- Od dwóch lat jest Pan posłem do Parlamentu Europejskiego. Jak wspomina Pan 26 maja 2019 roku, dzień wyborów?
Pamietam szczególnie wieczór i oczekiwanie na wyniki. Miałem nadzieję, że wynik będzie pozytywny, ale byłem też świadom stawki tych wyborów i powagi konkurencji. Startowałem z 2 miejsca w okręgu Małopolska-Świetokrzyskie, więc o każdy głos trzeba było walczyć. Zakładów nie postawiliśmy, ale zastanawialiśmy ile ta praca, którą wykonaliśmy przyniesie głosów.
- I trafił ktoś z liczbą?
Ja wynik zaniżyłem, podobnie jak większość, bo uważaliśmy, że 70 - 80 tys. głosów to też będzie doskonały wynik, ale jedna osoba powiedziała, że będzie to pomiędzy 130 a 140 tys. głosów. Większość przyjęła to jako nadmierny optymizm, ale tak właśnie było - 138 tysięcy.
To był dla mnie w jakimś sensie moment przełomowy. Po 12 latach pracy jako Marszałka Województwa Świętokrzyskiego otrzymałem olbrzymią szansę reprezentowania Polski w PE.
- Czyli sukces, jak całe Pana życie zawodowe.
Tak, duży sukces, tym bardziej, że uzyskany w ciężkich warunkach trudnej koalicji. Zawsze staram się mocno angażować w to co robię, czy to kampania, czy to praca gdy byłem marszałkiem województwa, czy obecnie gdy prowadzę wykłady dla młodzieży na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach i oczywiście praca w Parlamencie Europejskim i jego komisjach.
- Jakie to komisje PE w których Pan pracuje?
Komisja Środowiska, Komisja Przemysłu i Komisja Budżetowa.
- Przemysł i środowisko – to często sprzeczne interesy…
Może kiedyś tak było, ale wymogiem chwili jest teraz, żeby w tych dwóch dziedzinach - ochrony środowiska i przemysłu, była współpraca i wspólne patrzenie w przyszłość, sprostanie konieczności ochrony klimatu. Inaczej polegniemy jako ludzkość.
- Przemysł zawsze będzie bronił się przed podnoszeniem norm ochrony środowiska.
Ale to rządzący tworzą ramy działalności przemysłowej i ochrony środowiska. Na szczęście rządzący w Europie, teraz też w Stanach i Chinach mają wspólne stanowisko – że albo zmniejszymy emisję gazów cieplarnianych w ciągu najbliższych lat, albo zmiany klimatu, globalny wzrost temperatury, topnienie lodowców jeszcze bardziej przyspieszą, co spowoduje katastrofalne skutki dla ludzkości – m.in. fale głodu i masowe migracje ludzi.
- Co więc robi PE i Komisja Europejska, aby temu zapobiec?
Najprawdopodobniej 14 lipca Komisja Europejska przedłoży pakiet rozwiązań Fit for 55 - czyli pakiet reform które mają pozwolić Europie na osiągnięcie zwiększonego do minimum 55% celu redukcyjnego na rok 2030. Oczywistym jest, że służyć ma temu m.in. wspólnotowy rynek uprawnień do emisji dwutlenku węgla (CO2). Aby jednak chronić konkurencyjność naszych firm – trzeba przeciwdziałać Carbon leakage - ucieczce węglowej, czyli przenoszeniu produkcji do krajów, które nie są w systemie ETS, czyli Europejskim Systemie Handlu Emisjami. Dotychczas jedynym instrumentem mającym temu przeciwdziałać były darmowe alokacje w ramach systemu ETS oraz możliwość rekompensaty kosztów pośrednich. To mechanizm niewystarczający. Dlatego Komisja Europejska zaproponowała wdrożenie tzw. Carbon Border Adjustment Mechanism - w skrócie CBAM - granicznego korekcyjnego mechanizmu węglowego, czyli opłat za ślad węglowy produktów wchodzących na rynek europejski.
- Trochę to skomplikowane.
Głównym założeniem jest wyrównanie szans - skoro produkcja europejska podlega opłatom za emisje, a kraje spoza Unii nie chcą wprowadzić podobnych reguł i u nich żadne emisje nie są obłożone opłatami – to trzeba wprowadzić opłaty dla produktów które wchodzą na nasz rynek z państw, które nie dokładają się do ochrony klimatu.
- Nawet jeśli to nastąpi to i tak produkcja w Unii obłożona ETS będzie mniej konkurencyjna, jeśli chodzi o eksport do tych krajów …
Tak. CBAM będzie wyrównywał pola gry na wewnętrznym rynku europejskim, ale europejskie produkty obarczone opłatami ETS, bez możliwości darmowych alokacji, będą mniej konkurencyjne na rynkach trzecich. Ale Unia Europejska nadaje ton walce o ochronę klimatu, inne kraje niespiesznie, ale podążają za nami. Opinie większości naukowców są bowiem jednoznaczne – albo zmniejszymy emisje gazów cieplarnianych, a przez to globalnemu wzrostowi temperatury, albo czeka nas globalna katastrofa.
- Czy podejmowanie działania okażą się według Pana skuteczne?
