W warunkach kapitalistycznej gospodarki pracodawcy i pracownicy zawsze stoją po dwóch stronach barykady. Chociaż mogłoby się wydawać, że powinien ich łączyć wspólny cel, czyli wykonywanie pracy dla osiągnięcia wymiernego efektu przynoszącego konkretne korzyści dla jednych i drugich, to praktyka pokazuje, że obie strony odmiennie postrzegają swoje role. Pracodawcy zatrudniają pracowników, starając się w optymalny sposób dostosowac wielkość zatrudnienia oraz wysokość płac do potrzeb i możliwości prowadzonego przedsiębiorstwa, mając przede wszystkim na celu osiągnięcie maksymalnych zysków, które mogą przeznaczyć na rozwój firmy i zaspokojenie własnych potrzeb. Pracowników mniej interesują strategiczne plany właścicieli przedsiębiorstwa. Satysfakcjonuje ich godziwe wynagrodzenie, dobre warunki wykonywania pracy, oraz pewność i stabilność zatrudnienia. Jak widać, są to sprzeczne oczekiwania, trudne do pogodzenia, a w czasie destabilizacji gospodarki wywołanej ekonomicznym kryzysem, wręcz niemożliwe. Rozbieżność celów i oczekiwań staje się jeszcze bardziej wyraźna, gdy mamy do czynienia z wysokim bezrobociem, gdzie praca staje się towarem nie mniej pożądanym od dóbr, które dzięki tej pracy powstają. Mamy wtedy do czynienia z dyktatem pracodawców, którzy niejednokrotnie zmuszeni trudną sytuacją ekonomiczną prowadzonych firm, wykorzystują swoją uprzywilejowaną pozycję na rynku, prowadząc trudną do zaakceptowania przez pracowników politykę zatrudnienia. Dotyczy ona przede wszystkim formy zatrudnienia pracowników, bo wysokość oferowanego wynagrodzenia, choć nie mniej ważna, w tym kontekście staje się sprawą drugorzędną.
Przez Polskę przetacza się w ostatnich miesiącach gorąca dyskusja na temat tak zwanych „umów śmieciowych”. To w nich opinia publiczna upatruje całe zło naszego rynku pracy, oskarżając pracodawców o stosowanie niegodnych praktyk przy zatrudnianiu i pośrednio obwiniając rząd o brak reakcji na upowszechnianie się tego typu zjawisk. Przysłowiowej oliwy do ognia dolewa NSZZ „Solidarność” uznając, że umowy cywilnoprawne dyskryminują pracowników i rozregulowują rynek pracy w Polsce. Według związkowców „umowy śmieciowe”, dodajmy coraz powszechniej w naszym kraju stosowane, wpływają na obniżenie jakości i stabilności życia zatrudnionych na takich warunkach. Żądania wyeliminowania tych praktyk, czyli de facto wprowadzenia zmian w kodeksie pracy i kodeksie cywilnym, spotykają się ze sprzeciwem pracodawców, dla których wyeliminowanie możliwości swobodnego zawierania umów o pracę, może być poważnym zagrożeniem dla prowadzonej przez nich działalności gospodarczej.
Czy problem tak zwanych „umów śmieciowych” w Polsce istnieje, czy nie zależy od tego jaki rodzaj zatrudnienia uznamy za taką właśnie umowę. Niewątpliwie należy zaliczyć do nich umowy cywilnoprawne, czyli zlecenia i o dzieło, które reguluje kodeks cywilny. W tym przypadku, nie sam rodzaj umowy, ale przede wszystkim niezgodny z duchem takiej umowy charakter pracy wykonywanej przez zatrudninych w ten sposób pracowników rodzi najwięcej kontrowersji. Większość zatrudnionych na umowę zlecenia i o dzieło wykonuje pracę, która kwalifikuje się do zawarcia umowy o pracę na gruncie przepisów kodeksu pracy. Podobnie wygląda sprawa tak zwanego samozatrudnienia, czyli przechodzenia na własną działalność gospodarczą pracowników, którzy już pod własnym szyldem i na własne ryzyko świadczą pracę na rzecz dotychczasowych pracodawców. Nie ulega wątpliwości, że tego rodzaju rozwiązania mają na celu ominięcie przepisów i wymuszenie na pracownikach świadczenia tej samej pracy w ramach innej, korzystnej przede wszystkim dla pracodawcy formie. Pracodawcy, stosując umowy cywilnoprawne i samozatrudnienie osiągają dzięki temu wymierne korzyści. Przede wszystkim obniżają koszty pracy poprzez niepłacenie od umów o dzieło składek ZUS, brak obowiązku stosowania najniższego wynagrodzenia, możliwość rozwiązania umowy bez wypowiedzenia. Ponadto nie są zobowiązani do wypłacania odpraw, ekwiwalentów oraz nie muszą pracownikowi płacić za wydłużony czas pracy i nadgodziny. W przypadku, gdy taka forma zatrudnienia dotyczy osób, dla których jest to jedyne źródło utrzymania, należy się zgodzić z opinią, że jest to krzywdzące i niesprawiedliwe.
Trudno jednak podzielić pogląd, który upowszechniają przede wszystkim związkowcy, że umowy na czas określony należy również uznać za „umowy śmieciowe”. Taka umowa, zawarta na gruncie przepisów kodeksu pracy jest w pełni cywilizowaną formą zatrudnienia. Pracownikowi przysługują wszystkie uprawnienia pracownicze, składki ZUS, urlopy, ekwiwalenty i inne przynależne umowie na czas nieokreślony. Jedyną różnicą jest okres wypowiedzenia i określony czas jej obowiązywania. Ta forma zatrudnienia wpływa na elastyczność kształtowania polityki zatrudnienia przez pracodawców, daje im możliwość reagowania w kryzysowych dla firmy momentach. Wyeliminowanie tej formy zatrudnienia spowodowałoby niewątpliwie poważne konsekwencje dla pracodawców, a w efekcie również dla pracowników.
Mylne jest również przeświadczenie, że umowy cywilnoprawne w przeciwieństwie do umów o pracę nie dają pracownikom żadnych praw i nie gwarantują emerytury. Na mocy przepisów kodeksu cywilnego, strony podpisując umowę cywilnoprawną mogą zawrzeć w niej postanowienia gwarantujące pracownicze świadczenia. W przypadku umów zlecenia pracodawca odprowadza za pracownika składki ZUS dla osób powyżej 26 roku życia. Podobnie obowiązkiem płacenia składek na ubezpieczenie emerytalne, rentowe i zdrowotne objęte są osoby samozatrudnione i wykonujące pracę w oparciu o umowę na czas określony.
Elastyczność form zatrudnienia to podstawa dobrze funkcjonujacej gospodarki. Bardzo łatwo „wylać dziecko z kąpielą” przyznając pracodawcom lub pracownikom uprawnienia, które w konsekwencji mogą obrócić się przeciwko nim. Problem sprowadza się głównie do kosztów pracy, a to bardzo wrażliwy instrument ekonomiczny. Manipulowanie przy nim jest bardzo niebezpiecznym zajęciem, grożącym niekontrolowanym wybuchem. Patologiczne i nieuprawnione przypadki nadużywania ekonomicznej pozycji pracodawców, państwo powinno eliminować. Przy wspólnym udziale związków zawodowych, pracodawców i pracowników.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Powiatu Ostrowieckiego
Ostrowiec Św. 19.4.2013r.
Napisz komentarz
Komentarze