Jedną z głównych przyczyn porażki szczypiornistów KSZO była nieskuteczność, co potwierdza pięć zmarnowanych rzutów karnych. Słowa uznania należą się bramkarzom ekipy z Zawiercia, którzy wychodzili obronną ręką z czasem beznadziejnych sytuacji. Spotkanie mogło jednak potoczyć się zupełnie inaczej. Do przerwy to podopieczni Tomasza Radowieckiego prowadzili 18:15, a na początku drugiej połowy powiększyli swoją przewagę do sześciu goli.
Powinniśmy to utrzymać do końca. Niestety, popełniliśmy juniorskie błędy, nie zachowaliśmy zimnej krwi sprawiło, że to Zawiercie wzięło trzy punkty
- mówi kapitan KSZO, Adrian Wojkowski.
W końcówce do głosu doszli goście, którzy odrobili straty i wyszli na prowadzenie. W ostatnich sekundach sobotniej potyczki - przy wyniku 40:39 dla Viretu - zawodnicy z Ostrowca Świętokrzyskiego mogli wyrównać z rzutu karnego. Odpowiedzialność wziął na swoje barki Mateusz Bysiak, ale nie trafił w światło bramki. Chwilę później zawodnicy z Zawiercia przypieczętowali zwycięstwo, zdobywając 41. bramkę.
Piłka ręczna jest takim sportem, w którym przestoje w grze się zdarzają. To właśnie nam się przytrafiło. Trwało to za długo i przeciwnik to skrzętnie wykorzystał
- tłumaczy trener KSZO, Tomasz Radowiecki.
Po dziesięciu rozegranych meczach KSZO zajmuje siódme miejsce w tabeli z dorobkiem 12. punktów.
Napisz komentarz
Komentarze