Od 1 września 2012 roku, w szkołach ponadgimnazjalnych zacznie obowiązywać nowa podstawa programowa. To kolejna próba zreformowania polskiego systemu oświaty, który jak chyba żadna inna dziedzina naszego życia, doświadczył w ostatnim dwudziestoleciu najwięcej zmian i poprawek. Oświata w Polsce stała się polem do wprowadzania wielu nowych rozwiązań, mających na celu dostosowanie polskiego systemu nauczania do wyzwań współczesnego świata. Założeniem dotychczas przeprowadzanych przez kolejne rządy zmian, było przede wszystkim podniesienie poziomu edukacji społeczeństwa i wyrównanie szans edukacyjnych młodych Polaków. Nie bez znaczenia, przynajmniej tak zakładano, było dostosowanie struktury szkolnictwa do wymagań zmieniającego się rynku pracy. Otwarcie rynku nauczania dla podmiotów prywatnych, miało upowszechnić średnie i wyższe wykształcenie naszej młodzieży. Skomplikowane reformy oświatowe, zmieniające całą strukturę kształcenia oraz przygotowanie i wprowadzenie nowych programów szkolnych rozłożono na lata, słusznie uznając, że jednorazowej terapii wstrząsowej polska oświata nie wytrzyma. Stąd też chyba mylne wrażenie, że przy polskiej szkole ciągle ktoś manipuluje, wprowadzając co rok nowe, nieznane wcześniej, uznawane bardzo często przez nauczycieli i uczniów za kontrowersyjne rozwiązania.
Gdyby reformy, o których piszę dotyczyły obrotu detalicznego i hurtowego artykułami chemii gospodarczej, lub innej podobnej dziedziny, problemy wynikające z takich zmian, pewnie niewielu by obchodziły. Mamy jednak do czynienia z materią ważną, jeśli nie najważniejszą dla prawidłowego rozwoju państwa i jego obywateli. System oświaty jest bowiem podstawą przyszłości każdego społeczeństwa. „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie” - to renesansowe motto najlepiej ilustruje zależność między jakością systemu oświaty, a siłą i wielkością państwa. Państwo, które nie dba o poziom wykształcenia swoich obywateli, musi liczyć się z tym, że utraci swoją podmiotowość, a w konsekwencji doprowadzi to do jego upadku. To właśnie w szkołach wychowują się i uczą młodzi obywatele, którzy za kilka lub kilkanaście lat stanowić będą o pomyślności naszego kraju. Jakie stworzymy im warunki do pobierania nauki, jaki program nauczania będą realizować, jacy nauczyciele będą ich uczyć zależy tylko od nas. To musi być nasz, wspólny wysiłek, ministerstwa edukacji i rządu, nauczycieli i rodziców, aby obywatele naszego kraju od najmłodszych lat byli dumni ze swojej historii, tradycji i kultury, aby zdobyli wiedzę, która przełoży się na ich przyszły, życiowy sukces.
Ocena dotychczasowych zmian w systemie polskiej oświaty nie jest jednoznaczna. Dotyczy to zarówno wprowadzenia nowych typów szkół jak i zmienianego bardzo często programu nauczania. Likwidacja ośmioklasowej szkoły podstawowej, utworzenie gimnazjów, zredukowanie liczby lat nauczania w liceach, miały uzdrowić polską oświatę. Po drodze, mieliśmy jeszcze „mundurkową” reformę ministra Giertycha i nie do końca przemyślane zmiany w systemie szkolnictwa zawodowego. Można odnieść wrażenie, że każdy rząd, każdy minister edukacji stawiał sobie za punkt honoru dołożenie swojej cegiełki do reformowania polskiego szkolnictwa. W efekcie, szkoła jest w naszym społeczeństwie jedną z najczęściej krytykowanych instytucji. Pomimo wielokrotnych prób naprawy i wprowadzania korekt, nie udało się przywrócić polskiej oświacie przede wszystkim poczucia stabilności systemu kształcenia i należnego szkole oraz nauczycielom autorytetu. Tracimy na tym wszyscy, najbardziej zaś dotyka to nasze dzieci i młodzież, którym nie potrafimy przekazać wartości, determinujących ich zachowanie, poziom wiedzy, kulturę i stosunek do życia.
Kolejna reforma programów nauczania, która wchodzi do liceów we wrześniu tego roku zakłada, że uczniowie po ukończeniu pierwszej klasy, wybiorą do dalszej nauki profil humanistyczny lub ścisły. W trosce o lepsze przygotowanie ucznia z przedmiotów, które wybierze do zdawania na maturze, resort oświaty ograniczył dotychczasowy obowiązek nauczania przedmiotów nie mieszczących się w wybranym profilu. Dla ucznia wybierającego profil humanistyczny, takie przedmioty jak chemia, fizyka czy biologia będą wykładane w ograniczonym zakresie. Analogicznie, w profilu ścisłym takie przedmioty jak wiedza o społeczeństwie i historia zostaną zastąpione blokiem uzupełniającym, który w kilku pozostawionych do wyboru nauczyciela zestawach tematycznych, będzie nauczany przez pozostały do matury okres nauki. Sprowadzenie nauczania do profili, w których szczególny nacisk uczniowie położą na przedmioty decydujące o przyjęciu na wybrane przez nich kierunki studiów, to główny powód wprowadzanych zmian. Ministerstwo Edukacji stoi na stanowisku, że tak będzie lepiej, przede wszystkim dla uczniów.
Nie wszyscy jednak rozumieją intencje ministerstwa. Główne zastrzeżenia dotyczą nauczania historii po wprowadzeniu zmian, szczególnie zakresu programowego tego przedmiotu przewidzianego do realizacji w profilu ścisłym. Wielu nauczycieli, środowiska naukowe, przedstawiciele niektórych wyższych uczelni i związki zawodowe protestują przeciwko ograniczeniu lekcji historii w liceach. Problem ten dotyczy też nauczycieli innych przedmiotów, ale te protesty nie przebijają się do świadomości opinii publicznej. To o historii mówi się najwięcej, argumentując, że ograniczenie zakresu jej nauczania wyrządzi wielkie szkody w edukacji polskiej młodzieży. Przywoływane hasła o wynarodowieniu młodego pokolenia, promowaniu postaw kosmopolitycznych, zatraceniu świadomości historycznej młodych ludzi mają stanowić argument za wycofaniem się z reformy. Obawy związkowców z Solidarności i niektórych środowisk nie zostały rozwiane podczas rozmów przeprowadzonych przez minister Krystynę Szumilas w Pałacu Prezydenckim, z udziałem Prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Naród, który nie szanuje własnej historii, nie kształtuje patriotycznych postaw młodego pokolenia, nie odwołuje się do swego dziedzictwa kulturowego, nie zasługuje na szacunek. Gdyby tylko od podstawy programowej w liceach zależało wychowanie i świadomość historyczna polskiej młodzieży, marnie wyglądałaby przyszłość naszego kraju. Pozwólmy młodzieży realizować swoje plany,ambicje i zamierzenia ułatwiając jej otrzymanie wymarzonego indeksu na dobrej uczelni. A my, nie zważając na kolejne programowe podstawy, kształtujmy i wychowujmy naszą młodzież na co dzień. W rodzinnym domu i na ulicy, w kinie, teatrze, na koncercie i na meczu piłkarskim. Zacznijmy od wywieszenia biało – czerwonych barw na własnym domu 2 maja, w Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Powiatu Ostrowieckiego
Ostrowiec Św. 21.4.2012
Napisz komentarz
Komentarze