Słowo kryzys w ostatnich latach odmieniane jest przez wszystkie przypadki. Gdyby przeprowadzić analizę najczęściej używanych w mowie i w piśmie słów, z pewnością bezapelacyjnie wygrałby kryzys. Częstotliwość posługiwania się tym wyrazem jest niewątpliwie związana z sytuacją gospodarczą na świecie. To ona sprawiła, że kontekst używania tego słowa częściej dotyczy zagadnień ekonomicznych, niż na przykład wojskowych czy nawet politycznych. Rzadko natomiast mamy do czynienia z używaniem słowa kryzys w kategoriach moralno – etycznych, wychowawczych, odnoszących się do duchowej sfery naszego istnienia. Tymczasem, na naszych oczach i za naszym przyzwoleniem, w społeczeństwie dokonuje się przewartościowanie postaw, relatywizm kulturowy i moralny, zanik tradycyjnych wartości oraz najbardziej chyba widoczny na co dzień kryzys autorytetu.
Tematyka poruszająca te zagadnienia została zepchnięta gdzieś na margines polskiej publicystyki, nie mając żadnych szans na przebicie się wśród codziennego zapotrzebowania na nowe sensacje i wątpliwej jakości rozrywkę, którymi karmią nas gazety, radio i telewizja. Codzienny tumult informacyjny, nie daje nam szans na głębszą analizę, zastanowienie się, wyważoną ocenę. Najczęściej bezrefleksyjnie przyjmujemy coraz to nową porcję przygotowanych perfekcyjnie informacji, czekając podświadomie na następne, może jeszcze ciekawsze lub bardziej sensacyjne. Zupełnie podświadomie poddajemy się narzuconemu przez massmedia sposobowi rozumienia i postrzegania świata. Szczególnie wśród młodego pokolenia, powoduje to opaczne widzenie otaczającej go rzeczywistości. Świat widziany i ukształtowany przez telewizyjny i internetowy ekran jest tylko namiastką tego, z czym w prawdziwym życiu mamy do czynienia. Nikt nie zadaje sobie trudu pokazania i wyjaśnienia, że taki świat nie istnieje. Ta wirtualna rzeczywistość, pozornie tylko oparta na faktach, daje poczucie wszechwiedzy o wszystkich problemach naszej planety i destrukcyjnie wpływa na umiejętność samodzielnego myślenia. Narzucony w ten sposób tok rozumownia najczęściej prowadzi do wyciągania błędnych wniosków i w konsekwencji do wielu życiowych rozczarowań.
Jednym ze skutków takiego powierzchownego pojmowania otaczającej nas rzeczywistości jest kryzys autorytetu. Autorytet to wzór, prestiż, społeczne uznanie, zaufanie do człowieka lub instytucji, w których chcielibyśmy mieć wsparcie oraz możliwość powołania się na niekwestionowaną wiedzę lub kompetencje. W ostatnich latach zrobiono bardzo wiele, aby pojęcie autorytetu zdeprecjonować i pomniejszyć jego znaczenie. Do takiego stanu rzeczy doprowadziły nie tylko zmiany cywilizacyjne zachodzące w naszym społeczeństwie, ale też osoby, elity i instytucje, które z natury rzeczy powinny cieszyć się szacunkiem i należną godnością. Wyraźnie zauważalny jest spadek autorytetu zawodów społecznego zaufania, takich jak nauczyciel, prawnik, lekarz czy dziennikarz. Daje się zaobserwować o wiele niższy niż kiedyś autorytet takich instytucji jak szkoła czy Kościół. Największy spadek autorytetu notuje, na własne życzenie zresztą, elita polityczna naszego kraju. Słowa parlamentarzysta, parlamentarny język, debata polityczna, kultura parlamentarna stały się synonimem warcholstwa, często prostactwa i zwykłego ulicznego obciachu. To z trybuny sejmowej padają słowa, które skutecznie niszczą autorytet instytucji, która powinna być dla Polaków ostoją, gwarancją praworządności, demokratycznych wartości i elementarnej kultury. Tej ostatniej, naszym posłom brakuje coraz częściej, trudno zatem oczekiwać, aby społeczeństwo czerpało stamtąd wzorce dla swoich własnych zachowań. Również takie instytucje jak sądy, służba zdrowia, urzędy państwowe i samorządowe tracą publiczne zaufanie. Nie kojarzą się ze sprawnym działaniem, nacechowanym troską o usprawnienie codziennych spraw. Przez ostatnie dwadzieścia lat nie udało się zmienić wizerunku polskiego urzędu, zawsze postrzeganego jako aparat administracyjnego ucisku państwa, uprzykrzającego życie obywatelom. Mentalna i często jeszcze organizacyjna spuścizna poprzedniego okresu, sprzed 1989 roku, nie pozwala na odbudowanie zaufania i autorytetu tych instytucji.
Nie możemy liczyć również na wsparcie autorytetu moralnego. Przez wiele lat, takim duchowym przewodnikiem i dumą Polaków był Jan Paweł II. Dziś nie ma wśród nas nikogo, kogo można by wskazać na jego następcę. A przecież autorytet moralny spełnia nieocenioną rolę, przede wszystkim w wychowaniu człowieka. Wskazuje, co jest dobre, a co złe, pokazuje swoim przykładem, jak żyć i postępować. Często jednak osoby aspirujące do miana autorytetu moralnego poddaje się surowej krytyce, skutecznie pozbawiając nas możliwości odwołania się do doświadczeń i wskazówek takich ludzi.
Żyjemy w świecie powszechnego kryzysu autorytetów. Bo czy autorytetem może być znany, lansowany, reklamowany celebryta, czy inny telewizyjny idol lub gwiazdor ? Autorytet stworzony sztucznie, na siłę nie jest trwały i poważny. Autorytet musi wypływać z moralnych, etycznych, intelektualnych i prawdziwych wartości. Wtedy jest prawdziwy, autentyczny. Równie sztuczny i krótkotrwały jest autorytet tworzony przez władzę, dla władzy. Nie przetrwa długo, zamieniając się w parodię swoich własnych oczekiwań. Czy we współczesnym świecie jesteśmy skazani na brak autorytetów ? Mam nadzieję, że nie. Człowiek podświadomie dąży do posiadania wzorów do naśladowania, chce żyć w państwie, które cieszy się prestiżem i uznaniem w świecie, pragnie posiadać przedstawicieli, którzy swoją postawą i działalnością, świadczą o intelektualnym i kulturalnym potencjale całego narodu. My ten potencjał mamy, dbajmy zatem o to, aby się nie zmarnował.
Eligiusz Mich
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP
Powiatu Ostrowieckiego
Ostrowiec Św. 11.05.2012 r.
Napisz komentarz
Komentarze