Miejscem osobliwej rozmowy była urocza restauracyjka na wzgórzu Montmartre o swojsko brzmiącej nazwie „ Chez Eugène” czyli „U Eugenii”. Pewien samorządowy urzędnik merostwa jednej z paryskich dzielnic zaciekawiony polskimi problemami politycznymi zadał mi kłopotliwe pytanie „kto u was rządzi”? Początkowo sądziłem, że to jakiś test, bo nie podejrzewałem go o brak tak podstawowej wiedzy, zwłaszcza, że ma od lat bezpośrednie kontakty z Polską i od czasu do czasu odwiedza nasze miasto. Więc broniłem się przed odpowiedzią, sugerując, że nie wypada gawędzić o polityce w miejscu ulubionym przez artystów całego świata i mekką turystów odwiedzających eklektyczną bazylikę Sacré-Coure zbudowaną w miejscu męczeńskiej śmierci św. Dionizego, a także tu gdzie Ignacy Loyola złożył śluby założenia zakonu Jezuitów. Owszem, potwierdził owe historyczne wydarzenia, lecz z jego punktu widzenia, poza nazwą wywiedzioną od słów Mons Martyrorum (Wzgórze Męczenników) - Montmartre, nie mają dla niego większego uzasadnienia by nie rozmawiać o współczesności. Cóż, zdobycze Rewolucji Francuskiej mają trwałe zamocowanie w narodzie nad Sekwaną. Zadał mi więc pytanie „pomocnicze”. Czy rząd premiera Donalda Tuska można zaliczyć do centrum? Próba wyjaśnienia była dla mojego rozmówcy zaskoczeniem. Dalszy wykład poszedł już łatwiej. U nas rząd jest prawicowy, wywodzący się rodowodem z pnia historycznej „Solidarności”, tej samej na którą powołuje się największa partia opozycyjna „Prawo i Sprawiedliwość”. Czyli dwie prawice walczą ze sobą? Tak! Walczą bardziej o władzę niż w sprawie odmiennych programów politycznych. Ale najbardziej zdumiewające jest to, że PIS głosi sporo tez idealnie pasujących do lewicowego pomysłu na Polskę SLD, zwłaszcza w kwestiach społecznych. Kolejne pytanie było druzgocące. To dlaczego nie stworzycie koalicji z PIS? Bo dzielą nas fundamentalne kwestie światopoglądowe. A poza tym, co nie łatwo ci przyjdzie zrozumieć, w naszej przestrzeni politycznej wszyscy kłócą się ze wszystkimi. Partii o prawicowym charakterze mamy co najmniej cztery. Na lewicy można się doliczyć też nie mniej ugrupowań. Tu przytoczyłem słynne powiedzenie prezydenta Francji de Gaulleʼa „jak można rządzić społeczeństwem, które smakuje w kilkuset gatunkach sera?”. (śmiech) Więc każdy kraj ma swoją specyfikę i charakter. Nasza historia jest zupełnie inna, ukształtowana przez zabory które trwały w Polsce przez 123 lata, gdy wy Francuzi w tym czasie budowaliście swoją potęgę. Dlatego otaczacie czcią Napoleona Bonaparte. On ma też u nas Polaków swoje chlubne miejsce, chociaż na dobrą sprawę chciał zbudować imperium. Od kampanii rosyjskiej jego gwiazda pobladła, ale był tym cesarzem, który usiłował odbudować w początku XIX wieku naszą niepodległość. Nawet nadał nam konstytucję. Po Traktacie Wiedeńskim musieliśmy się pożegnać z suwerennością. Wtedy opoką naszych narodowych ideałów stał się Kościół katolicki i … wspomnienia ery napoleońskiej. Pomimo radykalnej laicyzacji Francji zawsze darzyliśmy was sympatią bo byliście oparciem dla naszej politycznej emigracji po każdym zrywie niepodległościowym. Wasz demokratyczny model był i jest do dziś wzorem dla Polski, choć w serach mniej gustujemy. Przypominam sobie jedną z pierwszych wizyt waszej delegacji w Ostrowcu, w czasie gdy tkwiliśmy w głębokim PRL-u. Na pytanie gospodarzy kto sprawuje władzę w waszym mieście? (chodzi o Gennevilliers) Jeden z gości powiedział wprost „komuniści”! Jak to? W kapitalistycznym kraju samorząd jest