zaraz po przyjeździe do Ostrowca Świętokrzyskiego ludzie dobrej woli zorganizowali pomoc medyczną. Konieczna była pomoc fizjoterapeuty. Chłopak poruszał się na starym, mocno wysłużonym wózku.
- W Ostrowcu znaleźliśmy lekarza, który stwierdził, że trzeba będzie załatwić nowy wózek i przywiózł nam go tutaj. Jest nowy, składany, więc da się go włożyć do samochodu i naprawdę kosztował trochę pieniędzy, więc doktor Węsek, który załatwił nam ten wózek jest takim następnym aniołem, który krąży wokół całej obecnej sytuacji
- mówi Piotr Sobierajski.
Roman ze swoim rodzeństwem aktualnie przebywa w hotelu, ale już wkrótce będzie musiał go opuścić i tu znów pojawia się pytanie - co dalej?
- Największą zmorą nas wszystkich, którzy pomagamy jest teraz to, że tu w hotelu jest 60 osób, które 19 marca będą musiały wyprowadzić się stąd. W tym momencie nie wiemy, gdzie te osoby będą umieszczone, tak naprawdę nie mają zapewnionego miejsca, wszystko muszą szukać na własną rękę
- mówi Anna Dudek.
Przed wojną uciekają kobiety, dzieci, osoby starsze. Granice przekraczają osoby niepełnosprawne i ciężko chore. W nocy z soboty na niedzielę pociągiem do Kielc przywieziono 58. pacjentów onkologicznych - same dzieci.
Napisz komentarz
Komentarze