Zdobycie przez PiS samodzielnej większości w parlamencie determinuje realizację programu wyborczego tej partii, także w sferze gospodarczej. Wiele wyborczych obietnic było i jest nadal uznawane za szkodliwe dla polskiej gospodarki. Tak twierdzi wielu uznanych ekonomistów, także tych związanych politycznie z partią rządzącą. Od początku zresztą było wiadomo, że wszystkich obietnic, szczególnie tych o charakterze socjalnym, nie da się wprowadzić w życie w pierwszym roku rządów. Byłoby to rujnujące dla budżetu państwa i żaden budżet takich rozwiązań by nie udźwignął. Dlatego też doczekaliśmy się na razie tylko realizacji najbardziej populistycznej obietnicy, czyli programu 500 plus. Reszta musi poczekać na lepszy moment, ściśle związany ze stanem finansów państwa. A te w obecnej sytuacji w Polsce zależą nie tylko od umiejętności zarządzania finansami i gospodarczej koniunktury.
Gospodarka to bardzo wrażliwy składnik funkcjonowania państwa. Niezależnie od tego, czy jest regulowana tylko przez rynek, czy też z większą lub mniejszą stymulacją dokonywaną przez państwo. Największym jednak stymulatorem gospodarki każdego państwa jest polityka. Nawet najlepszy program gospodarczy, bardzo dobra, osiągnięta w poprzednim okresie sprawność i wydolność gospodarki, może zostać zniweczona decyzjami politycznymi, które nie są wprost ingerencją w ekonomiczną sferę państwa. Można do nich niewątpliwie zaliczyć podejmowane lub zapowiadane zmiany w polskim ustawodawstwie, które mają charakter zmian ustrojowych. Zmiana konstytucji, planowana repolonizacja w kilku dziedzinach, nowe podatki, przejęcie mediów publicznych i prokuratury przez rząd, zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego czy stale pogarszające się stosunki z Unią Europejską są elementami, które mogą mieć wpływ na wyniki polskiej gospodarki. Polska jest wprzęgnięta w system europejskiej i światowej gospodarki, gdzie każda niepewność, ograniczenie zaufania, nieprzewidywalność decyzji ma wpływ na zachowania inwestorów i krajów z nami kooperujących. Efekty politycznego zamieszania w Polsce są już widoczne. Obniżone przez światowe agencje ratingi i zmiana perspektywy gospodarczej dla naszego kraju ze stabilnej na negatywną, są pierwszym sygnałem ostrzegawczym. Wycofanie z polskiej giełdy 50 miliardów dolarów w ciągu ostatniego roku i spadek kursu złotówki też świadczy o obniżeniu poziomu zaufania potencjalnych inwestorów. Przedstawianie Polski jako kraju w ruinie, bezbronnego, zaniedbanego, skorumpowanego i nieudolnie w poprzednich latach rządzonego, dopełnia obrazu pokazywania Polski w złym świetle, co dobrze dla polskiej gospodarki skończyć się nie może.
Zarówno dla rządu, jak i dla opozycji gospodarka powinna stanowić najważniejsze wyzwanie. W tej delikatnej materii nie powinno się nieodpowiedzialnie mieszać, bo stracimy na tym wszyscy. Powinien sobie z tego zdawać sprawę przede wszystkim rząd, który jeśli chce zrealizować wyborcze obietnice złożone Polakom w kampanii wyborczej, musi zadbać o silną gospodarkę. Realizacja obietnic wyborczych bez uwzględnienia stanu finansów publicznych skończy się dla Polski źle. A przecież przy słabszej gospodarce wpływy do budżetu, z którego mają być finansowane te obietnice będą mniejsze. Ta zależność jest prosta i czytelna dla wszystkich. Gospodarka to priorytet.
Ostrowiec Św. 21.5.2016r.
Napisz komentarz
Komentarze