komunistyczny? Ano tak bo społeczeństwo dokonało takiego właśnie wyboru. A co ciekawe komuniści rządzą nieprzerwanie w Gennevilliers po dziś dzień! Czyli nie taki diabeł straszny jak go malują. A u was w Polsce jest partia komunistyczna – zapytał? Jest w Sosnowcu na Śląsku. Uważana jako skansen polityczny. Bo wyobraź sobie jak by zareagowało nasze społeczeństwo gdyby im zafundować taki „rogalik” po przejściach. Polacy każdego człowieka związanego z ideami socjaldemokratycznymi uważają za „komucha” i mimo woli kojarzą z Polską Ludową. W powszechnej atmosferze historycznego odreagowania nie ma miejsca na rzeczową dyskusję o tamtej epoce, która pomimo swoich dramatycznych nieraz ułomności, wydźwignęła kraj z zacofania społecznego, zaoferowała pakiet socjalny, powszechność i bezpłatność oświaty, ochrony zdrowia, a przede wszystkim pracę dla każdego. Teraz przychodzi czas na sentymenty do utraconych zdobyczy socjalnych, które zręcznie zagospodarowuje partia, jak ty powiadasz „Kacynskiego”. A poza tym w Polsce „rasowego komunizmu” nie było, bo byliśmy …”najweselszym barakiem w obozie socjalistycznym”. Rezultat II wojny światowej wcisnął nas do tego „obozu” i kropka. Skutek jest taki, że polska lewica, jak dotąd, jest kojarzona z minionym systemem, chociaż dostosowała się mentalnie i programowo do ideałów europejskiej socjaldemokracji i ani jej w głowie o powrocie do czegoś co przeszło już dawno do historii. Kolejne pytanie dotyczyło naszego nie najlepszego stosunku do integracji europejskiej. Tu przypomniałem mojemu rozmówcy, że proces integracyjny zaczęła i dokończyła polska lewica, która w tym czasie sprawowała władzę, więc o czymś to świadczy na jej korzyść. Teraz niektóre ugrupowania prawicowe usiłują kontestować to epokowe wydarzenie przedkładając osobliwie rozumiany patriotyzm, a zwłaszcza obawy przed kolejną „utratą niepodległości”. Brzmi to trochę naiwnie gdy zważy się ile skorzystaliśmy na przystąpieniu do Unii Europejskiej licząc w konkretnych milionach euro przekazanych na budowę nowoczesnej infrastruktury, by nie wspominać o dopłatach dla polskiego rolnictwa. A na marginesie traktat z Schengen dał nam po latach szanse na swobodne poruszanie się po krajach Unii. Taki punkt widzenia reprezentuje nasz obecny rząd, choć z prawicy rodowodem. Kwestia ta jest swojego rodzaju „kością niezgody” pomiędzy naszymi prawicami, bo lewica ma jednoznaczne w tej sprawie stanowisko. Skoro tak, to dlaczego nie macie znaczącego poparcia w społeczeństwie? Nie umiem ci odpowiedzieć na to pytanie. Być może przyjdzie czas, że ludzie w Polsce zaczną racjonalnie myśleć i wtedy poprą „komuchów”. Na razie się na to nie zanosi, bo pierwej muszą się partie lewicowe zintegrować. Ale jak wiesz u nas wszyscy ze wszystkimi się kłócą…. Czy jesteś usatysfakcjonowany moimi wyjaśnieniami? Pokiwał głową… Więc może lepiej porozmawiajmy o miejscu, w którym siedzimy i popijamy wino. Aliści to dzielnica artystów, o której marzy każdy malarz szukający natchnienia. À propos, a co możesz powiedzieć o waszym artystycznym środowisku? Jakie trendy współczesnej sztuki interesują artystów polskich? No mój drogi, na to mnie nie naciągniesz! Powiem tylko jedno, że poza ogólną konwergencją ze sztuką europejską, to najczęściej się kłócą! Ale najlepiej poznałbyś spektrum, gdybyś 18 października przyjechał do Ostrowca na XI Międzynarodowy Jesienny Salon Sztuki! I na tym nasza rozmowa się skończyła w uroczej restauracyjce „U Eugenii”
Wojciech Kotasiak
Napisz komentarz
Komentarze