Sprawowanie władzy nie jest łatwe. To zupełnie coś innego niż bycie w opozycji. Opozycji więcej wolno, jak przyjęło się mówić. Bycie w opozycji daje szerokie możliwości recenzowania władzy, bez ponoszenia odpowiedzialności za jej sprawowanie. Opozycja bardzo szeroko z tych możliwości korzysta, krytykując podejmowane przez władzę decyzje. Sytuacja diametralnie się zmienia, gdy opozycja wygrywa wybory i sama staje się władzą. Zmienia się miejsce siedzenia, to i zmienia się sposób widzenia tych samych spraw, które wcześniej były przedstawiane, jako łatwe i proste do załatwienia.
Dzisiaj mamy do czynienia z klasycznym przykładem zderzenia obozu władzy z brutalną rzeczywistością. Władzy, która jeszcze rok temu była totalną opozycją. W kampanii wyborczej i długim okresie ją poprzedzającym, ówczesna opozycja nie pozostawiała suchej nitki na rządzie PO/PSL. Krytykowano właściwie wszystko. Jeśli poprzedni rząd coś zrobił, to oczywiście w ustach opozycji spartaczył. Jeśli czegoś zaniechał, to oczywiście miał w tym ukryty cel działając na szkodę społeczeństwa. Piętnowano poszczególnych polityków, z premierem rządu na czele, rozdmuchiwano, często do granic absurdu potknięcia ludzi związanych z obozem ówczesnej władzy. Nie przepuszczono nikomu i niczemu, wietrząc na każdym kroku przekręty i afery. Trudno się takim działaniom dziwić, takie jest wilcze prawo opozycji, chociaż moje wyobrażenie o opozycyjności odbiega dość mocno od niektórych praktyk, jakie miały miejsce w przeszłości.
Nieodłącznym elementem każdej opozycyjnej kampanii jest głoszenie wszem i wobec, że my zrobimy wszystko lepiej, że jesteśmy krystalicznie uczciwi, że naprawimy wszystko to, co poprzednicy zepsuli, że po zdobyciu przez nas władzy, to tej patologii, którą właśnie obnażamy i krytykujemy już nigdy w polskim życiu publicznym nie będzie. Tylko nas wybierzcie, a my z tymi niecnymi praktykami natychmiast skończymy, dokładając wam jeszcze cały koszyk obietnic, które niezwłocznie wprowadzimy w życie, bo przecież w tej oto teczce mamy już gotowe wszystkie projekty ustaw uszczęśliwiających Polaków.
Takie słowa i taką argumentację słyszeliśmy dokładnie rok temu. Jak wiemy, wynik wyborów świadczy o tym, że duża część Polaków w to uwierzyła. Może nawet specjalnie im się nie dziwię. Mieli ku temu dość dużo powodów. Zdziwienie może tylko budzić fakt, że uwierzyli w czystość intencji głoszonych podczas kampanii wyborczej. Wiadomo przecież nie od dziś, że każda partia ma swoich Misiaków i Misiewiczów, że nawet najlepsze prawo i najczystsze intencje przywódców są bardzo często niweczone przez cwaniaków i karierowiczów wykorzystujących każdą nadarzającą się okazję do tzw. „kręcenia lodów”. Przekonali się o tym bardzo szybko aktualnie sprawujący władzę. Po niespełna roku rządzenia już muszą się wstydzić za swoich ludzi, którzy swoją działalnością chluby jej nie przynoszą. Nie wszystko również z zapowiadanych obietnic udaje się zrealizować. Z punktu widzenia opozycji wszystko wydawało się łatwe. Przejście na druga stronę i sprawowanie władzy jest o wiele trudniejsze. Tutaj dużo łatwiej można się potknąć, popełnić błąd, postawić na niewłaściwych ludzi. Sprawdza się stare powiedzenie; łatwiej jest władzę zdobyć, ale o wiele trudniej jest ją utrzymać. Dotychczasowe dokonania nowej ekipy rządzącej tylko tę prawidłowość potwierdzają.
Ostrowiec Św. 24.9.2016r.
Napisz komentarz
Komentarze