Niewielu jest piłkarzy, którzy w jednym meczu zdobyli cztery bramki przeciwko Realowi Madryt. Polscy kibice z pewnością pamiętają wyczyn Roberta Lewandowskiego z pierwszego spotkania półfinału Ligi Mistrzów w sezonie 2012/13. Kapitan reprezentacji Polski, wtedy w barwach Borussii Dortmund czterokrotnie pokonał strzeżącego bramki „Królewskich” Ikera Casillasa. Zawodnicy BVB wygrali 4:1, w rewanżu utrzymali korzystny rezultat i awansowali do finału, w którym ulegli Bayernowi Monachium.
Dziesięć lat później w ślady Roberta poszedł Valentin „Taty” Castellanos. Napastnik Girony - do której wypożyczony jest z New York FC - strzelił Realowi Madryt cztery gole w meczu 31. kolejki La Ligi. Argentyńczyk po raz pierwszy uszczęśliwił kibiców na Montilivi w 12. minucie. Wykorzystał wtedy dośrodkowanie Miguela Gutierreza i głową umieścił piłkę w siatce. Dziesięć minut później „Taty” wygrał walkę o pozycję z Ederem Militao i uderzeniem pomiędzy nogami bramkarza rywali podwyższył prowadzenie Girony.
Jeszcze przed przerwą podopieczni Carlo Ancelottiego strzelili kontaktowego gola. Do siatki trafił Vinicius Junior. Druga połowa zaczęła się jednak od kolejnej bramki Castellanosa. Tym razem 24-latek skorzystał z podania Yana Couto. Hat-trick przeciwko 35-krotnym mistrzom Hiszpanii to wielkie osiągnięcie. Valentinowi było jednak mało i w 62. minucie cieszył się z czwartego trafienia. Tym razem zamienił na gola dośrodkowanie Rodrigo Riquelme.
W końcówce spotkania rozmiary porażki zmniejszył jeszcze Lucas Vazquez. Girona zwyciężyła 4:2, a „Taty” Castellanos rozegrał prawodpodobnie najlepszy mecz w swojej karierze. Napastnik Girony wskoczył do czołówki klasyfikacji strzelców hiszpańskiej ekstraklasy - w 29. meczach zdobył 11 bramek. Prowadzi Robert Lewandowski z 17. trafieniami na koncie.
Napisz komentarz
Komentarze