We wszystkich systemach demokratycznych funkcjonuje zasada suwerenności ludu. To naród jest suwerenem i sprawuje niezależną władzę zwierzchnią nad wszystkimi wybranymi przez siebie organami państwowymi i samorządowymi. Tę władzę wykonuje poprzez akt głosowania w wyborach i referendach, ale także wyrażając swoją wolę i opinię w okresie między wyborami. Tak zwany głos opinii publicznej dla każdej władzy powinien być wyznacznikiem trafności podejmowanych decyzji i słuszności wybranej drogi, zgodnej z oczekiwaniami wyborców. Władza, która nie wsłuchuje się w głos społeczeństwa lub źle go interpretuje naraża się na kłopoty i nieuchronny spadek zaufania. Nieprzemyślane, błędne decyzje sprawujących władzę mogą tej władzy skutecznie zaszkodzić, pomimo pozytywnie odbieranych dobrych decyzji w innych dziedzinach. Suweren jest twardym sędzią we wszystkich sprawach, a lekceważenie jego opinii zawsze kończy się źle dla tych, którzy tej roli nie doceniają.
Najwięcej emocji jak zwykle wzbudzająpieniądze. Niezależnie od szerokości geograficznej, w każdym społeczeństwie mamy do czynienia ze zjawiskiem szczególnej wrażliwości dotyczącej sposobu i celów wydatkowania publicznych pieniędzy. Tę szczególną wrażliwość możemy zaobserwować przede wszystkim w krajach, gdzie średni poziom życia jest niski, a dysproporcje między średnią płacą, a apanażami władzy są wysokie. Często oceniane jako niewspółmiernie wysokie i niezgodne z poczuciem społecznej sprawiedliwości. Z taką sytuacją mamy do czynienia w Polsce, gdzie poziom akceptacji dla takich dysproporcji płacowych jest szczególnie niski. Pomijając tkwiącą jeszcze w narodzie, ugruntowaną w poprzedniej epoce, populistyczną koncepcję „każdemu po równo” i słynną teorię „równych żołądków”, aspiracje Polaków i rzeczywisty stan zaspokojenia tych dążeń są tak rozbieżne, że trudno oczekiwać akceptacji dla nagradzania się władzy. Tym bardziej, że w przeważającej większości, opinia społeczna ocenia władzę źle. Często jest wskazywana jako źródło i przyczyna niskiego poziomu życia, a jakość stanowionego prawa i podejmowane przez władzę decyzje daleko odbiegają od oczekiwań społecznych.
Dlatego też trudno uznać za racjonalną, propozycję partii rządzącej przyznającą posłom, senatorom, pani premier, ministrom, prezydentowi i pani prezydentowej wysokie podwyżki uposażeń. Nie tak dawno jeszcze z obrzydzeniem piętnowano wydatki poprzedniej ekipy rządzącej, gdzie dobre wino i ośmiorniczki stały się niemal fetyszem w dyskredytowaniu ówczesnego rządu. I słusznie, bo władza, jaka by nie była, musi pamiętać, że sprawuje ją na koszt podatników. Pomysłodawcom podwyżek pensji ( dla pani premier o 8,1 tys.zł ), zabrakło chyba wyobraźni w ferworze zmian dokonywanych w naszym państwie w ostatnim okresie. Najwyraźniej uznano, że skoro suweren otrzymał już 500 plus i 12 zł za godzinę, to władzy za ten wysiłek też coś się należy. W tym akurat przypadku suweren tupnął nogą i trzeba było wycofać się rakiem z nieprzemyślanego pomysłu. W kampanii wyborczej słyszeliśmy, że sprawowanie władzy to służba narodowi. Suweren w jednoznaczny sposób przypomniał, że w składanych obietnicach trzeba być konsekwentnym. Tym bardziej, że całkiem za darmo nikt tej służby nie pełni.
Ostrowiec Św. 23.7.2016r.
Napisz komentarz
Komentarze