Konia z rzędem temu, kto potrafi dokładnie opisać zaistniałą sytuację, a Nagroda Nobla należeć się będzie temu, kto ten konstytucyjny pat rozwiąże. Na razie najbardziej ekscytują się tym parlamentarzyści i media. Nie brak również różnych maści politologów, komentatorów i znawców, którzy niejednokrotnie sami gubią się w swoich wypowiedziach, próbując objaśnić szerszej publiczności o co tak naprawdę chodzi. A tak naprawdę wychodzi na to, że to całe zamieszanie, obliczone moim zdaniem na kompromitację i zdewaluowanie rangi Trybunału Konstytucyjnego, niewiele obchodzi większość polskiego społeczeństwa. Zdają się to potwierdzać pierwsze sondaże, z których wynika, że obywatele Rzeczpospolitej raczej obojętnie oceniają to, co dzieje się wokół Trybunału. Z dwóch zasadniczych powodów; albo niewiele rozumieją z tej awantury, albo uważają, że istnieją dla nich sprawy o wiele ważniejsze niż to, kto będzie sędzią Trybunału Konstytucyjnego.
W mojej ocenie bliższa prawdy wydaje się być druga teza. Funkcjonowanie i wzajemna zależność organów władzy państwowej nie jest i nigdy nie była przedmiotem szczególnego zainteresowania szerokiej części polskiego społeczeństwa. Bardziej do świadomości wyborców przemawiają konkrety takie jak 500zł na każde dziecko, podwyżki płac, podniesienie progu podatkowego, czy obniżenie wieku emerytalnego. Dobrze wiedziało o tym PiS opierając swoją kampanię wyborczą na takich właśnie hasłach, a nie na zapowiedziach zrobienia porządku z Trybunałem Konstytucyjnym. Ta strategia przyniosła sukces w postaci bezwzględnej większości w Sejmie i Senacie. I dopiero teraz, po bezapelacyjnym zwycięstwie PiS uznało, że może zrobić więcej, niż obiecywało w kampanii wyborczej. Zaskoczonych z pewnością jest wielu, zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie politycznej barykady.
Platforma Obywatelska ma swoje wątpliwe zasługi w wykreowaniu tej politycznej awantury. Potwierdził to TK uznając za niekonstytucyjny wybór dwóch sędziów przed końcem kadencji. Retorsja PiS wydaje się być niewspółmierna do zawinienia, tym bardziej, że PO przeprosiła Polaków za swoją niekonstytucyjną decyzję. Nie ulega wątpliwości, że przez to Platforma ma słabszy mandat do krytykowania i blokowania forsowanych przez sejmową większość rozwiązań. Nie znaczy to jednak, że powinna być bierna i ze spokojem patrzeć na demontaż instytucji, która stoi na straży praw stanowionych przez polski parlament. Opuszczenie sali posiedzeń Sejmu na znak protestu to gest tylko efektowny, ale nieskuteczny. Tak samo jak zapowiedzi Ryszarda Petru o wyprowadzeniu ludzi na ulice w proteście przeciwko działaniom podjętym wobec Trybunału Konstytucyjnego. To najgorszy z pomysłów na jakie mogłaby zdecydować się opozycja. Platforma ma największy opozycyjny klub w Sejmie i powinna być liderem parlamentarnej mniejszości. Konkretnym, merytorycznym, wyważonym w sądach i opiniach, odwołującym się do obywatelskości naszego państwa i przestrzegania ładu konstytucyjnego. Takiej opozycji oczekują od Platformy wszyscy, którzy na PiS w ostatnich wyborach nie głosowali. Tylko taka Platforma ma szansę na odzyskanie zaufania wyborców, którzy po ośmiu latach rządów ją opuścili.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Powiatu ostrowieckiego
Napisz komentarz
Komentarze