Batalia o wydłużenie obowiązującego w Polsce wieku emerytalnego rozpoczęła się na dobre. Świadomie użyłem takiego militarnego określenia, ponieważ perspektywa uchwalenia ustawy o podniesieniu wieku emerytalnego do 67 lat, już teraz budzi wielkie emocje. Spór, decydujący pojedynek, rozstrzygająca bitwa, to określenia przeciwników nowej ustawy, którzy już od zapowiedzi tych zmian przez premiera w ubiegłorocznym expose, przygotowują się do storpedowania tego projektu. Jak to u nas w Polsce często bywa, zanim jakiś projekt ujrzy światło dzienne, jest odsądzony od czci i wiary na podstawie tylko powierzchownej wiedzy o jego zawartości i skutkach jakie przyniesie. Do tej pory słychać było tylko krytykujących zapowiadane przez premiera zmiany. Rząd przegapił ten okres, który mógł wykorzystać na kampanię informacyjną i przygotowanie społeczeństwa do merytorycznej dyskusji o niedogodnościach i korzyściach proponowanych rozwiązań. Stąd też do świadomości opinii publicznej przebiły się przede wszystkim kassandryczne głosy przeciwników reformy, wieszczących jak zwykle katastroficzną wizję przyszłości, jaka czeka Polaków po wprowadzeniu zmian proponowanych przez rząd. Straconego czasu odrobić się nie da, ale nie jest jeszcze za późno, aby dotrzeć do opinii publicznej z rzetelnymi informacjami na temat tej reformy.
Rząd przedstawił w ubiegłym tygodniu projekt ustawy o podniesieniu wieku emerytalnego do 67 lat. Zgodnie z ustawą wszyscy będziemy pracować dłużej zanim uzyskamy prawo do emerytury. Dla kobiet ten okres wydłuża się o 7 lat, dla mężczyzn „tylko” o 2 lata. Bezpośrednią przyczyną podjęcia reformy jest przewidywany na połowę XXI wieku dramatyczny, jak ujął to premier, brak rąk do pracy.
Demografia jest nieubłagana. Coraz mniej Polaków przychodzi na świat, nasze społeczeństwo za kilkadziesiąt lat będzie w ponad 50 % składać się z ludzi powyżej 50 roku życia. Będą pobierać państwowe emerytury, na które nie będzie komu pracować, bo liczba osób w wieku produkcyjnym wyraźnie się zmniejszy. Ponadto żyjemy coraz dłużej, a więc również dłużej pobieramy świadczenia. Z prostego rachunku wynika, że nasz system emerytalny nie będzie w stanie obsłużyć za kilkadziesiąt lat takiej dużej liczby emerytów. Również wysokość wypłacanych świadczeń będzie bardzo niska, jeśli zostanie utrzymany dotychczasowy wiek przechodzenia na emeryturę, a więc 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat ma spowodować złagodzenie deficytu rąk do pracy oraz tym samym wpłynąć na wysokość pobieranych emerytur. To właśnie dzięki wydłużonemu okresowi pracy, czyli dłuższemu okresowi składkowemu mają wzrosnąć emerytury. Najwięcej kobietom, bo aż o 74 %, mężczyźni mogą liczyć na 20 % wzrost. Biorąc pod uwagę i tak przewidywane niskie świadczenia emerytalne, taka prognozowana podwyżka nie jest bez znaczenia. Wynika z tego zasada, że im dłużej będziemy pracować, tym wyższą otrzymamy emeryturę.
