5 kwietnia w swój ostatni rejs udał się Krzysztof Krawczyk, członek zespołu „Trubadurzy”, później artysta solowy, którego piosenki i charakterystyczny głos znają pokolenia. Urodzony w 1946 roku w Katowicach przebył długą drogę, podczas której zwiedził wiele scen w Polsce i za granicą.
Ikona przede wszystkim tej muzycznej Polski, która nie miała bardzo dobrych warunków do rozwoju. Pisał piosenki z melodiom, piosenki z tekstem i pomysłem. W przypadku "Trubadurów" również z garderobą, która oddawała pewien czas i pewien zamysł.
- wspomina Marek Cichosz, zastępca dyrektora Miejskiego Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim.
W 2016 roku Krzysztof Krawczyk gościł również w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdzie bawił i umilała czas sylwestrowej nocy w 2016 roku.
Mamy tendencję, że pamiętamy tylko cztery słowa pierwszej zwrotki i pół refrenu, jednak wtedy cały Rynek śpiewał od przysłowiowej deski do deski.
- dodaje Marek Cichosz.
Krzysztof Krawczyk trafiał swoimi utworami do pokoleń, nie bał się współpracować z młodymi artystami, co znacząco wpłynęło na jego popularność.
Głównie przez nazwiska tj Smolik czy Bartosiewicz. Dlatego słowa "Chciałem Być Marynarzem" nie jest dzisiaj nikomu obce.
- mówi Marek Cichosz.
Osoby współpracujące z artystą podkreślają, że był on bardzo otwartym człowiekiem.
Nie łatwo było go zaprosić do Ostrowca, ale się to udało. Dlatego ta noc sylwestrowa była niezapomniana przez wszystkich. To była świetna zabawa z ciepłym człowiekiem, to nie była gwiazda, tylko facet z krwi i kości, który zatroszczył się o występ, akustyków, nas jako organizatorów. Wielka strata, bo człowiek czuje się członkiem tej wielkiej muzycznej rodziny, tym bardziej, że była możliwość obcowania z człowiekiem jakim był Krzysztof Krawczyk.
- mówi Marek Cichosz.
Krzysztof Krawczyk zmarł w wieku 74 lat w jednym z łódzkich szpitali.
Napisz komentarz
Komentarze