W pierwszej połowie lipca ministra Leszczyna zapowiedziała, że ustawa wprowadzająca zakaz jest już właściciele gotowa i czeka tylko na konsultacje społeczne. Sejm mógłby nowymi przepisami zająć się po przerwie wakacyjnej.
Tymczasem eksperci są zgodni w tej kwestii. Według Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, przepisy powinny objąć nie tylko stacje benzynowe, ale cały handel.
Zdaniem eksperta dr Leszka Wiwały, prezesa POPiHN problem alkoholowy w Polsce istnieje i trzeba z nim walczyć, ale nie kosztem stacji benzynowych.
Wprowadzenie nocnego zakazu sprzedaży alkoholu może nieść ze sobą inne skutki.
Na stacjach paliw niektórzy pracownicy opowiadają się za zakazem, ale także słychać obawy o spadek obrotów w firmach. Szczególnie dotyczy to franczyzobiorców, których dochód głównie opiera się o sprzedaż w sklepie przy stacji, a nie ze sprzedaży samego paliwa.
Istnieje obawa, że stacje o których wspomina doktor Wiwała, czyli te których spora część dochodu opiera się o sprzedaż alkoholu, będzie zmuszona przerzucić koszty związane z wprowadzeniem takiego zakazu na inne produkty. Czyli na stacjach po prostu może być drożej.
Kupujący, podobnie jak sprzedający są podzieleni w temacie wprowadzenia zakazu nocnej sprzedaży alkohol. Wśród naszych rozmówców są zwolennicy, jak i przeciwnicy wprowadzenia zakazu.
O tym, czy nie będziemy mogli od przyszłego roku kupić alkoholu na stacjach benzynowych, posłowie decydować będą po wakacjach.
Napisz komentarz
Komentarze