W przekonaniu zdecydowanej większości opinii publicznej w Polsce dominuje błędny pogląd, że wydłużony do 67 roku życia wiek emerytalny ma obowiązywać wszystkich od zaraz. Najbardziej chyba słychać dziś tych protestujących, których ta ustawa wcale nie będzie dotyczyć. Utrwalone już w świadomości wielu osób, emerytalne mity i półprawdy należy jak najszybciej odkłamać i poinformować opinię publiczną o zastosowanym w projektowanej ustawie mechanizmie dochodzenia do osiągnięcia docelowego wieku. Otóż, przy założeniu, że reforma wejdzie w życie od 2013 roku, wiek emerytalny będzie rósł o trzy miesiące w każdym przyszłym roku. Dzięki temu poziom 67 lat będzie osiągnięty dla mężczyzn w roku 2020, a dla kobiet dopiero w roku 2040. Oznacza to, że dopiero 57 letni dziś mężczyzna oraz 37 letnia kobieta będą przechodzić na emeryturę w wieku 67 lat. Pozostałym ten okres będzie się wydłużał w zależności od wieku w którym aktualnie się znajdują. Według tej metody, każdy może sobie wyliczyć, w jakim wieku przejdzie na emeryturę. Może to być okres dłuższy na przykład o kilka miesięcy od tego, który teraz obowiązuje, a nie od razu dłuższy o 7 lat, jak niektórzy próbują nam wmawiać.
Wydłużenie wieku emerytalnego rodzi wśród wielu Polaków oburzenie i bunt. Emocjonalne podejście do tego zagadnienia nie pomaga w zrozumieniu istoty i potrzeby proponowanych zmian. Według dzisiejszych badań opinii publicznej prawie 3/4 Polaków jest przeciwnych tej reformie. Co ciekawe, wśród najmłodszych uczestników badań, czyli tych, których w całości obejmie wydłużenie wieku emerytalnego do 67 roku życia, jest najwięcej osób rozumiejących i akceptujących takie rozwiązanie. Najtrudniej jest przekonać tych, którzy pokładali swoje nadzieje na wczesną i godną, emeryturę w systemie, który okazał się niewydolny do zapewnienia Polakom słonecznej jesieni życia. Odziedziczony po PRL system ubezpieczeń społecznych, nijak nie przystający do realiów ekonomicznych, zaniechania kolejnych rządów III Rzeczypospolitej, unikających jak ognia reformowania chorego systemu, to niechlubna spuścizna, z którą obecny rząd postanowił się zmierzyć. Rząd nie musiał wcale zabierać się za reformy emerytalne. Mógł udawać, że wszystko jest w najlepszym porządku i zająć się innymi sprawami, tak jak wszystkie poprzednie ekipy rządowe. Miałby wyższe notowania w sondażach i lepszy komfort pracy. Mógł uznać, że z problemem, który wystąpi dopiero za kilkadziesiąt lat będą zmagać się jego następcy. Tymczasem dzisiaj, wprowadzając zmiany, które docenią dopiero być może następne pokolenia, naraża się na wybuch społecznego niezadowolenia i ataki wietrzącej swoją szansę opozycji, dla której kategoria propaństwowego myślenia jest zupełnie obca.
Nie ma nic dziwnego w tym, że większość z nas chciałaby wcześniej przejść na emeryturę, odpoczywać, bawić się, podróżować, korzystać z życia. Musimy jednak uwzględniać realia w jakich przyszło nam żyć i brać odpowiedzialność również za przyszłe pokolenia. Nawet bogatsze od nas kraje, gdzie system emerytalny nie został skażony socjalistyczną gospodarką, już wprowadziły lub wprowadzą w najbliższym czasie wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat. Taka polityka cechuje rządzących, którzy myślą o przyszłości i nie kierują się tylko koniunkturalizmem politycznym. W przypadku polskiej reformy, konieczne jest, aby razem z podniesieniem wieku emerytalnego dokonano też ograniczenia przywilejów niektórych grup zawodowych, również w służbach mundurowych, które budzą najwięcej kontrowersji. Jeśli wszyscy solidarnie poniosą ciężar niezbędnych zmian, nasze przyszłe życie na emeryturze być może ujrzymy w jaśniejszych barwach.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Powiatu ostrowieckiego
Napisz komentarz
Komentarze