Ryby głosu nie mają. Nie potrzebują go jednak, by zrobiło się o nich głośno. Wszystko za sprawą miłośników przyrody, członków koła wędkarskiego, ostrowieckiego ZUM-u i mediów. Dlaczego? Zwierzęta nie zdążyły jeszcze na dobre zadomowić się w odremontowanym stawie przy ulicy Mickiewicza, a już można mówić o ich niepewnym losie.
Wielkimi krokami zbliża się zima - czas, kiedy staw w parku miejskim pokryje się szczelną taflą lodu. I w tym cały problem. Lód odetnie dopływ tlenu do zbiornika i rybom grozi wymarcie, bo wody jest za mało. Ryby potrzebują przynajmniej jednego metra głębokości. Sytuacja jest poważna.
Na bezrybiu i rak ryba, głosi przysłowie. Kiedy jednak mowa o mieszkankach ostrowieckiego stawu, trzeba przyznać, że są niezastąpione. Ponad pięćdziesiąt kilogramów ryby rasy amur zostało wpusczone do zbiornika nie tylko dla ozdoby. Zwierzęta utrzymują go w należytym porządku.
"Są obawy, że może się powtórzyć sytuacja sprzed kilku lat - mówi Lech Baran, prezes Koła Wędkarskiego nr 35 - bo nastąpi tak zwana przyducha i wtedy nie będzie ratunku." Prezes podaje jednak rozwiązanie. Staw można by jeszcze zmodernizować. Podobno wystarczyłoby niewielkie pogłębienie - kwadrat o boku pięciu metrów, głęboki na około pięćdziesiąt centymetrów. Pan Baran apeluje w tej sprawie do władz miasta. I choć podobno ryba psuje się od głowy, to nasze władze stanęły na wyskości zadania. Zakład Usług Miejskich, reprezentowany przez dyrektora Zbigniewa Wesołowskiego, zapewnia, że nie powinno być większych problemów technicznych z zapewnieniem rybom bezpieczeństwa na czas zimy. ZUM zadba o to, by poziom wody w stawie wciąż był maksymalny. Na zamarzniętej tafli można się też spodziewać odpowiednio wykonanych i zabezpieczonych przerębli. To rozwiązanie inne niż proponowane przez prezesa Barana, ale skuteczne. Takie sposoby stosowano już w poprzednich latach. Dyrektor ostrowieckiego ZUM-u dodaje, że wody w zbiorniku jest więcej, bo dno zostało oczyszczone i nie zalega już na nim muł.
Co ciekawe z podobnym problemem spotykają się opiekunowie zbiorników wodnych w całym kraju. Ryby z warszawskiego stawu w parku Ujazdowskim przeprowadzały się na przykład do swego rodzaju hotelu. Ich przenosiny do głębszego lokum były konieczne z uwagi na widokowy charakter ujazdowskiego zbiornika, a co za tym idzie, jego niewleką głębokość.
Kiedy mowa o zapewnieniu bezpieczeństwa pływającym w stawie parku miejskiego rybom, padają różne propozycje. Wciąż łamiemy sobie głowę, a czas nagli...
Tomasz Ewski
CO Z TOBĄ ZROBIĆ, RYBCIU? (felieton)
Ryby głosu nie mają. Nie potrzebują go jednak, by zrobiło się o nich głośno. Dlaczego? Zwierzęta nie zdążyły jeszcze na dobre zadomowić się w odremontowanym stawie przy ulicy Mickiewicza, a już można mówić o ich niepewnym losie.
- 03.11.2011 13:18 (aktualizacja 16.08.2023 14:41)
Napisz komentarz
Komentarze