Mieszkańcy, którzy mają podejrzenia co do jakości usług firm zajmujących się odpadami, mają wiele – i dodajmy słusznych – obaw. Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że zanieczyszczenie wód gruntowych, uciążliwy zapach, pojawianie się gryzoni to realne zagrożenia, a występują one właśnie w takich nielegalnych składowiskach. Jedni powiadamiają policję, urzędy inni kontaktują się z fundacjami, które pomagają w takich sprawach.
– Odpady mogą być cennymi surowcami wtórnymi, ale są też dużym kosztem, a w zasadzie kosztowne jest ich zagospodarowanie, składowanie, przetwarzanie i pamiętajmy tu oczywiście o wysokich standardach bezpieczeństwa, ich zapewnienie też wymaga nakładów finansowych. Firmy, które chcą wykonać całą pracę z odpadami zgodnie z prawem, według norm i standardów muszą ponieść wysokie koszty, które wpływają na cenę, jaką składają w ofercie. Są też firmy, których działalność budzi wątpliwości. Takie, które chcą zaoszczędzić, omijając prawo, nie dbając o stosowanie norm, działając na granicy legalności. Jest jeszcze trzeci obszar – działania w pełni nielegalne. Dodajmy, że śledzenie drogi odpadów nie jest proste, dlatego łatwej w tej dziedzinie gospodarki o łamanie przepisów. Mieszkańcy m.in. świętokrzyskiego skontaktowali się z Fundacją, ponieważ zaniepokoiło ich to, że dochodzi do takich sytuacji jak w Rakowie. Tu pomocny okazał się Internet
– wyjaśnia Monika Falkiewicz, prezeska Fundacji Eko patrol Dolny Śląsk i dodaje:
– Zaczęliśmy działania na Dolnym Śląsku, ale jest tak wiele analogicznych sytuacji w całym kraju, że czujemy się zobowiązani, aby pokazywać mieszkańcom drogę, którą już sprawdziliśmy. Z perspektywy Dolnego Śląska obserwowaliśmy jak kompletnie nieznana firma przez dwa lata ofensywnie wkraczał na rynek gospodarki odpadami, zaczynając od małych gmin. Tak funkcjonujących firm jest więcej, a schemat ten sam. W przetargach ogłaszanych przez gminy jest brana pod uwagę przede wszystkim cena. Żaden burmistrz, wójt, prezydent nie chcą podnosić opłat za wywóz odpadów. A ten rynek staje się coraz droższy. I w takim przetargu stratuje firma, która proponuje 30% niższą cenę niż pozostałe. Po pierwsze, nie ma możliwości legalnie i bezpiecznie zagospodarować odpady za taką cenę. Wygrywając przetarg, psuje – mówiąc dosłownie – rynek, bo nie sposób zachować w takich realiach zasad zdrowej konkurencji.
Przepisy, wymagania jakie stawia przed nami (też samorządami) prawo oraz Unia Europejska mają za zadanie przede wszystkim dbać o nasze dobro i środowiska naturalnego. Czy nasze samorządy wywiązują się ze zobowiązań na nie nakładanych?
– Wyobraźmy sobie budowę budynku, którego pewne etapy budowano dłużej, ale ostatecznie budynek powstaje w terminie. Z zarządzaniem takimi terminami w gospodarce odpadami jest podobnie i na ten ostateczny pułap odzysku, który nas interesuje, pracujemy cały czas. Niestety firmy nie przekazują selektywnie zebranych odpadów do recyklingu, a przekazują do produkcji paliw alternatywnych. Zgodnie z zaleceniami, ale przede wszystkim z logiką, ważniejszy jest recykling. Spalenie powinno być ostatecznością. W związku z tym zachodzi obawa, że nie uda się osiągnąć wymaganego 40% poziomu recyklingu w tym roku
– odpowiada prezes Monika Falkiewicz.
Nie tylko traci środowisko naturalne, a z nim my także. Pamiętajmy, że podatnicy płacą za usuwanie zanieczyszczeń, odpadów, przywracanie zanieczyszczonych terenów do „naturalnego” stanu – o ile jest to w ogóle możliwe, za nakładane kary. Najwyższa pora nieco szerzej spojrzeć na to, co nam się rzeczywiście opłaca. I na koniec pamiętajmy, że to my tracimy, my mieszkańcy. Druga strona medalu jest taka, że z naszych podatków, opłat trafiają pieniądze do firmy, która nie wywiązuje się rzetelnie ze swoich zleceń i – co najważniejsze – my mówimy o odpadach. Uchybienia (nie mówiąc już o łamaniu prawa) w tej dziedzinie szkodą środowisku naturalnemu i mogą zagrażać zdrowiu, czasami życiu mieszkańców.
Napisz komentarz
Komentarze