Miniona sobota niewątpliwie zostanie zapamiętana jako dzień, w którym Polacy dowiedzieli się, jak wiele dobrego chcą dla nich zrobić politycy. Ten dzień z pewnością przejdzie do historii, bo tylu obietnic w przeliczeniu na godzinę nie padło z ust polityków jeszcze nigdy. A stało się tak dlatego, że właśnie w sobotę swoje programowe konwencje wyborcze odbyły trzy ugrupowania, które ubiegają się o władzę w zbliżających się wielkimi krokami wyborach parlamentarnych. PO, PiS i PSL przedstawiły swoje programy na następną kadencję potwierdzając, iż w przeciwieństwie do Kukiza, są odpowiedzialnymi ugrupowaniami mającymi plan reform, które chcą przeprowadzić.
To oczywiście naturalna praktyka przed wyborami, a przedstawienie programu ugrupowania politycznego nie powinno nikogo dziwić. Zdziwienie budzi jednak wyjątkowe, niespotykane dotąd nagromadzenie obietnic wyborczych o niemal rewolucyjnym znaczeniu. W kąt poszły wszystkie ideologiczne teorie, wizje państwa, doktryny i koncepcje. Wszystkie partie swój program oparły o zagadnienia ekonomiczne i sprawy związane z gospodarką oraz codziennym bytem obywateli. To dobrze świadczy o partyjnych strategach, doskonale odczytujących społeczne oczekiwania. Gorzej jednak wygląda to, jeśli przyjrzeć się szczegółowym propozycjom, które często z rozsądkiem i odpowiedzialnością za państwo nie mają wiele wspólnego.
O obietnicach wyborczych PiS pisałem już w jednym z poprzednich felietonów. Sobotnia konwencja tylko potwierdziła opinię o skrajnie populistycznym programie tej partii, a próby uszczegółowienia go podjęte przez Beatę Szydło tylko to potwierdzają. Wprowadzenie w życie tych zamierzeń rozmontuje skutecznie polskie finanse publiczne i doprowadzi do pustki w portfelach Polaków. Polski nie stać dzisiaj na cofnięcie się o kilkanaście lat w gospodarczym rozwoju, a propozycje PiS, gdyby zostały zrealizowane niewątpliwie do tego doprowadzą.
Platforma Obywatelska przedstawiła wreszcie swój program na następną kadencję. Bardzo trudno będzie przekonać wyborców, że przyjęte w nim założenia będą zrealizowane. Platformie skutecznie, choć niesprawiedliwie przypięto łatkę partii niedotrzymującej obietnic, stąd też wielu Polaków może mieć trudność w zawierzeniu jej jeszcze raz. Jednak propozycja zniesienia składek na ZUS i NFZ oraz przejęcia opłacania ich przez państwo jest niewątpliwie rozwiązaniem systemowym, istniejącym w silnych ekonomicznie krajach (np. W. Brytania). Zapewnia likwidację szarej strefy, wzrost płac i odejście od „śmieciówek”, które tak skutecznie popsuły polski rynek pracy. To propozycja diametralnie różna od rozdawnictwa pieniędzy, które proponuje największa partia opozycyjna. Obniżenie podatku PIT do 10%, wprowadzenie minimalnej stawki 12 zł/godzinę oraz likwidacja etatów dla związkowców opłacanych z funduszu wynagrodzeń przedsiębiorstw, to także rozwiązania na które w obecnej chwili polskie państwo stać i Platforma powinna wprowadzić je jak najszybciej. Tylko szkoda, że nie zrobiła tego wcześniej.
Ta swoista licytacja na obietnice nie wróży polskiemu państwu dobrej przyszłości. Chęć zdobycia lub utrzymania władzy skłania partie do składania daleko idących obietnic, z których trudno będzie się wywiązać. Konsekwencją takiej sytuacji będzie obserwowane niestety już teraz zniechęcenie oraz brak zaufania do polityków, partii politycznych i państwa. To niebezpieczna gra, bo zawsze znajdzie się partia, która przelicytuje obietnice złożone przez jej przeciwników. Słuchając sobotnich wypowiedzi polityków, można odnieść wrażenie, że gdyby wprowadzić w życie wszystkie proponowane przez nich rozwiązania, to Polska byłaby krajem „mlekiem i miodem płynącym”. Wtedy fala arabskich imigrantów podziękuje kanclerz Merkel za gościnę i zwróci się w stronę polskich granic. Ku przestrodze.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Powiatu ostrowieckiego
Ostrowiec Św. 2.9.2015r.
Napisz komentarz
Komentarze