„Nie daj się zwyciężyć złu, zło dobrem zwyciężaj” – pisał w liście do Rzymian św. Paweł. Ta kardynalna, pochodząca z początków chrześcijaństwa zasada, stała się podstawą nauki o moralności, etyki, psychologii i filozofii. Ale przede wszystkim jest jedną z najważniejszych norm, aksjomatów, na których oparła się religia chrześcijańska. Przeciwstawienie zła – dobru, uświadomienie ludzkości, że dobro jest najwyższą wartością i może pokonać zło, jest jedną z największych i najbardziej postępowych myśli jakie w dziejach rodzaju ludzkiego sformułowano. Istnienie zła i dobra jest nieodłączną cechą ludzkości, a walka dobra ze złem jest tak naprawdę historią świata. To my, ludzie tę historię tworzymy, zmagając się ze złem i dobrem, które są w nas, w naszych charakterach, sposobie postrzegania świata oraz wyznawanym systemie wartości. Wychowani w tradycji chrześcijańskiej, nie zawsze pamiętamy o normach, kanonach, fundamentalnych aktach naszej chrześcijańskiej wiary. Bo przecież nasze postępowanie, słowa i podejmowane działania często bardzo wyraźnie odbiegają od zasad, które na co dzień deklarujemy.
Ostatnie wydarzenia w naszym kraju, są dowodem na to, jak bardzo jesteśmy wszyscy daleko od przestrzegania wartości, które nam, Polakom powinny być szczególnie bliskie. Siódma rocznica śmierci papieża Jana Pawła II, 72 rocznica mordu na polskich oficerach w Katyniu i druga rocznica katastrofy smoleńskiej to dla polskiego społeczeństwa daty szczególne. W naszej narodowej tradycji jest pamięć o ofiarach. Jak żaden inny naród na świecie, mamy tak wiele powodów do składania hołdów naszym narodowym bohaterom i ofiarom skierowanej przeciwko nam przemocy. Pamięć historyczna, pomniki, modlitwa, wieńce i kwiaty stanowią nieodłączną część rocznicowych obchodów każdego historycznego wydarzenia. To bardzo dobrze, że pamiętamy o ludziach, którzy ginęli za Polskę i o ważnych datach z polskiej historii. Każda taka rocznica, to spotkanie ze śmiercią tych, których pamięć chcemy uczcić. Bohaterowie i ofiary polskiej martyrologii nie mają wpływu na to, jak my, współcześnie czcimy ich pamięć. To od nas zależy, jak organizujemy obchody, gdzie odbywają się uroczystości i jak one będą przebiegać. To my, spełniając swoją historyczną powinność, dajemy świadectwo swojego stosunku do ofiar, które chcemy uczcić. Dajemy również przykład młodemu pokoleniu Polaków, którym powinniśmy przekazać, oprócz historycznej wiedzy, także wzorce zachowań , kulturę i patriotyczne wartości, wypisane na polskich sztandarach.
Niestety, nasze narodowe flagi przynoszone na rocznicowe uroczystości służą dzisiaj częściej do manifestowania swojego niezadowolenia, mającego swoje źródło w politycznych różnicach. Rocznica mordu katyńskiego sprzed 72 lat i jakże świeżej jeszcze tragedii smoleńskiej jest tego najlepszym przykładem. Wypisane na polskich narodowych barwach hasła, powiewające pod symbolicznym krzyżem upamiętniającym ofiary świadczą o tym, że uczestnicy obchodów rocznicowych nie przyszli tam z pobudek religijnych i patriotycznych. Część osób, która tam się zebrała nie miała zamiaru odmówić modlitwy za zmarłych, oddania im należnego szacunku, udzielenia swojego wsparcia dla rodzin, których tragedia smoleńska dotknęła najbardziej. Nie zgromadziła ich tam chęć wspólnego przeżywania rocznicy narodowej tragedii, poczucie zadumy i refleksji. Nie przyprowadziło ich tam dobro.
Ból i pamięć o zmarłych, w obliczu tak wielkiej ofiary, jaką złożyli na ołtarzu wolności polscy oficerowie w Katyniu i śmierć polskiego prezydenta z towarzyszącymi mu osobami, udającego się na ich cmentarz, 70 lat później, z pewnością tkwi głęboko w świadomości każdego Polaka. Te dwa tragiczne wydarzenia w historii naszego państwa, splecione śmiercią najlepszych polskich obywateli, których śmierć spotkała na rosyjskiej ziemi, nigdy nie będą zapomniane. Jak potrafimy głęboko przeżywać i godnie, w poczuciu narodowej jedności być razem w trudnych chwilach, pokazała żałoba po śmierci papieża Polaka i pierwsze dni po smoleńskiej tragedii. Gdzieś, głęboko w nas siedzi to dobro, które przy mocnym, emocjonalnym szarpnięciu potrafimy wydobyć na wierzch i podzielić się nim z innymi. Niestety, stan więzi i wspólnoty narodowej bardzo szybko się kończy. Powraca język agresji, wykluczania i obrażania. Dzielenia narodu na lepszych i gorszych, patriotów i zdrajców, godnych i niegodnych bycia Polakami, prawdziwych Polaków i sługusów potężniejszych sąsiadów. Kwestionuje się demokratyczny mandat najwyższych władz Polski, wybranych w powszechnych, wolnych i tajnych wyborach. Stosuje się retorykę zemsty, groźby, tak jakby organizatorzy tych przedsięwzięć pchali Polaków do konfrontacji, upatrując w tym szansę dla osiągnięcia swoich celów. Taki polityczny taniec na grobach pomordowanych i tych, którzy zginęli tragiczną śmiercią w katastrofie.
Różnice polityczne w państwie demokratycznym, podział na rządzących i opozycję to norma w większości cywilizowanych krajów. Nikt nie odmawia opozycji prawa do krytyki czy manifestowania odmiennych poglądów czy wizji przyszłości państwa. Te poglądy weryfikują wybory. Świętym prawem opozycji jest kontestowanie działań rządu i proponowanie innych rozwiązań i koncepcji. Takim prawem jest również organizowanie manifestacji i zgromadzeń skierowanych przeciwko rządzącym. Są jednak chwile, kiedy wynikająca z tak bliskiej nam, chrześcijańskiej tradycji postawa miłości, przebaczenia, prawdy powinna wziąć górę nad agresją, zemstą i poniżeniem. Kiedy dobro powinno triumfować nad złem. Kiedy niezależnie od wyznawanej religii czy różnic w poglądach politycznych, wspólnie powinniśmy pochylić się nad ważnymi dla Polski problemami. Żeby rocznice naszych narodowych zwycięstw i klęsk, łączyły, a nie dzieliły Polaków. Żeby zło i agresja zniknęły na zawsze z publicznej debaty. Zwyciężajmy dobrem.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Powiatu Ostrowieckiego
Napisz komentarz
Komentarze