Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 02:05
Reklama

Niewykorzystane okazje lubią się mścić

„Pomarańczowo-Czarni” byli o włos od zdobycia kompletu punktów w meczu z Wisłoką Dębica. Kiedy kibice na stadionie przy ul. Świętokrzyskiej odliczali już sekundy do końcowego gwizdka, gościom udało się wyrównać.
Kliknij aby odtworzyć
Drogi użytkowniku! Wykryliśmy, że korzystasz z programu blokującego reklamy w przeglądarce (AdBlock lub inny). Dzięki reklamom oglądasz nasz serwis za darmo. Prosimy, wyłącz ten program i odśwież stronę.
Podziel się
Oceń

Do przerwy zawodnicy KSZO 1929 prezentowali się nieźle. W pierwszym kwadransie dwukrotnie główkował Dominik Pisarek. W obu przypadkach piłka poszybowała nad poprzeczką bramki Wisłoki. Potem Bartosz Zimnicki i Maciej Kołoczek próbowali zaskoczyć golkipera rywali uderzeniami z dystansu. Ich celowniki również nie były dobrze ustawione. Najlepszą okazję miał jednak Dariusz Brągiel, który w 33. minucie doszedł do sytuacji strzeleckiej po dośrodkowaniu Michała Nawrota z rzutu wolnego. Lewy obrońca „Pomarańczowo-Czarnych” wygrał walkę o pozycję, ale z kilku metrów uderzył bardzo niecelnie.

 

Zawodnicy z Dębicy też mieli swoje szanse. W 21. minucie Jarosław Czernysz huknął z dalszej odległości w kierunku bramki KSZO 1929 i nieznacznie się pomylił. Tuż przed przerwą Oskara Klona strzałem z przewrotki próbował zaskoczyć Łukasz Siedlik. Napastnik Wisłoki przy tej próbie nabawił się kontuzji i opuścił plac gry. Niedługo potem sędzia zakończył pierwszą część spotkania.

 

Na pierwszego gola kibice na stadionie przy ul. Świętokrzyskiej musieli poczekać do 65. minuty. Michał Nawrot zagrał świetną piłkę na skrzydło do wprowadzonego po przerwie Jarosława Lisa, który w pełnym biegu dośrodkował w pole karne. Jeden z obrońców Wisłoki minął się z futbolówką, co bezlitośnie wykorzystał Bartosz Zimnicki, uderzając nie do obrony. „Pomarańczowo-Czarni” objęli prowadzenie, a później mogli je podwyższyć, ale w decydujących momentach zabrakło kropki nad i. W końcówce spotkania zawodnicy KSZO 1929 wyszli nawet z kontratakiem, w którym mieli przewagę trzech na jednego... i go zmarnowali. To się na nich zemściło.

 

Tuż przed końcem doliczonego czasu gry, po zagraniu piłki ręką przez Dariusza Brągiela sędzia podyktował rzut karny dla Wisłoki. Odpowiedzialność wziął na swoje barki Tomasz Bała i precyzyjnym strzałem wyrównał stan rywalizacji. Mecz zakończył się remisem 1:1, a po końcowym gwizdku podopieczni Rafała Wójcika nie mogli się pogodzić z decyzją arbitra.

 

Po 25. kolejkach KSZO 1929 zajmuje szóste miejsce w ligowej tabeli z dorobkiem 41. punktów. W kolejnym spotkaniu ostrowiecki zespół zmierzy się na wyjeździe z liderującą w rozgrywkach czwartej grupy III ligi Wieczystą Kraków (sobota, 20 kwietnia - pocz. o godz. 12:00), natomiast w środę (17 kwietnia) „Pomarańczowo-Czarnych” czeka starcie z Naprzodem Jędrzejów w ćwierćfinale Okręgowego Pucharu Polski.  


Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. LOKALNA GRUPA MEDIOWA z siedzibą w Ostrowcu Świętokrzyskim, os. Słoneczne 14 jest administratorem Twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama