Czy świat nas nie rozumie, czy my, Polacy nie rozumiemy świata ? Czy rzeczywiście nasza narodowa duma oraz specyficzna wrażliwość może liczyć na zrozumienie, życzliwość i przychylność we współczesnym świecie ? Czy nasze oczekiwania wobec innych są uzasadnione i czy słusznie oburzamy się na skierowane pod naszym adresem słowa krytyki oraz niezgodne z historyczną prawdą stwierdzenia ?
Ostatni tydzień przyniósł wydarzenia, które skierowały ostrze wewnętrznych sporów poza granice naszego kraju. Dawno już nasza pokiereszowana scena polityczna nie mówiła tak jednorodnym głosem. Od prawa do lewa, zgodnym chórem wyrażano oburzenie wobec niesprawiedliwych, nieuprawnionych i tendencyjnych sformułowań skierowanych pod adresem Polski i Polaków. Słowa budzące niedowierzanie, przygnębienie i rozgoryczenie wielu Polaków , padły z najmniej oczekiwanych części świata.
To nie Niemcy, Rosjanie, Czesi czy Ukraińcy stali się tym razem powodem polskiej, narodowej frustracji. Gdyby tak było, może łatwiej byłoby nam te przykre fakty zaakceptować. Być może reakcje polskich polityków, mediów i większości opinii publicznej nie przybrałyby tak ostrego tonu. Bo przecież w stosunkach z sąsiadami, nie raz padały kontrowersyjne słowa dotyczące problemów, z którymi nauczyliśmy się żyć i coraz rzadziej je poruszmy. Tym razem jednak sprawa dotyczy prawdy historycznej o Polsce i Polakach oraz oceny naszego kraju w kontekście zbliżającej się największej sportowej imprezy, jaką Polska kiedykolwiek organizowała.
Słowa wypowiedziane przez prezydenta Baracka Obamę o „polskich obozach śmierci” i program telewizyjny wyemitowany przez publiczną, brytyjską telewizję BBC, przestrzegający swoich rodaków przed wizytą w Polsce bo „mogą wrócić w trumnie”, tylko z pozoru dotyczą dwóch różnych zagadnień. Łączy je smutna niestety konstatacja, że świat nie postrzega naszego kraju takim, za jaki chcielibyśmy uchodzić. Nasze wyobrażenia o pozycji Polski we współczesnym świecie, nasze aspiracje i wynikająca z historycznych doświadczeń narodowa duma zderzają się z niezrozumiałą dla nas ignorancją, niewiedzą czy też brakiem elementarnego poczucia przyzwoitości. Bo czy można inaczej nazwać postawę prezydenta największego światowego mocarstwa, który popełniając potworna gafę podczas podniosłej, ważnej, odnoszącej się do historii tego właśnie okresu uroczystości, nie uważa za stosowne osobiście przeprosić i naprawić oczywisty błąd ? Szeroko znana jest (nie)wiedza historyczna Amerykanów, od której z pewnością prezydent Obama daleko nie odbiega, ale świadomość ciężaru popełnionego blędu, jego wpływ na kształtowanie prawdy historycznej o tamtych czasach, powinien skłonić go do publicznego sprostowania pomyłki. Tego oczekuje polska opinia publiczna, tego powinien domagać się cały cywilizowany świat. Tylko czy oprócz Polaków kogoś to jeszcze we współczesnym świecie obchodzi ? Miliony Amerykanów i Europejczyków o II wojnie światowej wie bardzo niewiele. Relatywizuje się fakty dotyczące tamtego okresu, połowa XX wieku to dla większości młodych ludzi okres niemal prehistoryczny. Tym bardziej, od prezydenta USA, kraju, który odegrał w tamtej wojnie wielka rolę, powinniśmy oczekiwać postawy i działania zgodnego z historyczną prawdą. Utrwalanie powiedzenia „o polskich obozach śmierci” może doprowadzić do zatarcia prawdy i przekonania następnych pokoleń, że to Polacy, a nie Niemcy byli sprawcami Holocaustu, założycielami obozów koncentracyjnych i budowniczymi krematoryjnych pieców, usprawniających działanie fabryk śmierci. Zdziwienie budzi zatem fakt, że prezydenta Obamę stać tylko na sprostowanie poprzez rzecznika Białego Domu i odpowiedź na list Prezydenta Bronisława Komorowskiego, w którym wyraża ubolewanie i przyznaje się do popełnionego błędu. Prezydent Obama traci szansę na wykorzystanie swojej pomyłki do nadania tej sprawie światowego rozgłosu, dzięki któremu stwierdzenie „polskie obozy śmierci” będzie na zawsze usunięte ze światowego słownika.
Trudniej będzie usunąć stereotypy, którymi kieruje się większość społeczeństw w odniesieniu do naszego kraju. Program telewizji BBC o polskich kibolach, zajściach na stadionach, prezentowanych tam postawach rasistowskich i antysemickich pokazuje niestety prawdziwe sceny. Taka też jest polska rzeczywistość stadionowa, której nikt w Polsce nie pochwala, z którą coraz aktywniej usiłuje się walczyć. Nie upoważnia to jednak poważnej stacji telewizyjnej, uznawanej za rzetelną i obiektywną do tendencyjnego, zmontowanego pod z góry przyjętą tezę programu. Wyraźna zła wola autorów, pokazujących stadionową, marginalną subkulturę klubowych kiboli jest tu bardzo widoczna. Wyemitowany w przededniu EURO 2012 program, przestrzegający przed przyjazdem brytyjskich obywateli do naszego kraju nie tworzy dobrej atmosfery przed mistrzostwami. Poza tym jest po prostu kłamliwy, przedstawiający Polskę jako kraj niebezpieczny i nieprzyjazny przybyszom. A przeciez jest dokładnie odwrotnie, polska gościnność nie ma sobie równych w świecie. Organizując Mistrzostwa Europy bardzo liczymy na to, że cudzoziemcy poznają nasz kraj, ludzi, nasza kulturę i osiągnięcia. Dzięki turniejowi chcemy zmienić wizerunek Polski, często kształtowany przez takie właśnie, nieprzychylne naszemu krajowi programy. Czy powinniśmy zrewanżować się Brytyjczykom i nakręcić równie odrażający film o niebezpieczeństwach czyhających na turystów w Anglii przed zbliżającymi się igrzyskami olimpijskimi w Londynie ?
Polska ze swoim ekonomicznym, ludnościowym i militarnym potencjałem nie jest i nie będzie światowym mocarstwem. Mamy jednak w sobie to, czego większość zachodnich społeczeństw dawno już zatraciła. Tradycja, pamięć historyczna, język, kultura są naszym narodowym skarbem, którego nie wolno nam zmarnować. Niezrozumienie naszych racji i argumentów, z jakim często spotykamy się w innych krajach, nie powinno nas zniechęcać do porzucania naszych idei i wierności ukształtowanym historycznie zasadom.
O swoje należy się upominać zawsze, niezależnie od politycznej koniunktury i reakcji naszych sojuszników lub wrogów. Powinniśmy śmiało i odważnie prezentować nasze poglądy, walczyć o należne nam miejsce na mapie świata. Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia ze światowym mocarstwem, czy redakcją nieprzychylnej nam gazety czy telewizji. To warunek przetrwania naszego narodu i polskiej państwowości. Prawda zawsze się obroni, ale są chwile, że trzeba wszystkim, głośno i doniośle tę prawdę przypomnieć.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Ostrowiec Św. 01.06.2012 Powiatu Ostrowieckiego
Napisz komentarz
Komentarze