Nie będzie to proste – bo może wywoływać działania odwetowe i wojny handlowe. Dlatego najbardziej obiecującą informacją z ostatnich miesięcy jest to, że Stany Zjednoczone i Chiny ogłosiły, że chcą wzmóc działania na rzecz ochrony klimatu i dążenia do zeroemisyjności do roku 2050. Bez zaangażowania tych krajów i bez osiągniecia ogólnoświatowego konsensusu w tej sprawie wysiłki Unii Europejskiej – która wyznaczyła drogę i przoduje w przestawianiu gospodarki w kierunku neutralności klimatycznej niewiele dadzą.
- A co jeśli kraje nie porozumieją się i nie będzie wspólnego działania? Co wtedy nas czeka?
Rosnąca temperatura powoduje przekraczanie kolejnych punktów krytycznych. Jeśli nie ograniczymy ilości dwutlenku węgla emitowanego do atmosfery, to wzrost temperatury spowoduje, że duża część terenów wiecznej zmarzliny przestanie istnieć. To będzie kolejny punkt krytyczny, bo to 20% obszarów półkuli północnej – co w konsekwencji uwolni olbrzymie ilości metanu do atmosfery, który jest wielokrotnie bardziej niebezpiecznym gazem cieplarnianym niż dwutlenek węgla. Jeśli olbrzymie obszary półkuli północnej rozmarzną – to uwolniony z wiecznej zmarzliny metan spotęguje efekt cieplarniany. Topnienie lodowców spowoduje podniesienie poziomu mórz i zalewanie terenów, na których teraz żyją ludzi, a to z kolei – wielkie migracje.
- Wracając do węgla, czy raczej dwutlenku węgla …. Problem jest taki, że cena za emisje gwałtownie rośnie, teraz to już 50 USD/EUR za tonę, czyli o 65% wiecej niż rok temu. Całe gałęzie przemysłu mogą przez to stracić konkurencyjność
Ma Pani rację, to duży problem. W pytaniu zadanym Wiceprzewodniczącemu KE Fransowi Timmmermansowi wspólnie z Europosłem Krzysztofem Hetmanem zwróciliśmy uwagę na ten problem. Tym bardziej, że ceny emisji mogą stać się przedmiotem spekulacji.
- Jakie są jeszcze elementy pakietu fit for 55, które mają wpłynąć na obniżenie emisji?
Pakiet rozwiązań fit for 55 - czyli pakiet reform które mają pozwolić Europie na osiągnięcie zwiększonego do 55% celu redukcyjnego na rok 2030 dotyka nie tylko sektora energetycznego - o czym się głównie mówi w Polsce, ale całej gospodarki. Będzie się w nim znajdować reforma systemu ETS – o czym już mówiłem, ale zmiany muszą również dotknąć tych gałęzi które obecnie znajdują się poza ETS - czy to przez włączenie ich w jakiś sposób do systemu lub też stworzenie dla nich równoległego - tu przede wszystkim chodzi o transport i budynki. Być może również obniżenie progu mocy instalacji 20MW od którego instalacje wchodzą do systemu, ale być może również konieczne będzie podniesienie celów redukcyjnych w ramach wspólnego wysiłku państw członkowskich w sektorach poza ETS.
Panie pośle, czy podsumowując ten temat, czy może Pan powiedzieć w skrócie, czym jest Nowy Zielony Ład (New Green Deal) ?
Celem jest m.in. osiągniecie przez Unię neutralności klimatycznej do roku 2050. Od 1990 r. do dzisiaj emisje spadły o 25 proc – w tym czasie gospodarka UE urosła o 60 proc. Uważam, że droga do osiągnięcia tego celu, w tym wyznaczenia celów pośrednich (np. na 2030 i 2040 rok) musi brać pod uwagę specyfikę poszczególnych państw. Osiągnięcie tego celu jest w dużej mierze uzależnione od poziomu wsparcia dla najbardziej potrzebujących państw, jakie musi wynegocjować polski rząd.
Potrzebujemy Nowego Zielonego Ładu, na którym w ogólnym rozrachunku skorzysta gospodarka UE, gdzie energetyka i przemysł będą mieć czas i środki na zmianę. Obawiam się, że obecna pozycja polskiego rządu na forum Unii nie ułatwia wynegocjowania dobrych dla Polski warunków.
- Na koniec – może coś optymistycznego.
Jesteśmy ludźmi, naszym domem jest nasza planeta i wierzę, że o nią zadbamy wspólnym, międzynarodowym wysiłkiem. Na czele Stanów Zjednoczonych stanął nowy Prezydent, Joe Biden, który w swoim wystąpieniu, już po ogłoszeniu, że to on jest zwycięzcą wyborów w USA, jako absolutny priorytet wskazał konieczność walki z globalnym ociepleniem i zmianami klimatu. To daje nadzieję, że USA, Europa, Chiny – na poważnie wezmą się do pracy, aby życie na Ziemi da przyszłych pokoleń nie było gorsze niż teraz. I do tej pracy zaangażują wszystkie kraje. To nadzieja dla nas, dla ludzi na całym świecie, a przede wszystkim – dla naszych dzieci i wnuków.
Napisz komentarz
Komentarze